Kilka tygodni temu rozpoczęły się wnikliwe kontrole polskich przewoźników we Francji. Czego szukają francuscy inspektorzy? - pytał w programie #RZECZoPRAWIE Mateusz Rzemek swojego gościa - Bartosza Najmana, prezesa Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
- Rutynowe kontrole rozpoczęły się w sierpniu. Wtedy kontrolowano dokumenty o oddelegowaniu, umowy o pracę kierowców, czy przewoźnicy mają swojego przedstawiciela we Francji. Od dwóch tygodni kontrole są bardzo szczegółowe. Francuzi sprawdzają, czy kierowcom faktycznie wypłacane jest minimalne wynagrodzenie obowiązujące we Francji. Inspekcja pracy sprawdza listy płac, przelewy wynagrodzeń dla kierowców zatrudnionych przez polskich przewoźników – powiedział Najman.
Jak przypomniał Mateusz Rzemek, zgodnie francuskimi przepisami, polskie firmy przewozowe muszą wypłacać zatrudnionym kierowcom wykonującym przewozy na terenie Francji przynajmniej minimalne wynagrodzenie obowiązujące we Francji. Jest jednak pewien problem: nie wszystkie składniki wypłacane przez polskie firmy Francuzi zaliczają do tego minimalnego wynagrodzenia.
- Francja nie podała dokładnych wytycznych, co wchodzi w skład minimalnego wynagrodzenia, a co nie. Według mnie zrobiła to celowo. Zamówiliśmy ekspertyzy prawne w renomowanych paryskich kancelariach, przeanalizowaliśmy dyrektywy unijne i orzecznictwo francuskie dotyczące wynagrodzenia minimalnego. Kluczową sprawą są składniki wynikające z podróży służbowej. Stwierdziliśmy, że ryczałt noclegowy w pełnej wysokości w całości zaliczamy do wynagrodzenia minimalnego, a diet w całości nie zaliczamy – powiedział ekspert.
Jego zdaniem przepisy francuskie potwierdzają, że to, co nie stanowi zwrotu kosztów poniesionych przez kierowcę, wlicza się do wynagrodzenia minimalnego.