Ostatnie dni na warszawskiej giełdzie to istna huśtawka nastrojów. Lepsze sesje są przeplatane gorszymi, co tylko pokazuje, że ani popyt ani też podaż w tej chwili nie mają zbyt wiele argumentów do tego by znowu przejąć kontrolę nad rynkiem. W jakim stylu zakończymy ten tydzień? Do kogo będzie on należał?

Początek dnia to przewaga popytu. WIG20 w pierwszych minutach handlu zyskiwał 0,3 proc. Nie jest to oszałamiający wynik. Początek notowań nie daje też gwarancji, że wzrosty uda się utrzymać do końca. Na razie jednak nie widać czynników, które mogłyby zachwiać obecną sytuacją. Trzeba jednak też pamiętać, że płynność na GPW w ostatnim czasie jest stosunkowo nieduża w związku z czym kilka większych transakcji może odmienić sytuację.

Wsparciem dla warszawskiego parkietu na pewno okazała się wczorajsza postawa inwestorów w Stanach Zjednoczonych. Indeksy S&P500 oraz Dow Jones Indsutrial zyskały prawie 1 proc. Jeszcze lepiej zachowywał się Nasdaq, który urósł 1,4 proc. dzięki czemu ustanowił nowy historyczny rekord.

Kolor zielony zdominował także azjatycką część notowań. Świetnie zaprezentował się przede wszystkim Nikkei225, który urósł 1,85 proc.

Dziś kalendarz danych makroekonomicznych nie rozpieszcza. Z jednej strony oznacza to brak impulsów do bardziej zdecydowanych ruchów, z drugiej otwiera też szansę na utrzymanie porannych wzrostów do końca dnia.