– Nagle utracono łączność z samolotem, gdy znajdował się około 30 kilometrów na zachód od miasta Dawei (w południowej Birmie) – poinformował sztab generalny armii.
Na pokładzie znajdowało się 14 członków załogi i 90 pasażerów. Większość tych ostatnich stanowili wojskowi i ich rodziny. Oficerowie lotnictwa twierdzą, że na pokładzie było też kilkadziesięcioro dzieci. Raz w miesiącu rodziny żołnierze służących w odległych garnizonach i członkowie ich rodzin mają prawo do przelotu do miast w centrum kraju – to był właśnie taki lot. Celem był Yangon, handlowa stolica Birmy.
– Nie wiemy, co się stało z samolotem. Mimo pory monsunowej pogoda była dobra, widoczność również – powiedział jeden z kontrolerów lotu na lotnisku w Myeik, skąd maszyna wystartowała. „Przypuszczamy, że w grę wchodzi awaria jakichś przyrządów" – poinformował sztab armii.
Myeik jest najbardziej na południe wysuniętym miastem Birmy, w pobliżu granicy z Tajlandią. Mimo że jest to górzysty region porośnięty tropikalną dżunglą, w pobliżu przebiega bardzo ruchliwy szlak – przemytnicy wożą tędy towar do Tajlandii. Z rejonu nie nadchodziły jednak żadne informacje o starciach armii z bandami przemytników.
Mimo że wojsko błyskawicznie rozpoczęło poszukiwania samolotu, wiadomości o jego losie są sprzeczne. Morze patrolowały cztery okręty wojenne i dwa samoloty. Oficjalnie katastrofa nie została potwierdzona, jednak niezależne, międzynarodowe Bureau of Aircraft Accidents poinformowało, że szczątki maszyny zostały odnalezione w środę po południu w morzu 218 kilometrów na zachód od miasta Dawei.