Aleksander Wielopolski, od czerwca 1862 r. naczelnik rzšdu cywilnego Królestwa Polskiego, nakłonił władze rosyjskie do wydania ukazów o zniesieniu pańszczyzny i oczynszowaniu chłopów, a także równouprawnieniu Żydów. Mimo to przez polskie rodowiska był izolowany, zwłaszcza że to z jego inicjatywy w połowie stycznia 1863 r. przeprowadzono tzw. brankę (przymusowy pobór do wojsk carskich), która bezporednio doprowadziła do wybuchu powstania styczniowego (pierwotnie planowanego na wiosnę). Na imiennych listach było ponad 10 tys. osób podejrzanych o spiskowanie przeciw caratowi. W nocy z 14 na 15 stycznia odbył się zmasowany pobór do wojska na terenie Warszawy. Jednak Rosjanie nie osišgnęli celu, ponieważ większoć młodzieży znajdujšcej się na listach, ostrzeżona wczeniej, opuciła miasto. Kilka dni póniej rozpoczęły się walki powstania styczniowego.
Tę tragicznš noc upamiętnił Artur Grottger na jednym z rysunków, zatytułowanym Branka" (lub też Pobór w nocy"), z cyklu Polonia", który powstał w 1863 r. Grottger zajmuje szczególne miejsce wród artystów tworzšcych ku pokrzepieniu serc" Polaków. Jego twórczoć przez pokolenia kształtowała pamięć narodu o przyczynach i tragicznych konsekwencjach powstania styczniowego.
Najmłodszy z romantyków
Jakże krótkie było życie tego geniusza rysunku, jednego z czołowych przedstawicieli pónego romantyzmu w malarstwie polskim. I niczym w soczewce skupia w sobie tragizm całego pokolenia. Ojciec artysty, Jan Józef, był nielubnym synem radcy sšdu tarnowskiego Hilarego Siemianowskiego. Po urodzeniu nosił nazwisko panieńskie swojej matki, francuskiej guwernantki panny Grottger, która przyjechała ze Szwajcarii. Siemianowski zadbał jednak o edukację oraz wychowanie syna. Opłacił jego studia w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. Po osišgnięciu przez Jana Józefa pełnoletnoci Siemianowski oddał mu w dzierżawę jeden z należšcych do niego majštków w Ottyniowicach, a przed swš mierciš zostawił mu 10 tysięcy reńskich w gotówce. Co ważne, Jan Józef Grottger walczył w powstaniu listopadowym jako rotmistrz 5. Pułku Ułanów Warszawskie Dzieci". Ożenił się z Krystynš Blahao de Chodietow, córkš Chorwata osiadłego w Polsce, byłego oficera huzarów węgierskich oraz wyższego urzędnika przy sšdzie szlacheckim we Lwowie. Z tego zwišzku 11 listopada 1837 r. urodził się Artur Grottger, który był pierwszym dzieckiem pary (przyszły malarz miał troje młodszego rodzeństwa: Marię, Jarosława i Aleksandra).
Wiosnš 1851 r. na wystawie jednego z lwowskich sklepów ze sztukš bawarski hrabia Aleksander Pappenheim dostrzegł ciekawš akwarelę przedstawiajšcš pogoń polskiej szlachty za Tatarami. Zapytał sprzedawcę o autora i dowiedział się, że jest to pierwsza praca 14-letniego chłopca, Artura Grottgera. Nie tylko kupił obraz, ale też postanowił poznać autora, co zaowocowało póniej wieloletniš przyjaniš, dzięki której młody Grottger zyskał protektora oraz mecenasa. Szczęliwie dla nastoletniego artysty 16 padziernika 1851 r. do Lwowa przybył cesarz austriacki Franciszek Józef I. Przyjaciele poczštkujšcego malarza wpadli na pomysł, aby Grottger uwiecznił wjazd monarchy do miasta. Pomysł poparli hrabia Agenor Gołuchowski, ówczesny namiestnik Galicji, oraz magnat galicyjski Zabielski, wuj Artura, który gocił monarchę we własnych apartamentach. Franciszek Józef otrzymał akwarelę upamiętniajšcš jego wjazd w prezencie od polskiej szlachty, a po powrocie do Wiednia z własnej kasy ufundował Arturowi Grottgerowi stypendium w wysokoci 20 guldenów miesięcznie oraz nakazał młodemu artycie podjšć studia artystyczne w Krakowie, a po ich ukończeniu w Wiedniu. Tak też się stało, a nauki pobierane w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu odcisnęły na Grottgerze swój lad. Artysta cenił zwłaszcza technikę Petera Geigera i to pod jego wpływem przedkładał póniej czarno-białš grafikę nad kolorowe malarstwo olejne czy akwarele. W Wiedniu Artur Grottger spędził ponad dekadę, mieszkajšc tam od 1854 do 1865 r. i odnoszšc sukcesy jako ilustrator czasopism wiedeńskich (a także, od roku 1859, polskiego periodyku Postęp").
Artur Grottger zamierzał wzišć udział w powstaniu styczniowym i w tym celu w marcu 1863 r. przybył do Lwowa. Stamtšd chciał przedostać się do zaboru rosyjskiego, ale przyjaciele wyperswadowali mu ten pomysł. Artysta nie miał zdrowia, a ponadto był jedynym żywicielem rodziny, dlatego ostatecznie nie zdecydował się na uczestnictwo w walce i wraz z matkš oraz siostrš wrócił do Wiednia. Artysta z losami powstania był jednak bezporednio zwišzany. W 1864 r. jego młodszy brat, Jarosław Grottger, za udział w powstaniu został zesłany na Syberię. Samemu malarzowi wytoczono proces sšdowy w Wiedniu za pomoc, jakiej udzielał uchodzšcym z zaboru rosyjskiego powstańcom. Z powodu szykan policyjnych zmuszony był opucić Wiedeń w 1865 r.
W 1866 r. na balu we lwowskim Towarzystwie Strzeleckim poznał 16-letniš Wandę Monné. Gwałtowna miłoć pomiędzy młodziutkš polskš patriotkš i malarzem, obfitujšca w wiele romantycznych spotkań i długich, afektowanych listów, pozostała niespełniona. Artur, chcšc osišgnšć artystyczny i finansowy sukces, wyjechał do Paryża, gdzie chory na grulicę zdołał jedynie dokończyć cykl Wojna", który sprzedał austriackiemu cesarzowi Franciszkowi. Malarz, nękany chorobš i opadajšcy z sił, został wysłany przez lekarzy do uzdrowiska Amelies-les-Bains we francuskich Pirenejach, gdzie zmarł 13 grudnia 1867 r. w wieku zaledwie 30 lat. Trumnę ze szczštkami artysty sprowadziła do Lwowa 4 lipca 1868 r. jego narzeczona. Wanda Monné pochowała ukochanego na Cmentarzu Łyczakowskim w miejscu, które wybrał sam Artur Grottger podczas ich wspólnego spaceru.
Alegoryczno-martyrologiczna kreska
Kiedy w 1987 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie zorganizowano retrospektywnš wystawę twórczoci Artura Grottgera z okazji 150. rocznicy jego urodzin, okazało się, że choć żył zaledwie 30 lat, pozostawił po sobie bogaty dorobek artystyczny na wystawie pokazano blisko 500 jego prac (rysunki, ilustracje ksišżkowe, akwarele, szkice, obrazy olejne oraz jedynš wykonanš przez artystę litografię). Grottger reprezentował XIX-wieczne podejcie do sztuki i za swojš misję uważał powięcenie własnej twórczoci sprawie niepodległoci ojczyzny. Nie mogšc brać udziału w walkach, starał się ocalić je od zapomnienia za pomocš sztuki. Mimo że nigdy nie widział wydarzeń powstania styczniowego, stworzył dwie serie rysunków, które zadedykował temu wolnociowemu zrywowi. Polonia", wykonana w 1863 r., przedstawia przebieg wydarzeń w Królestwie Polskim, natomiast Lithuania" (powstała w latach 18641866), miała upamiętniać walki powstańcze, które miały miejsce na ziemiach zabranych" na Litwie i Białorusi. Artysta chciał także wykonać trzeci cykl powięcony przebiegowi walk na Ukrainie (pod tytułem Roxolania"), jednak przedwczesna mierć zniweczyła te plany.
Z cyklu Polonia" pochodzi rysunek zatytułowany Branka". Jak już wyżej wspomniano, przedstawia przymusowš brankę Polaków do carskiego wojska zarzšdzonš przez Aleksandra Wielopolskiego w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 r. w Warszawie. Na rysunku widzimy rozpaczajšcš kobietę, jedynie w nocnej koszuli, rzucajšcš się do drzwi, za którymi znika zakuty w kajdany jej ukochany mšż. Scena jest pełna symboli: druga z kobiet, jedynie wiecš owietlajšca ciemnoć nocy, unosi prawš dłoń w gecie błogosławieństwa, na cianie tuż pod krzyżem wiszš dwa pistolety, znalazło się też miejsce na półkę z ksišżkami. Jest to zatem dom bogobojnego patrioty, a zarazem człowieka wykształconego. Car wiedział, co czyni zabierał kwiat polskiego narodu".
Jak możemy przeczytać na stronie www.malarstwo-historia.blogspot.com, cykle Grottgera powstawały na ciemnożółtym kartonie, rysowane czarnš kredkš i uzupełniane o białe bliki. Nastrój sceny wynikał przede wszystkim z ekspresji uczuć bohaterów dramatu, dlatego jasnoć i natychmiastowa zrozumiałoć zobrazowanej sytuacji narracyjnej, budowanej w dużym stopniu przez mowę gestów i mimiki postaci, wymagała iluzjonistycznej rzeczywistoci przedstawionej. Intencjš Grottgera było od samego poczštku nobilitowanie tematu współczesnego do rangi malarstwa historycznego poprzez wpisanie przedstawień w gatunkowš konwencję egzemplarycznoci czy uniwersalizmu przesłania".
Nie inaczej było w przypadku kolejnego cyklu: Lithuania" to szeć czarno-białych rysunków przedstawiajšcych sceny zwišzane z powstaniem styczniowym. Akcja cyklu rozgrywa się w litewskiej puszczy, gdzie zbierajš się powstańcy, organizujšc partyzanckie oddziały oraz przygotowujšc się do walki z zaborcami. Głównymi bohaterami całoci jest małżeństwo mieszkajšce w leniczówce leniczy oraz jego żona z dzieckiem. Ukończony cykl artysta przedstawił na wystawie wiatowej w Paryżu w 1867 r. Na tzw. kartonie czwartym, zatytułowanym Bój", artysta ukazał jednš z około 2500 bitew i potyczek, do których doszło w latach 18631864 w czasie trwania powstania styczniowego. Pomimo ostatecznej klęski wiele z nich zakończyło się zwycięstwem powstańców. Włanie takš pomylnie dla powstańców zakończonš bitwę stoczonš w lesie Grottger postanowił uwiecznić. Z kolei na rysunku pištym, zatytułowanym Duch", przy drzwiach widzimy postać lenika, który poległ w walce (lewš dłoniš wskazuje na swš ranę na piersi) i nawiedza jako zjawa własny dom, powracajšc do swojej rodziny. Żona przerywa topienie na piecu ołowiu na kule i zamyla się. W ramionach trzyma podniesione z kołyski niemowlę. Kobieta nie wyczuwa ducha swego męża, jedynie być może włanie w tej chwili go wspomina. Tylko pies, wierny towarzysz, odwrócony w stronę drzwi, spoglšda w twarz zjawy.
Cykl Lithuania" kończy rysunek zatytułowany Widzenie", a przedstawiajšcy Matkę Boskš wraz z Jezusem, którzy ukazujš się kobiecie-powstańcowi zesłanej w głšb Rosji. Kobieta skuta kajdanami pracuje jako górnik w kopalni. Po zakończeniu powstania styczniowego około 40 tys. powstańców wysłano etapami na sybirskš katorgę. Niestety, więcej niż połowa z nich nie wróciła do swych rodzin.
Zsyłka na Sybir
Polacy byli zsyłani na Syberię już od czasu wojen polsko-rosyjskich w XVII w. Trudno zliczyć, ilu tak naprawdę naszych rodaków trafiło w głšb Rosji. Zesłania nasiliły się w okresie zaborów, a zsyłki na szerokš skalę władze carskie zastosowały wobec powstańców styczniowych. Wišzało się to także z konfiskatš majštków i utratš prawa powrotu w rodzinne strony. Cierpienie sybiraków zaczynało się już w trakcie transportu: skazańców dowożono bezporednio na stacje kolejowe, a tam czekały na nich wagony towarowe. Podróż w głšb Rosji stawała się koszmarem także z powodu niewielkich iloci wody zdatnej do picia i braku jedzenia. A trwała zwykle co najmniej kilka tygodni. Po dotarciu na miejsce na zesłańców czekały nieludzkie warunki mieszkaniowe i katorżnicza praca na mrozie sięgajšcym często minus 40 stopni.
Nie kto inny tylko Artur Grottger jest autorem obrazu Pochód na Sybir" (z 1866 r.), gdzie ukazał powstańców w marszu do nieludzkiej ziemi". Zesłańcy idš kolumnš, dwójkami, podtrzymujšc się nawzajem, skuci kajdanami. Na pierwszym planie jeden z nich pada ze zmęczenia na kolana, wycišga dłonie do współtowarzysza. Na prawo od nich widać carskiego strażnika, kolejny za patroluje skazańców na koniu. Krajobraz przedstawiony na obrazie jest bardzo surowy i przygnębiajšcy to nie widok łagodnej, malowniczej zimy. Zawieja nieżna i zastygłe na mrozie gałęzie krzewów niczym ludzkie szkielety dopełniajš dramatyzmu przedstawionej sceny. Obraz przechowywany jest obecnie w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Jeszcze tragiczniejszš wymowę ma dzieło Aleksandra Sochaczewskiego Pożegnanie Europy" (z 1894 r.). Zgromadzeni przy słupie granicznym zesłańcy zarówno mężczyni, jak i kobiety zdajš się wiedzieć, że włanie żegnajš się ze znanym im wiatem i wkraczajš na ziemię wiecznych niegów i wiecznej tęsknoty". Jeden z nich stojšcy tyłem, na prawo od słupa to sam autor. Oto bowiem Aleksander Sochaczewski (właciwie Lejb Sonder) został aresztowany jesieniš 1862 r. na fali zatrzymań po nieudanych zamachach na Aleksandra Wielopolskiego, więziony w Cytadeli i skazany na 20 lat pobytu na Syberii (dziesięć lat katorgi, dziesięć lat zwykłego osiedlenia). Po powrocie z zesłania (w 1884 r.) z powodu braku zgody władz carskich na pobyt w Królestwie Polskim osiedlił się we Lwowie. Następnie mieszkał m.in. w Monachium i Brukseli, gdzie stworzył cykl przejmujšcych obrazów dokumentujšcych katorgę i pobyt na Syberii w okresie zsyłek po powstaniu styczniowym. Jego Pożegnanie Europy" ma wymowę symbolicznš, autor uwiecznił bowiem na nim znanych sybiraków zesłanych w różnych zsyłkach, w tym siebie. W 1913 r., w 50. rocznicę powstania styczniowego, po wystawie we Lwowie Sochaczewski przekazał radzie miejskiej kolekcję swoich obrazów w zamian za dożywotniš rentę (zmarł jednak z dala od polskiej ziemi w austriackim Biedermannsdorf, 15 czerwca 1923 r.).
Mimo że zesłańcom odbierano majštki, skazywano na katorżniczš pracę i głód, co często kończyło się ich przedwczesnš mierciš, to wielu z nich nie traciło nadziei na lepsze jutro" dla siebie i ojczyzny. Ogromne znaczenie miały dla nich praktyki religijne, które pomagały przetrwać najgorsze. W miarę możliwoci starali się obchodzić więta, zwłaszcza Wigilię Bożego Narodzenia. Wspólne piewanie polskich kolęd, łamanie się chlebem i składanie sobie życzeń to dodawało sybirakom otuchy w chwilach zwštpienia. Tu trzeba jeszcze nadmienić, że zwyczaj zostawiania pustego miejsca przy wigilijnym stole upowszechnił się włanie w okresie deportacji w XIX w. i symbolizował pamięć o członku rodziny zesłanym na Syberię.
Na koniec warto więc przywołać powszechnie znany obraz Jacka Malczewskiego zatytułowany Wigilia na Syberii" z 1892 r. Uwagę przykuwa nieżnobiały obrus (spod niego wystaje tradycyjne sianko), ułożony na długim stole, na którym leży czarny chleb. Bo i cóż innego mieli zesłańcy? Służył im zarówno jako opłatek, jak i jedyny posiłek. Po obu stronach stołu w milczeniu i zadumie siedzš zesłańcy. Malczewski przedstawił omiu mężczyzn, z których każdy odzwierciedla odmienny odcień zadumy i tęsknoty. Jeden z nich kurczowo zaciska splecione do modlitwy dłonie, drugi zasłania sobie twarz pustym talerzem. Trzeci zdaje się być nieobecny, zatopiony we własnych mylach. Nie zważa, że jego ręce ciężko i bezwładnie spoczywajš na stole. Czwarty wpatruje się w płomień wiecy... Atmosfera jest poważna. Panuje cisza i oczekiwanie na cud narodzin samego Boga. Ale obraz Jacka Malczewskiego swym nastrojem i wymowš przypomina bardziej Ostatniš Wieczerzę. Przecież zgodnie z Ewangeliš przez cierpienie i mierć można odkupić nawet cudze przewiny. A nagroda? Malczewski, kiedy uczył rysunku, miał powtarzać swym studentom: Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała". Jak wiemy, artysta zmarły w 1929 r. doczekał niepodległej Rzeczypospolitej.
Wigilia na Syberii" Malczewskiego stała się inspiracjš dla Jacka Kaczmarskiego (1957?2004), wybitnego polskiego poety, prozaika, kompozytora, barda i twórcy tekstów piosenek, z których większoć nawišzywała do burzliwej historii Polski. W 1980 r. Kaczmarski napisał wiersz pod tym samym tytułem, co obraz Malczewskiego. Oto jego fragment:
Zasyczał w zimnej ciszy samowar
Ukrop nalewam w szklanki
Przy wigilijnym stole bez słowa
więtujš polscy zesłańcy
Na cianach mrony osad wilgoci
Obrus podszyty słomš
Płomieniem ciemnym wieca się kopci
Słowem wszystko jak w domu (...)
Nie będzie tylko gwiazdy na niebie
Grzybów w wištecznym barszczu
Jest nóż z żelaza przy czarnym chlebie
Cukier dzielony na kartce
Talerz podstawiam, by nie uronić
Tego, czym życie się słodzi
Inny w talerzu pustym twarz schronił
Bóg się nam jutro urodzi (...)
Nie, nie jestemy biedni i smutni
Chustka przy twarzy to katar
Nie będzie klusek z makiem i kutii
Będzie chleb i herbata
Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę
Patrzšc na swoje życie
Jestemy razem czegóż chcieć jeszcze
Jutro przyjdzie Zbawiciel (...)".
Jak już wspomniano, niewielu sporód powstańców styczniowych przeżyło zsyłkę na Sybir. W odrodzonej II Rzeczypospolitej nie zapomniano o nich ci, którzy dożyli niepodległej Polski, wszędzie przyjmowani byli z honorami należnymi bohaterom.