W pierwszą rocznicę przejęcia władzy odbyło się uroczyste posiedzenie Reichstagu, który przy tej okazji przyjął „ustawę o odbudowie Rzeszy”. W rzeczywistości było to najbardziej destrukcyjne prawo w historii Niemiec. Ustawa likwidowała parlamenty krajowe, odbierała rządom landów prawo sprawowania władzy na obszarach dawnych księstw i historycznych krain. Upoważniała także rząd Rzeszy do ustanawiania nowego prawa konstytucyjnego dekretami, bez zgody parlamentu.
Tego samego dnia w nazistowskiej gadzinówce „Der Angriff” ukazał się artykuł ministra propagandy Josepha Goebbelsa opatrzony długim, ale jakże znamiennym tytułem: „Żadnego przepychu, tylko 22 miliony dla biednych!”. Autor informował, że z okazji pierwszej rocznicy powołania gabinetu Adolfa Hitlera rząd zrezygnował z hucznych uroczystości, ale za to rozdał w ramach pomocy zimowej żywność i talony na węgiel o wartości 22 milionów reichsmarek.
Kilka dni później minister propagandy napisał kolejny artykuł pod równie wymownym tytułem: „Więcej moralności, mniej moralizatorstwa”. Przekonywał w nim, że istnieje konieczność walki z „obyczajowością, która od biedy mogłaby regulować życie w zakonie żeńskim, ale która jest całkowicie niestosowna do życia w nowoczesnym, kulturalnym państwie”. W ten sposób Goebbels zaatakował prasę konserwatywną, która szła na pierwszy ogień tzw. regermanizacji ówczesnych mediów.
Wszystkie artykuły ministra propagandy ze stycznia i lutego 1934 roku są przesiąknięte zajadłą nienawiścią do prasy „znajdującej się w obcych rękach”. 7 lutego tego roku Goebbels wygłosił płomienne przemówienie przed prezydium Izby Kultury Rzeszy. Reprezentanci niezależnych mediów ze zdumieniem usłyszeli, jak szef narodowo-socjalistycznej propagandy nazywa niezależną prasę „anarchistyczną, wszystko niszczącą i podkopującą albo potulną wobec obcych jak pokojowy piesek!”. W opinii Goebbelsa nie była ona zdolna „znaleźć złotego środka, którym jest suwerenna, szlachetna, życzliwa krytyka poszczególnych działań, która byłaby połączona z pozytywnymi i dobrymi radami”. Dlaczego ta „demokratyczna” prasa, uzależniona od ośrodków zagranicznych, nie dostrzega tego, jak wspaniale zmieniamy ten kraj? – pytał w uniesieniu ulubieniec Hitlera. – Dlaczego nie potrafi dostrzec, jak wiele pomocy dają nasze programy socjalne, jak bardzo zmniejszyliśmy bezrobocie, jak przywracamy moralność po tym bałaganie stworzonym przez naszych poprzedników?
W obronie wolnych mediów stanęli dwaj znakomici dziennikarze: Rudolf Kircher, redaktor naczelny „Frankfurter Zeitung”, i pisarz Ehm Welk, redaktor naczelny „Grüne Post”, który pod pseudonimem Thomas Trimm napisał słynny artykuł „Tylko słowo, panie ministrze” (niem. „Auf ein Wort, Herr Minister”), w którym krytykował rozwijającą się nazistowską cenzurę. Rozwścieczony Goebbels napisał w swoim pamiętniku: „»Grüne Post« znowu bezczelnie przeciwko mnie. Dzisiaj spodziewany zakaz (dystrybucji tej gazety – przyp. P.Ł.). Znowu pokażę tym bezczelnym Żydom, że mogę też inaczej”. No i pokazał. Gazeta „Grüne Post” dostała trzymiesięczne zawieszenie sprzedaży, a Ehm Welk trafił do obozu koncentracyjnego.