Jednak PiS nie miał jak sparaliżować działań Komisji Europejskiej. „Rzeczpospolita” jako pierwsza poinformowała w niedzielę, że Bruksela uważa nowy podatek handlowy za niezgodny z unijnym prawem i zamierza wszcząć w tej sprawie postępowanie. Tak się stało. Tyle że w tym przypadku rząd – choć nie zgadza się z zarzutami KE – postanowił zawiesić ściąganie podatku od sieci handlowych i rozpocząć z Brukselą dialog.
Zawieszenie ściągania podatku handlowego to spektakularna porażka rządu Beaty Szydło oraz Prawa i Sprawiedliwości.
Komisja potwierdziła w komunikacie wszystko to, co od początku mówili krytycy tej ustawy – że łamie zakaz pomocy publicznej, zasadę równości wobec prawa i swobodnej konkurencji. Oczywiście, rząd robi dobrą minę do złej gry, przekonując, że Bruksela padła ofiarą lobby zagranicznych firm handlowych. Ale zakładając nawet, że to prawda, warto zadać pytanie: jak lobbował w swoim interesie rząd w Brukseli? Może polska zdolność do perswazji jest mniejsza z powodu ciągnącej się od miesięcy awantury o Trybunał Konstytucyjny? A może to wcześniejsze problemy z Polską zmniejszyły nasze możliwości negocjacyjne?
Zwalanie winy na rzekomo wrogą Polsce Brukselę jest bałamutne. Przecież popieramy działania Komisji Europejskiej w sprawie przeciw Francji i Niemcom, które wprowadziły minimalną stawkę godzinową za pracę m.in. naszych kierowców na terenie tych krajów lub inne przepisy, które uderzają w polskie firmy transportowe. Komisja broni wspólnych zasad, na które przystały wszystkie państwa członkowskie. Raz będzie to Polsce na rękę, innym razem nie.
Rząd, zamiast wymyślać nowe daniny, powinien się zacząć zastanawiać, jak doprowadzić do tego, by zagraniczne firmy nie unikały opodatkowania w Polsce. I jak to zrobić zgodnie z unijnym prawem. Tu Komisja Europejska, która deklarowała walkę z procederem unikania płacenia podatków, może być sprzymierzeńcem PiS.