Ekshumacje w byłym obozie Gross-Rosen

Znalezione przy zwłokach więźniów Gross-Rosen metalowe blaszki mogą pomóc w ustaleniu ich tożsamości.

Aktualizacja: 17.10.2017 18:32 Publikacja: 16.10.2017 19:21

W obozie koncentracyjnym Gross-Rosen zginęło ok. 40 tys. więźniów

W obozie koncentracyjnym Gross-Rosen zginęło ok. 40 tys. więźniów

Foto: Muzeum Gross Rosen

W czwartek na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen rozpoczną się ekshumacje. Przeszukana zostanie szczelina przeciwlotnicza, w której znajdują się szczątki co najmniej 30 osób. Być może niektóre z nich uda się zidentyfikować.

We wrześniu naukowcy odkryli ok. 5 proc. długości szczeliny, która jest zasypana gruzem i ziemią. Ludzkie szczątki znaleziono na przestrzeni ok. 60 m.

Przed rozpoczęciem prac pracownicy muzeum otrzymali złożoną w Belgii relację jednego z więźniów obozu. Wynikało z niej, że przed ewakuacją w 1945 r. chorych lub skrajnie wycieńczonych więźniów oraz ciała zmarłych wrzucono do rowu przeciwlotniczego, następnie zasypano ziemią oraz gruzem skalnym. Ściany szczeliny obłożone były kamieniem.

W trakcie wrześniowych prac archeologicznych w szczelinie znaleziono też guziki, metalowe blaszki, miskę, fragmenty butów, kubek, metalową ortezę.

– Wszystkie artefakty zostaną poddane konserwacji, a część z nich stanowić będzie materiał pozwalający na ustalenie tożsamości ofiar lub chociażby ich narodowości – wyraża nadzieję Andrzej Pozorski, zastępca prokuratora generalnego, szef pionu śledczego IPN.

Tożsamość ofiar być może uda się ustalić na podstawie metalowych tabliczek, które znaleziono przy zwłokach. Niewykluczone, że cienkie blaszki na drucikach mogą kryć numery obozowe więźniów.

– W obozie Gross-Rosen więźniowie nie byli tatuowani, na pasiaki naszywano kawałki materiału z napisanym kopiowym ołówkiem numerem. W późniejszym czasie otrzymywali też metalowe blaszki wielkości połowy pudełka od zapałek, na które były nabijane numery obozowe. Gdyby udało się je odczytać, być może udałoby się ustalić tożsamość więźniów – mówi „Rzeczpospolitej" Janusz Barszcz, dyrektor muzeum byłego obozu w Rogoźnicy.

Pracownicy muzeum mają bazę 74 tys. nazwisk więźniów spośród ok. 120 tys., którzy przebywali w obozie w latach 1940–1945.

Dyrektor Barszcz dodaje jednak, że blaszki nie muszą wcale kryć numerów więźniów. Mogą to być tzw. marki narzędziowe. Oddawali je do magazynu w momencie pobierania narzędzia do pracy, np. dłuta. Na terenie obozu znajdowały się bowiem warsztaty Siemensa.

– Zwykle takie blaszki nosili w kieszeni lub na ręce – dodaje dyrektor Barszcz. Podkreśla, że blaszki należą do wyjątkowych znalezisk. Tym bardziej że w poprzednich latach udało się już w oparciu o naniesione na nie numery zidentyfikować więźniów.

Ekshumacje i kolejne prace poszukiwawcze w Gross-Rosen prowadzone będą pod nadzorem prokuratora z udziałem policji, archeologów z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, a także biegłych z zakresu medycy sądowej i antropologii Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

– Czynności te są konsekwencją podjęcia 30 sierpnia przez prokuratora IPN we Wrocławiu śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych w latach 1940–1945 na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, a także 99 jego podobozów. Postępowanie dotyczy popełnionych w nich zbrodni, w tym w czasie ewakuacji obozu głównego na początku 1945 r., a także eksperymentów pseudomedycznych prowadzonych na więźniach – tłumaczy prokurator Pozorski.

Niedawno śledczy otrzymali bazę funkcjonariuszy obozu, w której odnotowano ponad 2000 rekordów. – Zawiera dane osobowe, w tym datę urodzenia funkcjonariuszy, informacje o przebiegu służby i sprawowanej funkcji – dodaje szef pionu śledczego IPN. Dane te będą podstawą wniosku skierowanego do Interpolu w sprawie sprawdzenia, czy jeszcze żyją sprawcy zbrodni.

– Prokurator ma także do dyspozycji kilka tysięcy protokołów przesłuchań byłych więźniów – opisuje Pozorski.

Obóz Gross-Rosen powstał w 1940 r. na terenie ówczesnej III Rzeszy około 60 km od Wrocławia. W 1944 r. nastąpiła jego rozbudowa. Powstały liczne filie. Zlokalizowane były na terenie Dolnego Śląska, Sudetów i ziemi lubuskiej (w tym cztery w Breslau, czyli dzisiejszym Wrocławiu).

Prokurator przypomina, że więźniowie mieszkali w prymitywnych barakach, bez wody czy kanalizacji, pracowali w kamieniołomie, otrzymywali głodowe racje żywnościowe, nie mieli należytej opieki lekarskiej.

– Obóz Gross-Rosen był postrzegany jako jeden z najcięższych obozów koncentracyjnych – przypomina śledczy.

W obozie i jego filiach zginęło około 40 tys. osób. ©?

W czwartek na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen rozpoczną się ekshumacje. Przeszukana zostanie szczelina przeciwlotnicza, w której znajdują się szczątki co najmniej 30 osób. Być może niektóre z nich uda się zidentyfikować.

We wrześniu naukowcy odkryli ok. 5 proc. długości szczeliny, która jest zasypana gruzem i ziemią. Ludzkie szczątki znaleziono na przestrzeni ok. 60 m.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tajemnice lotniska w Chojnie. IPN zbada zbrodnie na więźniarkach
Historia
Andrzej Rottermund: Pałac Saski nie jest ołtarzem ojczyzny
Historia
Ruszył proces zabójcy ze Stasi, którzy zabił Polaka
Historia
Nieustraszona Alexine Tinné
Historia
Uhonorowani za to, że wykazali się szlachetnym czynem