– „Kultura” to proces tej przeszło pięćdziesięcioletniej pracy, pełnej pomysłowości, uporu, cierpliwości – mówił. I stąd wyjątkowy wkład tego pisma w dzieło najszerzej rozumianej polskiej wolności, swobodnej wymiany myśli, kultury i polityki. Bo Jerzy Giedroyc, przy całym swoim oddaniu narodowej kulturze, był pełnokrwistym politykiem, dzięki czemu Instytut Literacki w Paryżu stał się mekką buntowników i dysydentów, uciekinierów z PRL i emigracyjnych pisarzy. Gościł ich Giedroyc zresztą nie tylko na łamach miesięcznika, ale również w salonach rezydencji w Maisons Laffitte. To był skrawek wolnej Polski – wspominają dawni bywalcy.

Jerzy Giedroyc odszedł w 2000 roku, ale pozostawił testament, który wolna już Rzeczpospolita przyjęła na dekadę przed jego śmiercią. Ten testament to przesłanie przyjaźni i pomocy dla narodów Europy Wschodniej, troska o dobre stosunki i wspieranie wszelkich działań na rzecz wolności i demokracji na wschód od Wisły. Taki był i takim pozostanie – zdaniem Jerzego Giedroycia – najgłębszy sens racji stanu wolnej i niepodległej Ojczyzny. Siedemnaście lat po śmierci Jerzego Giedroycia staramy się to dziedzictwo na łamach naszego dziennika pielęgnować. To główna linia oceny polskiej polityki zagranicznej oraz – przy pełnej świadomości stale zmieniających się geopolitycznych realiów – wciąż zasadniczy punkt odniesienia.

Z tego ducha narodziła się też Nagroda im. Jerzego Giedroycia, którą co roku przyznaje powołana przez naszą redakcję kapituła. Otrzymują ją ludzie wyjątkowo zasłużeni dla giedroyciowych wartości: politycy, pisarze, ludzie kultury. W tym roku do tej szczególnej galaktyki dołączają wybitny artysta i człowiek międzykulturowego dialogu Leon Tarasewicz oraz historyk, wychowawca pokoleń historyków, propagator dziejów Europy Wschodniej Andrzej Sulima Kamiński. Kapituła postanowiła też wyróżnić śp. Charlesa Merrilla, człowieka wielu wymiarów, współpracownika Giedroycia, z wyboru Polaka. Mam prawo powiedzieć, że to szczególne postaci, dla których polski patriotyzm to coś więcej niż przywiązanie do tradycji. To również, a może przede wszystkim, nakaz działania, wola walki, umiejętność sprostania coraz trudniejszym wyzwaniom, jakie niesie współczesność.

Jako redakcja „Rzeczpospolitej” chcielibyśmy, by właśnie takie wzorce postaw miały w dzisiejszym świecie, także w polityce, najgłośniejsze echo. Mimo że świat się zmienia, nigdy nie będzie na to za późno.