– Spółki płacą dywidendy, a koniunktura jest niby słabsza, ale dotyczy to tylko części firm. Te nastawione na konsumpcję czy eksport mają się dobrze – podkreśla Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Optymistą jest też Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. – Zakładamy w tym roku około 10-proc. wzrost WIG – informuje.
Rok 2016 do łatwych nie należał, ale niektóre spółki przyniosły akcjonariuszom imponujące stopy zwrotu. Przykładem może być Boryszew, dzięki któremu giełdowy portfel Romana Karkosika powiększył się o niemal jedną trzecią do około 2,5 mld zł. Inwestor liczy na udany 2017 r.
– Do łask wracają spółki surowcowe. Nadal dobrze będą sobie radzić producenci gier. To zaczyna być nasza narodowa specjalność – mówi Karkosik. Jego zdaniem zwłaszcza średnie i mniejsze spółki są bardzo mocno niedoszacowane. – To sprzyja wezwaniom i wycofywaniu ich z GPW. Mogą też stać się tanim łupem dla funduszy private equity – podkreśla inwestor.
Uważa, że spółki nie powinny bezczynnie obserwować deprecjacji notowań, ale wykorzystywać niski kurs do skupowania własnych akcji. Nie zdradza, czy w jego portfelu należy w tym roku spodziewać się roszad. – Nigdy nie wykluczam żadnego scenariusza. Nie mogę jednak przekazywać na ten temat żadnych informacji – ucina. Podkreśla jednocześnie, że najgorszy dla inwestorów jest brak pewności co do przyszłych decyzji polityczno-gospodarczych. – Większość z nich została już podjęta, włącznie z tym, co się stanie z OFE. Po fatalnym 2016 podnosi się z kolan giełda. Program 500+ nakręca popyt wewnętrzny – mówi. Istotne znaczenie dla rynku ma także podniesienie płacy minimalnej i najniższe od lat bezrobocie.
– Największym zagrożeniem dla wzrostu jest utrata wiary w lepsze jutro i strach przed wydawaniem pieniędzy. Niestety, polaryzacja stanowisk na scenie politycznej taki strach wzmaga – podkreśla Karkosik. Jeśli dojdzie do uspokojenia i nie pojawią się nowe pomysły uderzające w biznes, to powrócą zarówno krajowe, jak i zagraniczne inwestycje.