Triumf debiutanta Jana Matuszyńskiego

Gdynia 2016: Triumf debiutanta Jana Matuszyńskiego i wielki film polityczny 90-letniego mistrza Andrzeja Wajdy.

Aktualizacja: 25.09.2016 22:24 Publikacja: 25.09.2016 18:07

Dawid Ogrodnik, Aleksandra Konieczna i Andrzej Seweryn oraz oraz reżyser Jan Matuszyński.

Dawid Ogrodnik, Aleksandra Konieczna i Andrzej Seweryn oraz oraz reżyser Jan Matuszyński.

Foto: PAP

„Ostatnia rodzina" debiutanta Jana Matuszyńskiego zgarnęła worek laurów. Poza najważniejszymi Złotymi Lwami, także nagrody za role pierwszoplanowe dla Aleksandry Koniecznej i Andrzeja Seweryna, nagrodę dziennikarzy, publiczności, Onetu, „Elle" i Złotego Kangura.

Matuszyński sięgnął po scenariusz Roberta Bolesty, który powstał przed dekadą. Razem go przerobili. Pokazali ludzi wybitnie uzdolnionych, ale naznaczonych nadwrażliwością i depresją, niedających sobie rady ze sobą. Rodzinę, która bardzo się kochała, a jednocześnie była dysfunkcjonalna. To film o dużych indywidualnościach ojca i syna i o kobiecie skromnej i przyciszonej, która stara się zbudować odrobinę normalności. Także o wyrwaniu z własnego świata, bo Matuszyński pokazuje losy Beksińskich od chwili, gdy pozbawieni domu opuścili rodzinny Sanok i przenieśli się do warszawskiego blokowiska.

Tegoroczny festiwal zdominowali młodzi twórcy. Nagrodę za reżyserię dostał Tomasz Wasilewski, autor „Zjednoczonych stanów miłości" – intrygującej historii czterech kobiet niespełnionych, zagubionych. W tle tej jest prowincjonalna Polska czasu transformacji. Wrażliwy, niebanalny twórca, debiutant zaledwie sprzed czterech lat jest już ważnym artystą polskiego kina. I daje szanse aktorom: nagrody za role drugoplanowe w jego filmie dostali Dorota Kolak i Łukasz Simlat.

Chwała jurorom, że wyłowili „Plac zabaw" Bartosza Kowalskiego, uznając go za najlepszy debiut. – Ten film podzielił widzów, ale chcieliśmy podjąć takie ryzyko – powiedział reżyser, odbierając statuetkę. Pokazał porażający obraz agresji wiszącej w powietrzu i dzieci przesiąkniętych złem, pozbawionych moralnych drogowskazów.

„Plac zabaw" to ważna diagnoza współczesnego społeczeństwa. Ten film jest krzykiem, a Kowalski ma ogromną odwagę – przesuwa granice sztuki. Zostawia widza w stanie przerażenia.

Jurorzy wyłuskali spośród debiutantów tych reżyserów, ale warto też zapamiętać inne nazwiska: Grzegorz Zariczny, Michał Marczak, Kuba Czekaj, Łukasz Grzegorzek – to jest przyszłość polskiego kina.

W tłumie 30-latków nie wolno zapominać o dojrzałych artystach. „Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego o rzezi polskiej ludności na kresach wschodnich na początku lat 40. XX wieku to jeden z najważniejszych filmów ostatnich lat. Smarzowski pokazał ludobójstwo, wybuchającą gwałtownie nienawiść, Ukraińców zabijających sąsiadów, tragedie ludzi dotąd spokojnie żyjących. A wszystko rzucił na złożone, historyczne tło.

Nagrody za rewelacyjne zdjęcia Piotra Sobocińskiego, charakteryzację czy debiut aktorski to mało dla tego filmu. Nie mniej ważnym i mądrym obrazem jest pominięta w werdykcie, kameralna „Zaćma" Ryszarda Bugajskiego, rozliczenie stalinowskiej zbrodniarki Julii Brystygierowej ze swoją przeszłością, z wielką rolą Marii Mamony.

Spośród niedebiutantów najwyżej (jako laureat Srebrnych Lwów) uplasował się Maciej Pieprzyca. Dla „Jestem mordercą" punktem wyjścia jest historia „wampira z Zagłębia" Zdzisława Marchwickiego. To gorzki obraz budowanej na fałszu socjalistycznej propagandy sukcesu, ale i ludzkiej natury. Nagrody za scenografię i kostiumy dostali twórcy innego śląskiego obrazu, pełnego nostalgii i gorzkiej refleksji, na temat dziejów „Szczęścia świata" Michała Rosy.

I na koniec wielkie wydarzenie: pierwszy publiczny polski pokaz „Powidoków" Andrzeja Wajdy. To piękny gest ze strony jury, które zdecydowało się wręczyć mistrzowi specjalną nagrodę pozakonkursową. – Andrzej Wajda przez 60 lat uczył nas, jak rozumieć Polskę i jak zbliżać ją do świata – powiedział przewodniczący jury Filip Bajon.

90-letni artysta jest w fenomenalnej formie twórczej. Zrobił film o losach wybitnego malarza Władysława Strzemińskiego, gdy po roku 1945 został wykładowcą w łódzkiej Szkole Sztuk Plastycznych. Uczył studentów patrzenia na świat. Tego, żeby być sobą.

Strzemiński, pionier konstruktywistycznej awangardy, nie pasował jednak do ideologii realizmu socjalistycznego. Został zmiażdżony przez komunistyczne państwo. Pozbawiony prawa do wykładania, do pracy, do życia. Głodował, nie miał za co kupić farb, umarł w 1952 roku na gruźlicę.

Artysta, który podczas I wojny stracił nogę, rękę i oko, nauczył się ze swoim kalectwem żyć. Ale był bezsilny wobec głupoty i nienawiści systemu. A jednocześnie dość silny, by nie wyrzec się siebie.

To wielki film polityczny. Wajda pokazał tragizm czasu, w którym władza chce decydować o kształcie sztuki. Na festiwalu pełnym rodzących się nowych indywidualności „Powidoki" zabrzmiały jak wielkie ostrzeżenie.

Podczas gali czuło się atmosferę niepewności, co przyniesie przyszłość. Nie przyjechał do Gdyni minister kultury, pytań było więcej niż odpowiedzi, filmowcy w dyskusji na forum podkreślali wartość zawodowej solidarności. A zachowujący jak zawsze wielką klasę Janusz Majewski, odbierając Lwy za całokształt twórczości, zwrócił się do młodych filmowców: „Powiem słowami naszego wielkiego rodaka: Nie lękajcie się. Bądźcie sobą".

„Ostatnia rodzina" debiutanta Jana Matuszyńskiego zgarnęła worek laurów. Poza najważniejszymi Złotymi Lwami, także nagrody za role pierwszoplanowe dla Aleksandry Koniecznej i Andrzeja Seweryna, nagrodę dziennikarzy, publiczności, Onetu, „Elle" i Złotego Kangura.

Matuszyński sięgnął po scenariusz Roberta Bolesty, który powstał przed dekadą. Razem go przerobili. Pokazali ludzi wybitnie uzdolnionych, ale naznaczonych nadwrażliwością i depresją, niedających sobie rady ze sobą. Rodzinę, która bardzo się kochała, a jednocześnie była dysfunkcjonalna. To film o dużych indywidualnościach ojca i syna i o kobiecie skromnej i przyciszonej, która stara się zbudować odrobinę normalności. Także o wyrwaniu z własnego świata, bo Matuszyński pokazuje losy Beksińskich od chwili, gdy pozbawieni domu opuścili rodzinny Sanok i przenieśli się do warszawskiego blokowiska.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej