Idea ta ma zdecydowanych zwolenników wyłącznie w elektoracie PiS. Sympatycy Kukiz’15 są tu podzieleni niemal dokładnie po połowie.
    To oznacza, że sprawa pamięci o katastrofie smoleńskiej stała się sprawą politycznego sporu. To zła wiadomość. To, czy wspólnota polityczna upamiętnia ważne postacie życia politycznego, nie powinno być kwestią sympatii czy antypatii politycznych, lecz sprawą budowania odpowiedniej polityki pamięci. Wydarzenia 10 kwietnia były wielką narodową tragedią i zasługują na upamiętnienie bez względu na to, czy ktoś głosuje na PiS, PO, Nowoczesną czy PSL.