Promocja przebiegająca pod hasłem "Sprytnie i tanio kupować marki Lidla! Absolutna satysfakcja lub zwrot pieniędzy" ma na celu promować marki własne niemieckiej sieci dyskontowej. Pozwala ona kupującym uzyskać zwrot pieniędzy za zakup artykułów spożywczych, chemicznych i kosmetyków oznakowanych etykietą sieci. Wystarczy, że niezadowoleni z zakupu klienci pokażą przy kasie opakowanie po produkcie, który może być częściowo lub całkowicie zużyty.

Akcja została wprowadzona 27 października i ma planowo trwać aż do 30 listopada, jednak przysporzyła już sieci ogrom problemów. Choć tego typu akcje promocyjne są często wprowadzane przez sklepy w krajach Zachodnich i pomagają zdobyć zaufanie klientów, w Polsce rozwiązanie to nie przyniosło spodziewanych skutków.

Okazało się, że spora część klientów postanowiła nadużyć swoje prawa i wykorzystała promocję do robienia darmowych zakupów. W sklepach Lidla zapanował chaos – kupujący zaczęli masowo zwracać opakowania po całkowicie spożytych bądź zużytych produktach, z których byli rzekomo niezadowoleni, i żądać zwrotu pieniędzy. Tworzące się przez to kolejki przy kasach nie miały końca i utrudniały pracę kasjerom.

- Ludzie robią zakupy na 1000 zł, wypakowują towary w domu, a na drugi dzień przyjeżdżają do sklepu z koszykiem wypchanym pustymi pudełkami. Niektórzy nie czekają całego dnia, tylko robią zakupy po 500-700 zł, wypakowują wszystko w aucie na parkingu i po godzinie wracają zwrócić opakowania. Sporo osób robi to po kilka razy dziennie - pisze autor bloga Wroclawskiejedzenie.pl.

Jak dodaje, zdarzało się nawet, że wieczorami kasjerzy Lidla nie byli w stanie wydawać klientom reszty, ponieważ brakowało im pieniędzy w kasie przez wypłacane przez cały dzień zwrotów z towarów.