Firma nie może zatajać celu działalności

Nakłanianie do udziału w bezpłatnych badaniach, połączonych z indywidualnymi konsultacjami, w trakcie których tak naprawdę namawia się zaproszonych do nabycia urządzeń medycznych i paramedycznych, narusza zbiorowe interesy konsumentów.

Publikacja: 22.09.2017 05:30

Firma nie może zatajać celu działalności

Foto: Fotolia.com

Między innymi za takie właśnie działanie, polegające na zatajeniu rzeczywistego celu stosowanej praktyki handlowej, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał firmę Alibiostar Trading. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podtrzymał to stanowisko, odrzucając odwołanie przedsiębiorcy (XVII AmA 144/14).

W wydanej decyzji urząd antymonopolowy uznał, że przedsiębiorca stosował praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Spółka kierowała do konsumentów zaproszenia na prezentację, sugerując im, że jej przedmiotem są badania medyczne objęte refundacją oraz możliwość skorzystania z dofinansowania na zakup oferowanych produktów. Ponadto przedsiębiorca nie informował klientów o faktycznej cenie sprzedawanych urządzeń, sugerując tym samym, że zakup dokonany w trakcie pokazu będzie się wiązać ze szczególną korzyścią cenową. Kary pieniężne nałożone w związku ze stwierdzonymi praktykami na firmę przekroczyły 250 tys. zł. Sąd w całości podzielił stanowisko prezesa urzędu i oddalił odwołanie spółki.

Groźne zaniechanie

Przepis art. 6 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (DzU z 2016r., poz. 3 ze zm.) stanowi, że praktykę rynkową uznaje się za zaniechanie wprowadzające w błąd, jeżeli pomija istotne informacje potrzebne przeciętnemu konsumentowi do podjęcia decyzji dotyczącej umowy i tym samym powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął. Wprowadzającym w błąd zaniechaniem może być w szczególności nieujawnienie handlowego celu praktyki, jeżeli nie wynika on jednoznacznie z okoliczności i jeżeli powoduje to lub może spowodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął (art. 6 ust. 3 pkt. 2 ustawy).

Zarzucona przedsiębiorcy praktyka polegała właśnie na nieujawnianiu, w kierowanych do konsumentów zaproszeniach na prezentacje oferowanych przez przedsiębiorcę towarów, handlowego celu takich prezentacji oraz na sugerowaniu konsumentom, że przedmiotem prezentacji są badania medyczne. Z ustaleń urzędu poczynionych w toku prowadzonego postępowania wynikało, że firma na organizowane pokazy zapraszała potencjalnych klientów jedynie drogą telefoniczną, przy wykorzystaniu telemarketingu, przy czym telemarketerzy korzystali z określonych przez spółkę wytycznych oraz scenariuszy rozmów.

W skryptach rozmów telemarketerów można odnaleźć między innymi następujące treści: „Dzwonię z poradni diagnostycznej i rejestruję na bezpłatne badania w ramach ogólnopolskiej kampanii profilaktycznej. Przebadamy pana/panią pod kątem schorzeń układu pokarmowego, krążenia, bólów kręgosłupa i stawów. Badania skierowane są do osób powyżej 55 roku życia.", „Po badaniu będzie konsultacja, podczas której pozna pan nowoczesne metody terapeutyczne.", „Przypominam, że badanie odbędzie się ... (wskazywano datę, godzinę i miejsc), proszę pamiętać o zabraniu ze sobą, nr rejestracyjnego, dowodu osobistego, legitymacji ubezpieczeniowej, komórki". Nawet kończąc rozmowę, telemarketerzy podkreślali, że chodzi o badania, żegnając się np. w następujący sposób: „Ja jeszcze dzień przed, zadzwonię by przypomnieć o badaniu."

W treści zaproszeń celowo unikano sformułowań „pokaz" czy „prezentacja", które mogą kojarzyć się z handlowym aspektem prowadzenia działalności gospodarczej. Zaproszeniom nadawano formę rejestracji na „badania", przy czym treści prowadzonych rozmów mogły sugerować, że chodzi w tym przypadku o badania medyczne objęte refundacją. Osoba zaproszona na badania uzyskiwała bowiem „numer rejestracyjny", który upoważniał do udziału w „badaniach" i rzekomego uzyskania ich refundacji. Jednocześnie konsumenci zapraszani na pokaz byli proszeni o zabranie ze sobą dokumentów potwierdzających fakt posiadania ubezpieczenia społecznego, w tym legitymacji ubezpieczeniowej.

Ponadto na podstawie zebranych informacji, UOKiK ustalił, że przedsiębiorca, precyzując niekiedy przekaz, wskazywał jako płatnika „badań" Unię Europejską lub Narodowy Fundusz Zdrowia. Tymczasem całokształt materiału dowodowego zgromadzonego w toku postępowania wskazywał, że organizowane przez spółkę prezentacje nie były w żaden sposób dotowane oraz nie podlegały żadnego rodzaju refundacji.

Oszustwo na miejscu

Ukrywaniu rzeczywistego, handlowego celu spotkań, służyło także samo ich przygotowanie i poprowadzenie. Samym prezentacjom starano się nadawać formę badań medycznych. W tym celu handlowcy przebrani byli w białe fartuchy, a konsumentom przedstawiali się jako konsultanci medyczni, analitycy metody termograficznej albo specjaliści od diagnostyki termoregulacyjnej. Na salach pokazowych rozstawione były plansze z wizerunkami osób ubranych w białe fartuchy z przewieszonymi przez szyję stetoskopami. Sale oznaczone były tablicami informującymi o „badaniach" bądź „badaniach TRD".

Przed prezentacją konsultanci pytali osoby przybyłe, czy brały udział w takich „badaniach", jednocześnie informując, że można je przeprowadzić raz na 12 miesięcy. W razie gdyby się okazało, że dana osoba brała udział więcej niż raz w roku w tego typu „badaniu", zgodnie z informacją przekazywaną przez prelegentów, konsument miał być obciążony opłatą za badanie w kwocie 470 zł. To ponownie mogło sugerować oficjalny, publiczny charakter badań refundowanych ze środków NFZ.

Po prelekcji, konsultacji przystępowali do „badań" i jednocześnie wyświetlany był film o tematyce związanej z „terapią fotonową". Po przeprowadzeniu „badań", konsumenci zapraszani byli na indywidualne konsultacje, podczas których handlowcy, przedstawiani jako konsultanci medyczni, dokonywali analizy wydruków – „kart badanego", diagnozując na tej podstawie stan zdrowia uczestników pokazu, a następnie przedstawiali ofertę zakupu biostymulatorów. Z kolei nabywcom urządzeń rozdawane były „karty pacjenta" z informacją o sposobie i częstotliwości stosowania nabytego urządzenia.

Na podstawie oświadczeń złożonych przez przedsiębiorcę w toku kontroli ustalono, że osoby organizujące „badania" byli przedstawicielami handlowymi oraz że spółka nie korzystała z usług lekarzy.

Wyraźny zakaz

Spółce zarzucono stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, określonych w art. 24 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, polegających na bezprawnych działaniach, godzących w zbiorowe interesy konsumentów a mających postać nieuczciwych praktyk rynkowych.

Zgodnie z art. 3 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, stosowanie takich praktyk jest zakazane. Definicję praktyki rynkowej zawiera art. 2 pkt 4 przedmiotowej ustawy wskazując, że za taką uznaje się działanie lub zaniechanie przedsiębiorcy, sposób postępowania, oświadczenie lub informację handlową, w szczególności reklamę i marketing, bezpośrednio związane z promocją lub nabyciem produktu przez konsumenta. Pojęcie produktu wskazane w wyżej przywołanym artykule ma znaczenie szerokie i obejmuje również pojęcie usługi.

W zakresie pojęcia praktyki rynkowej mieści się zatem każdy czyn przedsiębiorcy (działanie jak i zaniechanie), oraz każda forma działania przedsiębiorcy (sposób postępowania, oświadczenie lub komunikat handlowy, w tym reklama i marketing). Istotnym jest, że wskazane formy mogą być kwalifikowane jako praktyki rynkowe, wtedy tylko, gdy są bezpośrednio związane z promocją lub nabyciem produktu przez konsumenta, tj. gdy mogą oddziaływać na decyzje ekonomiczne konsumentów.

Odnosząc powyższe do okoliczności niniejszej sprawy, wskazać należy, że zakwestionowane decyzją UOKiK praktyki stosowane przez firmę niewątpliwie mieściły się w ustawowym pojęciu praktyki rynkowej. Zarówno zaniechanie dotyczące informowania konsumentów o handlowym celu zaproszeń na organizowane przez przedsiębiorcę „badania", jak i to dotyczące komercyjnego charakteru samych „badań", było bezpośrednio związane z promocją i dystrybucją oferowanych konsumentom produktów.

Uczestników pokazu nie informowano, że po prezentacji będą się odbywały rozmowy handlowe, lecz nazywano je „konsultacjami medycznymi". Z uwagi na powyższe należy stwierdzić, że okoliczności, jakie towarzyszyły przekazywaniu konsumentom zaproszeń na organizowane przez przedsiębiorcę pokazy oraz przebieg samych prezentacji, wprowadzały konsumentów w błąd i nie pozwalały przeciętnemu konsumentowi na zorientowanie się w rzeczywistym ich celu. Powyższe niewątpliwie miało wpływ na zniekształcenie przedkontraktowego zachowania rynkowego przeciętnego konsumenta. Opisane zaniechanie, bezsprzecznie mogło wpływać na podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej ewentualnego udziału w organizowanym przez spółkę pokazie oraz dokonania zakupu w jego trakcie.

Wolność wyboru

Nie powinno budzić wątpliwości, że tylko podanie przez przedsiębiorcę rzetelnej i pełnej informacji o handlowym celu zaproszeń, pozwoliłoby przeciętnemu konsumentowi na podjęcie obiektywnej decyzji dotyczącej ewentualnego udziału w takiej prezentacji. Właściwe wydaje się bowiem twierdzenie, że konsument rzetelnie poinformowany o rzeczywistym celu organizowanego przez przedsiębiorcę spotkania, mógłby zrezygnować z udziału w nim i to właśnie z uwagi na jego komercyjny charakter.

Ponadto, przeprowadzenie prezentacji w sposób umożliwiający zorientowanie się w handlowym jej celu, może dawać konsumentom możliwość późniejszego podjęcia neutralnej decyzji w zakresie dokonania ewentualnego zakupu oferowanego im urządzenia. Wydaje się bowiem, że konsument posiadający wiedzę o rzeczywistym, handlowym celu spotkania lub prezentacji z dużo większą ostrożnością podejmowałby decyzję o dokonaniu ewentualnej transakcji w trakcie lub po ich zakończeniu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.koltuniak@rp.pl

Fikcyjna cena

Na podstawie umów sprzedaży zawartych przez przedsiębiorcę z konsumentami w trakcie organizowanych pokazów, oświadczeń spółki oraz materiałów uzyskanych w toku kontroli, UOKiK ustalił, że przedsiębiorca jako cenę katalogową oferowanych urządzeń (harmonizerów) wskazywał kwotę ponad 6 tys. zł. Taka cena wyjściowa widniała we wszystkich umowach. Każda z umów przewidywała również jednakowy upust na urządzenie będące przedmiotem obrotu w kwocie ponad 2 tys. zł. Nadto, na podstawie oświadczeń przedsiębiorcy oraz materiałów uzyskanych w toku postępowania, ustalono, że przedsiębiorca nie sprzedawał oferowanych urządzeń za kwotę określoną przez niego jako cena sprzedaży.

Tym samym także w ten sposób dopuszczał się naruszenia zbiorowych interesów konsumentów poprzez stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych polegających na sugerowaniu istnienia szczególnej korzyści cenowej. Warto więc przypomnieć, że zgodnie z art. 5 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, jeżeli w jakikolwiek sposób powoduje ono lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął. Wprowadzającym w błąd działaniem może być w szczególności rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji (art. 5 ust. 2 pkt 1) i może dotyczyć w szczególności ceny, sposobu jej obliczania lub istnienia szczególnej korzyści cenowej (art. 5 ust. 3 pkt).

Trzy zarzuty

Mając na względzie wszystkie ustalenia poczynione w trakcie postępowania, przedsiębiorcy postawiono zarzuty stosowania trzech nieuczciwych praktyk rynkowych, a mianowicie:

- zaniechania, polegającego na nieujawnianiu handlowego celu zaproszeń na organizowane przez przedsiębiorcę „badania" oraz handlowego celu samych „badań",

- wprowadzania w błąd co do istnienia szczególnej korzyści cenowej na zakup w toku „badań" oferowanych konsumentom urządzeń,

- wywoływania u konsumentów wrażenia, że biorąc udział w organizowanych przez firmę pokazach, uczestniczą w badaniach medycznych objętych refundacją oraz mają możliwość skorzystania z dofinansowania na zakup oferowanych produktów, podczas gdy w rzeczywistości korzyści w postaci refundacji i dofinansowania nie istniały.

Między innymi za takie właśnie działanie, polegające na zatajeniu rzeczywistego celu stosowanej praktyki handlowej, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukarał firmę Alibiostar Trading. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podtrzymał to stanowisko, odrzucając odwołanie przedsiębiorcy (XVII AmA 144/14).

W wydanej decyzji urząd antymonopolowy uznał, że przedsiębiorca stosował praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Spółka kierowała do konsumentów zaproszenia na prezentację, sugerując im, że jej przedmiotem są badania medyczne objęte refundacją oraz możliwość skorzystania z dofinansowania na zakup oferowanych produktów. Ponadto przedsiębiorca nie informował klientów o faktycznej cenie sprzedawanych urządzeń, sugerując tym samym, że zakup dokonany w trakcie pokazu będzie się wiązać ze szczególną korzyścią cenową. Kary pieniężne nałożone w związku ze stwierdzonymi praktykami na firmę przekroczyły 250 tys. zł. Sąd w całości podzielił stanowisko prezesa urzędu i oddalił odwołanie spółki.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP