WIG20 rozpoczął wtorkową sesją w okolicy poniedziałkowego zamknięcia i cały dzień poruszał się w wąskim paśmie wahań, odchylając się w górę lub w dół maksymalnie do 2346 pkt i 2328 pkt. Indeks blue chips wrócił więc w obszar ostatniej konsolidacji, rozciągającej się od 2260 pkt do 2360 pkt, a wybicie z ubiegłego tygodnia okazało się fałszywe. Czy to tylko chwilowe osłabienie i zbieranie sił na ponowny atak? Trudno jednoznacznie ocenić. Zwłaszcza, gdy wspomniana decyzja prezydenta w ogóle nie wywołała reakcji inwestorów. Do tego dochodzi niepokojąca słabość małych spółek, które – jako lepsza reprezentacja polskiej gospodarki niż grono blue chips, zamiast zareagować na weto zwyżkami, tylko pogłębiły dołek trendu spadkowego. We wtorkowe popołudnie sWIG80 spadał bowiem nawet do 15 588 pkt, a więc znalazł się najniżej od 20 lutego. Średnia krocząca z 50 sesji spada i jest coraz bliżej 200-sesyjnej. Ich skrzyżowaniem byłoby oznaką wejścia w układ bessy. Dystans dzielący obie średni to około 700 pkt, więc byki mają jeszcze sporo miejsca na odbicie. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że od marca niedźwiedzie powoli i konsekwentnie budują swoją przewagę w portfelu maluchów i jak na razie nie doszło do korekty, która zaburzyłaby sekwencję coraz niższych, lokalnych szczytów.

Wtorkowa sesja należała do sprzedających o czym świadczy fakt, że połowa spółek zanotowała spadek wartości akcji. Aż osiem firm wyznaczyło co najmniej roczna minimum notowań. Wśród nich były m. in. Global Cosmed, Kania, Neuca i Redan. Na drugim biegunie znalazły się: Energa, Impera Capital, Kruk, Orbis i Quantum. Ich kursy akcji wyznaczyły we wtorek co najmniej roczne maksimum. Na pozytywne wyróżnienie zasługuje też KGHM. Kurs akcji miedziowego giganta rósł po południu o 3,7 proc., wrócił nad 120 zł i był jednym z najsilniejszych podmiotów w portfelu dużych spółek. Warto dodać, że mimo wakacyjnej atmosfery, obroty na GPW były całkiem duże i jeszcze przed fixingiem przekroczyły 0,9 mld zł