To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego ważnej dla przedsiębiorców z kłopotami finansowymi. Wniosek dla nich jest taki, że ucieczka z bankrutującej firmy nie zwalnia z odpowiedzialności.
Wprawdzie znowelizowane na początku roku prawo upadłościowe przesuwa nieco moment kwalifikacji firmy do upadłości, ale sankcje dla jej władz za kontynuowanie w takim stanie działalności pozostają. Jedną z nich jest zakaz prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek lub pełnienia funkcji we władzach firm, spółek, który sąd może orzec na czas od roku do 10 lat, jeśli szef nie zgłosił jej na czas do upadłości.
Katalog osób uprawnionych do wystąpienia z takim wnioskiem jest bogaty. Oprócz wierzyciela obejmuje syndyka, nadzorcę sądowego, działających nie tylko we własnym interesie, ale i w interesie publicznym.
Z procedury tej skorzystał naczelnik opolskiego urzędu skarbowego, domagając się orzeczenia zakazu wobec Jana G., byłego prezesa spółki z o.o., która od 2012 r. była niewypłacalna, ale zaległość wobec urzędu stała się wymagalna w maju 2014 r., kiedy Jan G. już od kilku miesięcy nie pełnił funkcji.
Sąd rejonowy uznał, że w tej sytuacji US nie ma legitymacji do wystąpienia z takim wnioskiem, gdyż zaległość wobec niego powstała później. Rozpatrując z kolei apelację, Sąd Okręgowy w Opolu zwrócił się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie, czy wierzycielem uprawnionym do złożenia wniosku o pozbawienie prawa prowadzenia działalności gospodarczej i pełnienia funkcji jest każdy wierzyciel czy tylko ten, którego należność istniała podczas zajmowania funkcji przez osobę, której wniosek dotyczy.