UE przygotowuje właśnie pakiet odpadowy, czyli zestaw zmian w czterech dyrektywach, które mają wyznaczyć nowe cele na 2030 r. To dyrektywy dotyczące: odpadów komunalnych, składowania odpadów, odpadów opakowaniowych oraz pojazdów wycofanych z eksploatacji, sprzętu elektronicznego i elektrycznego, baterii i akumulatorów.
Parlament Europejski (PE) przegłosował stanowisko w tej sprawie, ambitniejsze od propozycji Komisji Europejskiej (KE). Teraz rozpoczynają się negocjacje między PE a unijną Radą, czyli ministrami państw Unii. Ostateczne limity mogą się więc zmienić, ale jedno jest pewne: będą bardziej restrykcyjne niż teraz. I będzie na tym można zarobić oraz zmniejszyć zależność od surowców, których Europa nie ma.
Obieg zamknięty
– Jeśli popatrzymy na ceny surowców produkcyjnych, jakie w latach 1998–2011 wzrosły o 300 proc., i odniesiemy to do faktu, że Europa importuje ich sześć razy więcej, niż eksportuje, a do tego uświadomimy sobie, że przetwarzamy ponownie średnio tylko 40 proc. materiałów, to widzimy jasno, że to bardzo nieekonomiczny model gospodarczy – mówi „Rzeczpospolitej" Piotr Barczak z organizacji European Environmental Bureau. – Gospodarka o obiegu zamkniętym, która opiera się na prewencji powstawania odpadów, ponownym użyciu oraz recyklingu, stara się zamknąć ten linearny nieefektywny model i sprawić, by produkty, komponenty i substancje krążyły w gospodarce. Przedsiębiorcy w UE będą mogli zaoszczędzić 600 mld euro netto, czyli 8 proc. rocznego obrotu, przy jednoczesnym zmniejszeniu emisji CO2 o 2–4 proc. – dodaje Barczak.
KE zaproponowała, by recykling odpadów komunalnych sięgał 65 proc., PE w głosowaniu przyjął limit 70 proc. Będzie także zaostrzenie przepisów dotyczących wysypisk. Obecne obowiązuje w UE zakaz kierowania tam odpadów niepoddanych obróbce i ogólny limit 35 proc. odpadów komunalnych tam kierowanych. W nowej propozycji Komisja chce go ograniczyć do 10 proc., PE proponuje 5 proc.
Niemcy liderem recyclingu