Klientka poślizgnęła się na mokrej podłodze w galerii handlowej i złamała nogę. Powrót do zdrowia był długotrwały. Kobieta zażądała od właściciela obiektu zwrotu kosztów prywatnego leczenia i rehabilitacji w kwocie 17 tys. zł, zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w wysokości 20 tys. zł oraz 30 tys. zł zwrotu kosztów utraconych dochodów.
Inny przypadek: z dachu budynku spadł śnieg, uszkadzając zaparkowane BMW. Koszty naprawy auta wyniosły 23 tys. zł, do tego doszło odszkodowanie za utratę wartości samochodu oraz zwrot kosztów wynajmu pojazdu zastępczego dla właściciela auta na czas naprawy. To przykłady szkód, do których doszło w sezonie zimowym.
Jak podaje radca prawny Marek Opiela, partner w kancelarii Dittmajer i Wspólnicy, typowe szkody związane są z trzema najważniejszymi ryzykami dotyczącymi zimowego utrzymania wielkopowierzchniowych obiektów użyteczności publicznej. Pierwszym jest śliskość nawierzchni – zarówno wewnątrz obiektu (woda naniesiona przez klientów), jak i na zewnątrz (ośnieżone lub oblodzone chodniki i parkingi). Powoduje ona szkody osobowe (np. powstałe na skutek przewrócenia się klienta) i majątkowe (np. uszkodzone pojazdy). Drugie istotne ryzyko to odrywanie się nawisów śnieżnych i sopli, a trzecie – zawalenie się konstrukcji dachu pod naporem śniegu.
– Wartość drobnych szkód osobowych to około 4–5 tys. zł (roszczenia na kwoty niższe występują obecnie rzadko). Większe szkody (stłuczenia, złamania itp.) powodują roszczenia na kilkanaście do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Regularnie zgłaszane są jednak również roszczenia na znacznie wyższe kwoty: 100 czy 200 tys. zł – mówi Konrad Drzewicki, ekspert w zakresie ubezpieczeń OC w firmie Marsh Polska.
Trzeba sprzątać
Odpowiedzialność za zaniedbanie tych obowiązków ponosić może właściciel lub zarządca nieruchomości. W praktyce zarząd sprawują profesjonaliści, wyspecjalizowani w tego typu usługach. Ich odpowiedzialność uregulowana jest w dwóch aktach prawnych: ustawie – Prawo budowlane oraz ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.