Bogusław Chrabota: Absurdalne wybory majowe się nie odbędą

Nie będę rozstrzygał, kto spór o wybory przegrał, kto wygrał. Przypomnę tylko, że redakcja „Rzeczpospolitej” od samego początku – jako pierwsza – konsekwentnie twierdziła, że wybory 10 maja się nie odbędą.

Aktualizacja: 07.05.2020 08:27 Publikacja: 07.05.2020 00:14

Bogusław Chrabota: Absurdalne wybory majowe się nie odbędą

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Pierwszym i najważniejszym argumentem była pandemia i narzucone w związku z nią obostrzenia w życiu publicznym, które wykluczyły równe warunki kampanii. Potem dołączyły kolejne zdarzenia, jak choćby skrajnie nierealistyczna procedura wyborcza, powierzona Poczcie Polskiej, która w tak krótkim terminie do wyborów nie mogła się przygotować. Trudno też nie wspomnieć o zasadniczych wątpliwościach konstytucyjnych, zarówno co do form nowelizacji prawa wyborczego, czy samych jego zapisów powierzających obowiązki PKW organowi administracji publicznej i indywidualnemu przedsiębiorstwu.

Z tej mąki chleba być nie może - powtarzaliśmy jak mantrę, nie z powodu tępego uporu, ale w trosce, by wybory prezydenckie odbyły się z akceptacją wyborców i w trybie dającym szansę demokratycznym procedurom.

Dowiedz się więcej: Jest porozumienie Kaczyńskiego z Gowinem. Wybory później

Apelowaliśmy o szeroki konsensus, ale zadowala nas nawet ten, w ramach Zjednoczonej Prawicy. Co się wydarzy, tego do końca jeszcze nie wiemy. Znamy jednak ścieżkę rozwiązania problemu uniknięcia pseudowyborów w trakcie pandemii.

Wybory korespondencyjne 10 maja się nie odbędą. Sąd Najwyższy uzna ich nieważność, a marszałek Sejmu wyznaczy nowy termin, który zapewne wypadnie w lipcu. Wybory odbędą się nie pod nadzorem ministra Sasina, ale pod nadzorem PKW. Szczegóły tej „kopertowej”, czyli dającej największą gwarancję bezpieczeństwa procedury, będą przedmiotem nowelizacji prawa wyborczego. Co to znaczy dla nas?

Przeczytaj także: W praktyce zmiana kandydata będzie trudna

Koszmar nieprzygotowanych majowych wyborów stanie się przeszłością. Czeka nas nowy termin, a kandydujący otrzymają uczciwsze, lepsze i pełniejsze prawo przeprowadzenia kampanii. Zapewne będzie można wyłonić nowych kandydatów i gra o prezydenturę zacznie się od nowa.

Czyj to sukces? Gowina? Kaczyńskiego? Opozycji? Ich wszystkich, ale najbardziej Polaków, których wyzwolono z absurdu wyborów majowych i dano nam szansę zagrania w tę grę uczciwiej i od nowa.

Pierwszym i najważniejszym argumentem była pandemia i narzucone w związku z nią obostrzenia w życiu publicznym, które wykluczyły równe warunki kampanii. Potem dołączyły kolejne zdarzenia, jak choćby skrajnie nierealistyczna procedura wyborcza, powierzona Poczcie Polskiej, która w tak krótkim terminie do wyborów nie mogła się przygotować. Trudno też nie wspomnieć o zasadniczych wątpliwościach konstytucyjnych, zarówno co do form nowelizacji prawa wyborczego, czy samych jego zapisów powierzających obowiązki PKW organowi administracji publicznej i indywidualnemu przedsiębiorstwu.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?