Z unijnej perspektywy na lata 2014–2020 ma popłynąć do Polski łącznie 82,5 mld euro. Do dziś zagospodarowano zaledwie 25 proc. środków, czyli 73,1 mld zł. Opóźnienia w wydawaniu unijnych pieniędzy są duże i wynikają m.in. ze zmiany ekipy rządowej, jednak ostatnie miesiące przyniosły ożywienie w tej kwestii. Zdaniem Ministerstwa Rozwoju w kilku przypadkach udało się nawet nadrobić stracony czas, a pozytywny wpływ inwestycji współfinansowanych ze środków UE na polską gospodarkę powinien być zauważalny w kolejnych miesiącach tego roku.

Zaplanowane wydatki w niektórych branżach przekraczają wielokrotnie wartość inwestycji z 2016 r. Ogromne środki popłyną głównie do branż budowlanej, informatycznej oraz do produkcji. Z kolei banki skorzystają dzięki zapotrzebowaniu na kredyty inwestycyjne. Dla przykładu: zaplanowane na ten rok przetargi w kolejnictwie warte są 30 mld zł. W 2016 r. zrealizowano kontrakty za 4 mld zł. Skorzysta też branża IT, która liczy na zamówienia z sektora publicznego.

Gdy ruszą w końcu środki dla rolników, zwiększy się obrót dystrybutorów maszyn rolniczych. W wielu przedsięwzięciach wezmą udział przedsiębiorstwa notowane na warszawskiej giełdzie, w związku z czym ich wyniki mają szansę znacznie się poprawić w porównaniu z 2016 r. Analitycy wskazali kilkanaście spółek, które najbardziej skorzystają na inwestycyjnym boomie w Polsce, ale również innych krajach Wspólnoty, gdzie polskie przedsiębiorstwa prowadzą biznes.