Okazuje się jednak, że dla opozycji te potrzebne słowa stały się powodem do ataku na prezesa PiS. Na przykład poseł PO Sławomir Nitras porównał Kaczyńskiego do Władysława Gomułki, któremu nie udało się zatrzymać antysemickiej fali, jaką sam rozpętał.
Można różne rzeczy zarzucać Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale akurat nie to, że jest antysemitą. Dlatego przypisywanie rządzącym dziś Polską intencji rozniecania nastrojów antysemickich wykracza poza to, co nazywamy wilczym prawem opozycji do krytykowania władzy za wszystko. Nie, nie oczekuję, że opozycja będzie chwalić Kaczyńskiego, ale to, co powiedział poseł Nitras, uderza nie tyle w partię rządzącą, ile w interes polskiego państwa. Budowanie przekonania, że rząd walczy o dobre imię Polaków tylko dlatego, że kieruje się antysemickimi motywami, to wizja, która jest na rękę tym wszystkim, którzy mogą źle życzyć Polsce. Sprzeciw wobec antysemityzmu powinien łączyć całą klasę polityczną, a totalność opozycji – mieć swoje granice, które wyznaczają zdrowy rozsądek i racja stanu.