EBOR podniósł właśnie prognozę wzrostu PKB w tym roku do 4,1 proc., optymistycznie wyglądają też sondaże. PiS nie tylko ma we wszystkich niekwestionowaną przewagę, ale rośnie nawet zaufanie do prezesa Kaczyńskiego, który przez wiele lat uchodził za główny szwarccharakter polskiej polityki.

Na tym dobrym wizerunku widać jednak rysy. Pierwsza to impas w relacjach z prezydentem. Choć pewne napięcie między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim obu stronom dotychczas przynosiło sondażowe korzyści, to PiS nie ma w tej chwili pomysłu, jak wyjść z defensywy, w jaką wpędziły je dłużące się negocjacje w sprawie kształtu reformy sądownictwa. W dodatku w ostatnich dniach oglądamy żenujący spektakl, podczas którego typowani do dymisji ministrowie starają się przekonać opinię publiczną, że wcale nie są aż tak nieporadni...

Z tym związana jest kolejna rysa: poszukując nowego impulsu, PiS musi coraz poważniej myśleć o rekonstrukcji rządu. Na wielu polach rząd boryka się bowiem – delikatnie mówiąc – z niedostatkiem materiału ludzkiego. Sęk w tym, że jakoś nie widać, by w partii było na pęczki lepszych kandydatów na szefów poszczególnych resortów. Coraz głośniejsze są też sygnały o deficytach w skutecznym zarządzaniu pracą Rady Ministrów.

Może się zatem okazać, że mimo świetnych wskaźników, jedynym spektakularnym ruchem, na jaki stać PiS na półmetku kadencji, jest zmiana na stanowisku premiera.