Wycofanie sprzeciwu jej ugrupowania, nominalnie zwanego Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną, otwiera drogę do szybkiego usankcjonowania prawnego małżeństw osób tej samej płci. Dotąd homomałżeństwa były legalizowane przez partie deklarujące się jako lewicowe lub liberalne. Pierwszego wyłomu dokonali cztery lata temu brytyjscy torysi. Mimo iż Partia Konserwatywna była w tej sprawie bardzo podzielona, David Cameron poparł ustawowe wprowadzenie takich związków. Teraz na podobny krok decyduje się prawicowa CDU.
To bardzo zła decyzja z punktu widzenia chrześcijańskiej tożsamości zachodniej Europy. Większość Kościołów opowiada się bowiem przeciw małżeństwom jednopłciowym – tak jest w katolicyzmie, prawosławiu i części Kościołów ewangelikalnych. Liberalne wspólnoty kalwińskie i luterańskie, protestanci z Wielkiej Brytanii czy Skandynawii błogosławią takie związki, jednak nawet niemieccy protestanci są w tej sprawie bardzo podzieleni. Luteranie w Polsce zdecydowanie odrzucają takie rozwiązanie.
Jest coś symbolicznego w tym, że tak ważną decyzję światopoglądową podejmuje Angela Merkel, która jest córką... luterańskiego pastora. W efekcie w postchrześcijańskich Niemczech znacznie łatwiej będzie dokonać aborcji czy gejom i lesbijkom zawrzeć małżeństwo, niż zrobić w niedzielę zakupy.
Okazuje się więc, że prorocze były słowa Marka Jurka, który w niedawnym wywiadzie dla „Plusa Minusa" mówił, że coraz częściej zachodnia centroprawica to wczorajsza lewica. Zauważał, że centroprawica początkowo przeciwstawia się rewolucyjnym pomysłom lewicy, ale po jakimś czasie przyjmuje jej postulaty. Co ciekawe, tak chętnie powołująca się w sprawie uchodźców na nauczanie papieża Franciszka lewica przemilcza jego jednoznaczne nauczanie w sprawie ochrony życia od poczęcia, tradycyjnego modelu rodziny czy kwestionowania naturalnego podziału na płcie. Franciszek nie waha się używać słowa „gender", nie boi się mówić o tym, że liberalne państwa bogatego Zachodu w sferze obyczajowej próbują kolonizować resztę świata.
Decyzja Angeli Merkel jest zła z punktu widzenia tożsamości Zachodu, ale i z punktu widzenia Polski. W jej efekcie nasz kraj będzie się jeszcze bardziej różnić od państw „starej" Europy. Zarówno w sprawie aborcji, jak i małżeństw homoseksualnych nasz kraj jest znacznie bardziej wierny chrześcijańskim korzeniom Europy niż państwa zachodnie. Nie powinniśmy mieć wątpliwości, że będzie to przeciw nam wykorzystywane.