Rząd PiS. Funkcja ministra finansów dla Mateusza Morawieckiego?

Każdy rząd potrzebuje silnego strażnika dyscypliny budżetowej. Rząd PiS zaś w szczególności, bo finanse publiczne balansują na cienkiej granicy, a każde niespodziewane wydarzenie może naruszyć kruchą równowagę.

Aktualizacja: 27.09.2016 06:03 Publikacja: 26.09.2016 20:21

Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju.

Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju.

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

W tej sytuacji objęcie przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego także funkcji ministra finansów niesie więcej ryzyk niż korzyści.

Na dniach mamy poznać pomysły premier Beaty Szydło na rekonstrukcję jej gabinetu i zmiany systemowe w rządzie. Przede wszystkim może chodzić o rewolucyjne podejście do funkcji ministra finansów. Jak wynika z medialnych doniesień, obecny minister Paweł Szałamacha ma stracić swoje stanowisko. Nie wiadomo, kto miałby po nim objąć schedę, w tym kontekście wymieniany jest jednak także wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Nie tracąc dotychczasowych kompetencji, miałby on objąć nadzór nad resortem finansów osobiście (jako minister) lub poprzez „zaufanego" człowieka.

Czy dobrym pomysłem jest skupienie w jednych rękach bezpośredniej kontroli nad tak ważnymi i dużymi resortami? Kluczowa w tym kontekście staje się odpowiedź na pytanie, po co wicepremierowi potrzebna jest funkcja ministra finansów? Morawiecki wskazuje, że to minister Szałamacha blokuje realizację jego planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. To blokowanie może mieć jednak różne znaczenie.

– Tarcie pomiędzy szefami resortów to nic niezwykłego – zauważa Cezary Wójcik, prof. SGH. – Jednak w tym przypadku może nie chodzić po prostu o zmianę ministra, z którym trudno się dogadać. Intencją może być chęć odejścia od ścisłej dyscypliny budżetowej i pozbawienie ministra finansów roli strażnika tej dyscypliny. Plan Morawieckiego wiąże się ze zwiększeniem roli państwa w gospodarce, a jego realizacja wymaga zwiększenia dofinansowania ze źródeł publicznych. Celem przejęcia przez Morawieckiego kontroli nad finansami państwa może więc być – choć nie musi – poluzowanie dyscypliny finansowej. A to w obecnej sytuacji byłoby bardzo niebezpieczne – ostrzega Wójcik.

Oczywiście proponowane zmiany nie muszą oznaczać skoku na publiczną kasę, może też chodzić o lepszą koordynację prac resortów gospodarczych. Ale nawet w takim przypadku „łączenie" jedną osobą dwóch kompletnie różnych ministerstw, też raczej mija się z celem.

– Jeśli podstawowe cele w polityce finansowej państwa, takie jak redukcja deficytu, miałyby się nie zmienić, to nie widzę sensu łączenia obu resortów – zauważa Stanisław Gomułka, b. wiceminister finansów. – Gdyby do tego doszło, wcześniej czy później minister Morawiecki i tak musiałby priorytetowo zajmować się finansami. Taka jest specyfika tej pracy, nie bez przyczyny zwykle ministrowie finansów są w trójce najważniejszych osób w rządzie. Strategiczne programy musiałyby siłą rzeczy zejść na drugi plan – podkreśla Gomułka.

– Wicepremier może zyskać doskonałe narzędzie do koordynacji polityki gospodarczej bez przejmowania teki ministra finansów – twierdzi też Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Takie możliwości daje np. szefowanie Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów. W ogóle większy wpływ na realną gospodarką, na czym chyba Morawieckiemu zależy najbardziej, dałoby faktyczne przejęcie całej polityki gospodarczej rozproszonej po takich resortach, jak energii czy gospodarki morskiej. Nie jest do tego potrzebna polityka budżetowa, fiskalna czy obsługi długu – dodaje.

W tej sytuacji objęcie przez wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego także funkcji ministra finansów niesie więcej ryzyk niż korzyści.

Na dniach mamy poznać pomysły premier Beaty Szydło na rekonstrukcję jej gabinetu i zmiany systemowe w rządzie. Przede wszystkim może chodzić o rewolucyjne podejście do funkcji ministra finansów. Jak wynika z medialnych doniesień, obecny minister Paweł Szałamacha ma stracić swoje stanowisko. Nie wiadomo, kto miałby po nim objąć schedę, w tym kontekście wymieniany jest jednak także wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Nie tracąc dotychczasowych kompetencji, miałby on objąć nadzór nad resortem finansów osobiście (jako minister) lub poprzez „zaufanego" człowieka.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody