Sama zasada, a dotyczy to także sporów sprzed noweli prawa zamówień publicznych z 18 października 2014 r., jest taka, że zamawiający może zatrzymać wadium, gdy wykonawca w odpowiedzi na wezwanie złożył dokumenty lub oświadczenia, ale z ich treści nie wynika potwierdzenie okoliczności, o które pyta. To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego.
Kwestia ta wynikła w sprawie, w której spółka z Katowic zażądała od gminy Świętochłowice zwrotu 100 tys. zł zatrzymanego przez nią wadium w przetargu na zaprojektowanie i wykonanie stałej ekspozycji Muzeum Powstań Śląskich.
Wadium było warunkiem przystąpienia do przetargu i spółka je wpłaciła. Ponieważ oferty były dwie i opiewały na bardzo zbliżone kwoty (ok. 4,3 mln zł), gmina wezwała spółkę do uzupełnienia dokumentów, co spółka uczyniła, dostarczając m.in. wykaz wykonanych przez nią podobnych usług wraz z referencjami. Po sprawdzeniu przez gminę okazało się jednak, że zakres prac był węższy. W konsekwencji gmina wykluczyła spółkę z przetargu, uznając, że ta nie złożyła wymaganych dokumentów, i wadium zatrzymała, a sprawa trafiła do sądu.
Sąd Okręgowy w Katowicach zasądził zwrot wadium, wskazując, że celem ustawowej regulacji (art. 46 ust. 4a prawa zamówień publicznych) było ograniczenie zmów przetargowych, polegających na tym, by zamówienia udzielono temu, kto zaoferuje najwyższą cenę. Takiego postępowania sąd nie dopatrzył się jednak w działaniu powódki. Uznał, że przesłanki zatrzymania wadium należy wykładać ściśle. To znaczy, że jego zatrzymanie jest możliwe, gdy „fizycznie" brakuje dokumentu.
Takie też stanowisko prezentował przed Sądem Najwyższym pełnomocnik spółki adwokat Grzegorz Wójcik.