Według danych banku centralnego, rezerwy walutowe, czyli fundusze przeznaczone na czasy trudnych warunków gospodarczych, spadły poniżej poziomu 10 mld dolarów po raz pierwszy od 1995 roku. Dwa lata temu rezerwy te sięgały 20 mld dolarów.
Wenezuela, która ma największe na świecie zasoby ropy naftowej, była niegdyś wśród najbogatszych krajów Ameryki Łacińskiej. Dziś jest bankrutem.
W niedzielę Wenezuelczycy głosowali w nieoficjalnym, zorganizowanym przez opozycję referendum o przyszłości kraju i prezydenta Nicolasa Maduro - byłego kierowcy autobusu i przywódcy związkowego, jednego z najbliższych współpracowników poprzedniego prezydenta Hugo Chaveza. Wynik okazał się dla niego druzgocący, po myśli opozycji zagłosowało 98 proc. uczestników referendum.
Mieszkańcy Wenezueli zmęczeni są sytuacją w kraju. Na półkach sklepowych brakuje podstawowych produktów, jak chleb czy mleko, są poważne problemy ze zdobyciem lekarstw, a inflacja bije światowe rekordy. W ubiegłym roku ceny konsumenckie skoczyły o 800 proc., Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w przyszłym roku może być to nawet 2 tys. procent.
Gospodarka jest w fatalnym stanie. Zgodnie z prognozami MFW, w tym roku PKB Wenezueli skurczy się o kolejne 6 proc. (w 2015 zanotowano spadek o 5,7 proc., w 2016 – 18,6 proc.).