Katalonia dała za wygraną

Przywódcy secesjonistów wyrzekają się „jednostronnej” niepodległości, aby wyjść na wolność.

Aktualizacja: 29.11.2017 17:09 Publikacja: 28.11.2017 17:44

?Belgijscy fryzjerzy poradzili Carlesowi Puigdemontowi, aby obciął włosy. Z krótszymi ma wyglądać po

?Belgijscy fryzjerzy poradzili Carlesowi Puigdemontowi, aby obciął włosy. Z krótszymi ma wyglądać poważniej

Foto: AFP

Oriol Junqueras, przywódca walczącej od 1931 r. o wolną Katalonię partii Esquerra Republicana i do niedawna wiceprzewodniczący zbuntowanego rządu regionalnego (Generalitat), wyglądał na twardego człowieka. Choć kataloński „prezydent” Carles Puigdemont uciekł przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości do Brukseli, on 2 listopada stawił się przed sędzią w Madrycie i wraz z ośmioma innymi członkami rządu został osadzony w więzieniu w Estremadurze. Można było odnieść wrażenie, że jest gotowy ryzykować nawet 30-letni wyrok dla sprawy życia: niepodległości Katalonii.

Ale cztery tygodnie później okazuje się, że prawda jest inna. Cała dziewiątka we wtorek złożyła na ręce sędziego Pablo Llarena obietnicę, że w przyszłości „wyrzekną się jednostronnego dążenia do niepodległości”, a swoje przekonania polityczne będą wprowadzać w życie w porozumieniu z władzami w Madrycie.

W piśmie zatwierdzają także decyzję władz Hiszpanii o odebraniu Katalonii autonomii na mocy art. 155 konstytucji.

Adwokat Junquerasa ma nadzieję, że dzięki takiej deklaracji już w środę Llarena podejmie decyzję o uwolnieniu aresztowanych do czasu ich procesu. To pozwoliłoby im wziąć udział w wyborach regionalnych 21 grudnia.

Junqueras to nie Traugutt

Ale dla secesjonistów cena takiej strategii jest ogromna. To tak, jakby Tadeusz Kościuszko, Romuald Traugutt czy Józef Piłsudski wyrzekli się niepodległości z powodu (umiarkowanych) trudów przebywania przez niespełna miesiąc w jednym z najnowocześniejszych więzień Hiszpanii. W oczach katalońskich patriotów ci, którzy mieli być bohaterami, mogą teraz być postrzegani jako zdrajcy.

– Nawet jeśli w wyborach znów będą mieli większość, wątpię, aby ponownie wbrew prawu forsowali rozwód z Hiszpanią. Wiedzą, że wtedy wrócą do więzienia, i to na dobre. Zrozumieli także, że ich dotychczasowa strategia skończyła się porażką – mówi „Rz” Mariano Goma, przewodniczący Sociedad Civil Catalana, który organizował w Barcelonie manifestacje setek tysięcy osób na rzecz jedności Hiszpanii.

Opublikowany na początku tygodnia sondaż instytut Metroscopia dla „El Pais” rzeczywiście pokazuje radykalną zmianę nastrojów w Katalonii. Już tylko 24 proc. pytanych chce kontynuacji „procesu”, czyli jednostronnej secesji, zaś 71 uważa, że trzeba dojść do porozumienia z Madrytem i pozostać w Hiszpanii.

– Wróciliśmy do normalności: zawsze około 1/5 ludności Katalonii chciało niepodległości. Gorączka nacjonalistyczna spowodowała, że ten wskaźnik skoczył do 48 proc. Ale ludzie zdali sobie sprawę, że to jest wielkie oszustwo. Zamiast opływać w bogactwo, zbiednieliśmy, bo tysiące firm uciekło w obawie przed wyjściem z Unii. Idei niepodległej Katalonii nie wsparł ani jeden kraj. No i oferta Madrytu reformy konstytucji, kompromisu, przekonała wielu Katalończyków – uważa Goma.

W sondażu Metroscopia 69 proc. pytanych faktycznie przyznaje, że „nie zostało poinformowanych o wszystkich konsekwencjach oderwania się od Hiszpanii”. 80 proc. uważa, że sytuacja polityczna prowincja jest zła, a 54 proc. tak samo ocenia sytuację ekonomiczną.

To wszystko może znaleźć przełożenie w nowym składzie parlamentu regionalnego po 21 grudnia. W wyborach 2015 r. blok trzech partii niepodległościowych zdobył łącznie 47,7 proc. głosów (i większość mandatów), zaś trzy główne partie wierne Madrytowi – 39,1 proc. Teraz jednak, jak podaje sondaż Metroscopia, oba obozy mają równe poparcie: po 46 proc.

Puigdemont mógł zwariować

Szczególnie złe są wyniki PDeCAT, konserwatywnej partii Puigdemonta. Z największego ugrupowania spadła ona na trzecią lub czwartą pozycję z zaledwie 13,6 proc. poparcia.

Sama działalność przewodniczącego ma z tym wiele wspólnego. W przeciwieństwie do swoich współpracowników w wywiadzie dla „Vanguardii” Puigdemont nie chciał wyrzec się strategii forsowania jednostronnej niepodległości, choć to przecież on uciekł przed wymiarem sprawiedliwości do Belgii. To wywołało w PDeCAT i szerzej w barcelońskiej burżuazji wiele kontrowersji.

Ale prawdziwym szokiem okazał się wywiad udzielony przez Puigdemonta w poniedziałek izraelskiej telewizji 1 Kan. Określił on w nim Unię jako „klub krajów dekadenckich, przestarzałych, którymi kieruje mała grupka osób powiązanych coraz bardziej wątpliwymi interesami gospodarczymi”.

Puigdemont zasugerował także, że należałoby w Katalonii przeprowadzić kolejne referendum, tym razem w sprawie pozostania prowincji w Unii lub wyjścia z niej.

– Być może nie ma wcale tak wiele osób, które chcą pozostać w Unii panów Junckera i Tajaniego, którzy są tak bardzo obojętni na deptanie podstawowych zasad demokracji – oświadczył.

Mariano Gomy to jednak nie zaskakuje: - Zawsze był pajacem Artura Masa (poprzedni szef Generalitat – red.), który potrzebował uległego następcy, gdy sam już nie mógł sprawować funkcji publicznych. Ale nie jest też wykluczone, że Puigdemont próbuje udawać, że zwariował, aby uniknąć odpowiedzialności karnej. Tak sygnalizują jego adwokaci.

Oriol Junqueras, przywódca walczącej od 1931 r. o wolną Katalonię partii Esquerra Republicana i do niedawna wiceprzewodniczący zbuntowanego rządu regionalnego (Generalitat), wyglądał na twardego człowieka. Choć kataloński „prezydent” Carles Puigdemont uciekł przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości do Brukseli, on 2 listopada stawił się przed sędzią w Madrycie i wraz z ośmioma innymi członkami rządu został osadzony w więzieniu w Estremadurze. Można było odnieść wrażenie, że jest gotowy ryzykować nawet 30-letni wyrok dla sprawy życia: niepodległości Katalonii.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790