Jonny Daniels: Polska nie powinna rozkoszować się sukcesem

Są takie momenty w dyplomacji, gdy należy być cicho. To był taki moment – mówi w rozmowie z Onetem Jonny Daniels, prezes zabiegającej o dialog polsko-żydowski fundacji From the Depths oraz pomysłodawca nagrody im. Antoniny i Jana Żabińskich.

Aktualizacja: 06.07.2018 15:34 Publikacja: 06.07.2018 10:01

Jonny Daniels: Polska nie powinna rozkoszować się sukcesem

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Onet: Izraelski instytut Yad Vashem, który dotąd stał w sporze z Polską po stronie premiera Izraela, dziś atakuje Benjamina Netanjahu. W oświadczeniu pisze, że polsko-izraelska deklaracja o Holokauście zawiera "poważne błędy i oszustwa", a historycy i badacze Holokaustu wciąż będą mieli zakneblowane usta. Z drugiej strony w samym Izraelu są tacy, którzy stają w obronie nowych zapisów i wspólnego oświadczenia premierów Morawieckiego i Netanjahu. Mówią wprost: przecież główny historyk Yad Vashem był na każdym etapie prac zaangażowany w prace nad deklaracją. O co tu chodzi?

Jonny Daniels: Najbardziej interesujące w tym zamieszaniu jest przecież to, że wspólne oświadczenie zostało wygłoszone osiem dni temu! Ze strony izraelskiej panowała od tego czasu kompletna cisza. Panowało przeświadczenie, że Polska jest dla Izraela ważnym partnerem; że mimo różnic trzeba budować wzajemne relacje; że trzeba iść naprzód i znajdować kompromisy w każdej spornej kwestii.

Czytaj także: Szułdrzyński: Kolejny spór z Izraelem. Brawo wy!

Co się stało, że nagle po ośmiu dniach mamy to, co mamy?

Od kilku dni w izraelskich mediach trwa wielka kampania reklamowa sponsorowana przez polski bank. Dotarła to do wszystkich. Ostrzegałem, że Polska powinna strategicznie milczeć i nie rozkoszować się sukcesem. Niestety, retoryka mówiąca o większych korzyściach Polski niż Izraela po znowelizowaniu ustawy okazała się być nieprawdą. Są takie momenty w dyplomacji, gdy należy być cicho. To był taki moment.

Polska kampania reklamowa spotkała się z gwałtowną reakcją. Obawiam się, że teraz relacje naszych krajów są o wiele gorsze niż myślimy.

Ponad pół roku temu Netanjahu ogłosił, że deportuje wszystkich nielegalnych migrantów, w przeciwnym razie zostaną oni aresztowani. Ogłosił to wszędzie, od prasy po media społecznościowe. Spotkało się to z negatywną reakcją opinii publicznej. Premier się wycofał, bo Netanjahu działa tak, jak pozwalają mu sondaże, których wyniki przegląda codziennie rano. W przypadku oświadczenia może być podobnie. Już się wobec niego zdystansował. Pewnie zauważyłeś też reakcję izraelskiego ministra edukacji.

Naftali Bennett napisał na Twitterze, że wspólna deklaracja Izraela i Polski to hańba, przywracająca kłamstwa i szkodząca pamięci o Holokauście. Uważa, że Izrael powinien wycofać poparcie dla tego dokumentu.

Powiedział też, że w izraelskich szkołach nie będą uczyć o tym, co jest w tej deklaracji. Zapewniam cię - to dopiero początek.

To znaczy?

Bennett jest jednym z najważniejszych polityków w Izraelu. Od niego w dużej mierze zależy przyszłość obecnej koalicji. Ma bardzo silne poparcie. Nie sądzę, by to tego dopuścił, ale może zażądać zerwania polsko-izraelskiej deklaracji, a jeśli tak się nie stanie, zerwie koalicję. To mógłby być początek końca Netanjahu.

Yad Vashem twierdzi, że polsko-izraelska umowa nie była z nimi konsultowana.

To bzdura i element gry politycznej.

To dlaczego ten instytut się teraz burzy?

To z powodu tej nieszczęsnej kampanii reklamowej. Jesteśmy podobnymi narodami. Polacy i Izraelczycy są dumnymi narodami. Oczywiście, że deklaracja była z nimi konsultowana. To jedna z najważniejszych w Izraelu organizacji zajmujących się Holokaustem. Oświadczenie było sprawiedliwe i uczciwe. To, co teraz widzimy, to antypolonizm. Wierzę, że Netanjahu jest wystarczająco silny, by się temu przeciwstawić.

Co obie strony powinny teraz zrobić?

Przede wszystkim milczeć, i to już od kilku dni. Przecież wszystko szło w dobrym kierunku. Teraz nie mam pojęcia, co zrobić, by to wszystko naprawić.

A nie jest to tak, że izraelski rząd powinien machnąć ręką na krytykę? Przecież skoro zależy nam na kompromisie…

Im cały czas chodzi o tę kampanię reklamową, choć nie było w niej słowa o tym, że Polacy są teraz w lepszej pozycji. Jej ogólny odbiór był taki, że Polacy teraz pławią się w sukcesie, bo wyszło na ich. A to trzeba było przemilczeć!

Spójrz, w jakim momencie doszło do wydania tego wspólnego oświadczenia: w czasie wakacji, wizyty ważnej księcia Williama w Izraelu i w środku mistrzostw świata w piłce nożnej. Premier chciał, by media jak najmniej się tym tematem interesowały. Netanjahu lubi media i skupioną na sobie atencję, ale nie w tym przypadku. Kwestia Zagłady to bardzo wrażliwy temat. A polska kampania ma charakter prowokujący.

A nie powinni się Izraelczycy cieszyć, że z ustawy o IPN usunięto zapisy, o które było najwięcej rabanu?

Tak, ale jest poczucie, że Polacy za bardzo chcieli zabłysnąć. Pozytywną stroną dyskusji jest fakt, że ludzie zaczęli bardziej interesować się historią. Jednakże antypolonizm w Izraelu jest wciąż silnie zakorzeniony. Sam otrzymałem pogróżki.

Kiedy?

Dzisiaj! Nie ze strony Polaka, a Izraelki. Zrównała mnie z obozowym kapo. Napisała o mnie rzeczy, których lepiej tu nie przytaczać.

Wszystko dlatego, że staram się zachowywać równowagę, rozumieć obie strony i dążyć do dialogu. Generalnie młodzi ludzie są otwarci, to starsza generacja Izraelczyków jest taka skostniała. Wiele osób w Izraelu myśli, że to Polska jest odpowiedzialna za Holokaust. Naprawdę w to wierzą.

Powtarzam więc po raz setny – najważniejsza jest edukacja. Zamiast finansować kampanie reklamowe, powinniśmy sfinansować wzajemną wymianę nauczycieli, zainicjować wspólny program nauczania o historii, robić spotkania dziennikarzy z Polski i Izraela. Zacznijmy rozmawiać. Teraz nie zdziwię się, jeśli Netanjahu wycofa się z tej deklaracji. Na izraelskiej scenie politycznej trwa gra, w której Holokaust jest jednym z najważniejszych argumentów.

Jak wydarzenia w Izraelu wpłyną na politykę wobec Polski?

Nie od dziś wiadomo, że to Stany Zjednoczone zabiegały o znalezienie w sprawie ustawy o IPN rozwiązania, w oparciu o które powstanie deklaracja. Amerykanie byli bardzo zadowoleni, że tak się stało.

Waszyngton był zły na obie strony. Na Polskę, ale także na reakcję Izraela po styczniowej nowelizacji ustawy o IPN. To nie jest tak, że Amerykanie zamknęli drogę do Białego Domu tylko i wyłącznie prezydentowi Dudzie. Izraelowi też się dostało tylko nie w takim stopniu i nie mówi się o tym tak głośno. Poprawa relacji polsko-izraelskich oznaczała dla obu stron polepszenie stosunków z USA.

Odpowiedź Yad Vashem po ośmiu dniach to nic innego jak polityka. Instytut to organizacja sponsorowana nie przez rząd Izraela, lecz przez prywatnych darczyńców. Izraelska opozycja chce ugrać swoje, odnosząc się do Holokaustu. To tani chwyt. Jeśli chcesz coś ugrać w Izraelu, to grasz antypolską kartą. To działa.

W Izraelu będą się cieszyć, jeśli polski rząd w odwecie znów powie coś o zabarwieniu antysemickim. Znów Izraelczycy będą mogli powiedzieć, że mają rację, jak zobaczą zalew antysemickich wpisów w polskim internecie.

Wywiad przeprowadził dla Onet.pl Kamil Turecki.

Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany