WIG20 od kilku miesięcy porusza się w męczącym trendzie bocznym, aktywność inwestorów na warszawskiej giełdzie jest dużo mniejsza niż rok wcześniej, a ofert publicznych jest jak na lekarstwo. W tym kontekście nie dziwi fakt, że nadal spada liczba rachunków maklerskich.

Według ostatnich danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych na koniec maja prowadzonych było 1,324 mln rachunków maklerskich. Oznacza to, że maj był już kolejnym miesiącem, podczas którego obserwowaliśmy spadek liczby kont. Warto zwrócić uwagę, że od początku roku liczba prowadzonych rachunków zmniejszyła się już o prawie 34 tys.

Z jednej strony to efekt zamykania przez domy maklerskie nieaktywnych od dłuższego czasu kont (dane Krajowego Depozytu nie wskazują bowiem, na których rachunkach faktycznie dokonywane są transakcje). Z drugiej jednak strony nie można też przejść obojętnie obok problemów, z jakimi borykają się maklerzy, a także cały rynek kapitałowy. Chodzi przede wszystkim o brak dopływu nowych inwestorów na rynek.

Co gorsza, na razie niewiele wskazuje, aby sytuacja mogła się poprawić. Rynek co prawda duże nadzieje wiąże z wejściem w życie Pracowniczych Planów Kapitałowych. Problem w tym, że nadal dokładnie nie wiadomo, kiedy to nowe rozwiązanie dla przyszłych emerytów faktycznie zacznie funkcjonować. Do większego zainteresowania giełdą wśród inwestorów indywidualnych mógłby przyczynić się również wyraźny trend wzrostowy. I z tym jest jednak problem. Od wielu lat indeksy warszawskiej giełdy zachowują się dużo gorzej niż wskaźniki rynków zagranicznych.