Wołodymyr Omelian minister infrastruktury zapowiedział, że nie zgadza się z środową decyzją premiera o odebraniu ministerstwu nadzoru nad kolejami państwowymi i gotowy jest zaskarżyć decyzję do sądu. Omelian oświadczył też, że rozmawiał z prezydentem o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego (RBN). Mają tam zostać podjęte „decyzje kadrowe w ukraińskich kolejach”.
- Powiedziałem prezydentowi o niezadowalającym stanie spraw na kolei. Nie chodzi tam teraz o reformy, ale o chęć określonych osób, by zachować korupcyjny wpływ na firmę. Liczę na nadzwyczajne posiedzenie RBN, podczas którego wysłuchamy wszystkich stron. Po czym zostanie podjęta właściwa decyzja kadrowa, która spowoduje rzeczywiste reformowanie kolei, a nie tylko hasła i prezentacje - cytuje Omeliana agencja Unian.
Minister podkreślił, że polski prezes kolei ukraińskich „w ostatnim czasie zajmował się muzyką, a nie kierowaniem przedsiębiorstwami”.
- Dlatego pytanie brzmi nie kto i dla kogo Balczun, ale kto i komu koleje. Czy potrzebna jest nam wysoko efektywna państwowa spółka, pracująca dla narodu, czy też firma, która jest źródłem wzbogacania się określonego kręgu osób? - atakował odsunięty minister.
Po tym, jak wczoraj między ministrem a premierem Wołodymyrem Grojsmanem doszło do „dyskusji” na temat podporządkowanie kolei bezpośrednio premierowi, Omelian ogłosił, że nie zamierza podawać się do dymisji. Zapowiedział, że będzie „trzymał się na stanowisku do ostatniego naboju”.