Zuzanna Dąbrowska: Masz kasę, masz dziecko

Minister Konstanty Radziwiłł równo rok temu zakończył rządowy program dofinansowujący procedurę zapłodnienia in vitro.

Aktualizacja: 30.06.2017 13:00 Publikacja: 29.06.2017 23:24

Zuzanna Dąbrowska: Masz kasę, masz dziecko

Foto: 123RF

Od decyzji ministra urodziło się jeszcze z tego programu dokładnie 2358 dzieci i wciąż mogą rodzić się następne, dzięki zamrożeniu zarodków. Ale nikt nie wie, ile w Polsce jest zamrożonych zarodków i ile trzeba dopłacić, by procedurę doprowadzić do końca.

Kliniki uprawiają politykę pełnej dowolności: płaci się za powtórne badania, za przygotowanie do odmrożenia, i mimo że teoretycznie wszczepienie ma następować za darmo dla par, które były w programie, zdarza się, że i za to należy zapłacić. W wycenach nie obowiązują jednolite reguły. A co, jeśli potencjalnych rodziców na to nie stać? Po 20 latach ich zarodki przeznaczone zostaną do adopcji, a oni stracą szansę.

Polska podobno prowadzi politykę prorodzinną. Zależy nam na zasypywaniu demograficznej przepaści. Zapewne właśnie w jej ramach minister Radziwiłł zlikwidował rozporządzenie o standardach opieki okołoporodowej i deklaruje, że teraz będą wynikały one z zarządzenia, czyli dokumentu, który jest tylko wskazówką, a nie obowiązującą regulacją. W dodatku nikt nie wie, kiedy to zarządzenie powstanie.

Program 500+ jest dobrą ekonomiczną zachętą do rodzenia dzieci, ale niewystarczającą, co widać po statystykach, które wskazują na zatrzymanie się wzrostowego trendu urodzeń. Bo oprócz pieniędzy, by zdecydować się na dziecko, trzeba mieć też zaufanie do służby zdrowia i przekonanie, że to nie nadzór ideologiczny decyduje o procedurach, tylko względy medyczne.

PiS często powtarza, że niedopuszczalne jest odbieranie dzieci rodzicom z powodu biedy. To prawda – dobrze, że wypowiadana teraz głośno i wyraźnie. Ale jak ma się do tego odmawianie prawa do rodzicielstwa tym, których nie stać na kosztowne procedury w prywatnych klinikach?

Być może ciężar odpowiedzi na to pytanie wezmą na siebie samorządy. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska może już gratulować świeżo upieczonym rodzicom. I sobie. Bo pierwsze dziecko z jej samorządowego in vitro ma na imię Hania.

Od decyzji ministra urodziło się jeszcze z tego programu dokładnie 2358 dzieci i wciąż mogą rodzić się następne, dzięki zamrożeniu zarodków. Ale nikt nie wie, ile w Polsce jest zamrożonych zarodków i ile trzeba dopłacić, by procedurę doprowadzić do końca.

Kliniki uprawiają politykę pełnej dowolności: płaci się za powtórne badania, za przygotowanie do odmrożenia, i mimo że teoretycznie wszczepienie ma następować za darmo dla par, które były w programie, zdarza się, że i za to należy zapłacić. W wycenach nie obowiązują jednolite reguły. A co, jeśli potencjalnych rodziców na to nie stać? Po 20 latach ich zarodki przeznaczone zostaną do adopcji, a oni stracą szansę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?