„Jesteśmy i będziemy w Europie" – pod takim hasłem zebrały się w sobotnie popołudnie dziesiątki tysięcy obywateli przy placu Na Rozdrożu. Sukces frekwencyjny nie stałby się faktem, gdyby nie pogoda, która była sprzymierzeńcem organizatorów. Ciepło sprzyjało piknikowej atmosferze wśród uczestników manifestacji. Starsze osoby szukały jednak cienia. Na ławce pod drzewem spotkaliśmy mężczyznę, który trzymał niedużą flagę „Solidarności". Poprosiliśmy go o wypowiedź do kamery.
– Nic nie mów, bo przyjdą po ciebie. Ja wałówek nie będę woziła – ostrzegała go żona. – Nie boję się – odparł i zaczął recytować... autorski wiersz (znajduje się na Facebooku „Rzeczpospolitej"). Na koniec zapewnił, że zebrani są pokojowo nastawieni, a on, mimo że nie zgadza się z polityką PiS, mógłby uściskać Jarosława Kaczyńskiego.
Godzinę od rozpoczęcia marszu jego druga połowa nadal tkwiła w punkcie startu. – Nie możemy was puścić, bo może dojść do stratowania – mówił członek straży marszu. – 100 tys. ludzi dochodzi teraz do placu Trzech Krzyży, tu jest kolejne 80 tys., musicie czekać – zapewniał.
Nie mogąc się ruszyć, zaczepiamy wesołą staruszkę. – Zaczynam wstydzić się Polski. Nie tylko ekonomia się wali, ale też praworządność – mówi kobieta, która chce „platformiano-nowoczesnego" kraju.