Wypadł w niej dobrze. Dając rozkaz do ataku na syryjską bazę rządową, stanął na czele świata zachodniego, nie bacząc na gniew Moskwy.

Długo wydawało się, że Trump chce rozmontować NATO i podzielić się z Rosjanami strefami wpływu. Teraz już najwyraźniej nie chce. Niektórzy twierdzą, że obawy wobec niego były od początku nieuzasadnione, że stał się ofiarą spisku dotychczasowych elit, które oprócz innych niecnych celów przypisały mu wspieranie Władimira Putina. To nieprawda. Obawy wynikały z jego wypowiedzi i działań, z nawoływania rosyjskich hakerów do ingerencji w wybory w USA i z opowieści o NATO, które jest przestarzałe i za drogie dla amerykańskiego podatnika.

Istota rzeczy leży gdzie indziej. Po pierwsze, Trump się przekonał, że Putin nie zamierza mu nic poważnego zaoferować za nowy moskiewsko-waszyngtoński reset. Po drugie, silny opór wobec prorosyjskich zapędów spotkał go w obozie Partii Republikańskiej, której kandydatem był w wyborach prezydenckich. Po trzecie, związki jego najbliższych współpracowników z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie, a niektórych i z samym Putinem stały się przedmiotem dociekań służb specjalnych i senackiej komisji. Rosyjskie tropy stały się największym obciążeniem dla jego świeżej prezydentury.

Jest i czwarty powód. Rosja wydawała się Trumpowi niezbędna do walki z terroryzmem dżihadystów. Ale w Syrii skupia się nie na atakach na tzw. Państwo Islamskie, tylko na obronie reżimu Baszara Asada. Nie znaczy to, że dżihadyzm nie jest zagrożeniem dla Rosji. Jest jednak zagrożeniem dla prawie całego świata, ostatnio odczuły to i państwa europejskie, i Egipt, w którym w Niedzielę Palmową doszło do zamachów na kościoły Koptów. Porzucanie zachodnich sojuszników i prozachodnich państw muzułmańskich po to, by z Rosją pokonać tzw. Państwo Islamskie, nie ma sensu.

Obawy, że dojdzie do nowej Jałty, się rozwiewają, co Polskę i kraje z naszego regionu musi cieszyć. Pojawiły się przy okazji głosy, że zbliża się trzecia wojna światowa. Wieszczą ją zawiedzeni Rosjanie i sympatycy Moskwy. To jeszcze bardziej powinno zjednoczyć świat Zachodu i jego sojuszników.