Dłużnik nie może być jasnowidzem

Nie można wymagać od przedsiębiorcy, by przewidywał, że w przyszłości będzie czyimś dłużnikiem, i z tego powodu wstrzymywał się z wyzbyciem się swojego majątku w drodze darowizny.

Publikacja: 04.03.2016 06:40

Dłużnik nie może być jasnowidzem

Foto: www.sxc.hu

Taki wniosek płynie z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 9 października 2015 r. (V ACa 263/15).

Piotr R. pracował jako kierowca w firmie przewozowej Olgierda D. do stycznia 2011 r. Przez ostatnie dwa lata przed rozwiązaniem umowy o pracę szef nie płacił mu całego należnego wynagrodzenia. Natomiast po zakończeniu umowy o pracę pojawił się u Piotra R. w domu i zażądał podpisania oświadczenia, że wszystkie jego roszczenia z tytułu stosunku pracy zostały zaspokojone. Uzgodnił z byłym pracownikiem, że wypłaci mu 6 tys. zł tytułem zaległości za 2009 r. Piotr R. podpisał podane mu oświadczenie, ale niedługo potem pozwał Olgierda D. o zapłatę zaległego wynagrodzenia za pracę, a także diet i kosztów noclegu. Na mocy prawomocnego wyroku z listopada 2011 r. Olgierd D. miał mu zapłacić ponad 99 tys. zł.

Wkrótce do Olgierda D. zapukał komornik. Egzekucja okazała się jednak bezskuteczna – Olgierd D. nie miał majątku na pokrycie długu wobec byłego pracownika. Okazało się bowiem, że firma przewozowa należała do majątku wspólnego Olgierda D. i jego żony, a to utrudnia przeprowadzenie skutecznej egzekucji. Jedyną wartościową rzecz z majątku osobistego Olgierda D. – rodową siedzibę – dłużnik przekazał dwa lata wcześniej w darowiźnie swemu synowi Pawłowi D.

Akcja pauliańska

Piotr R. wystąpił więc przeciwko obdarowanemu synowi ze skargą pauliańską. To powództwo wierzyciela o uznanie za bezskuteczną w stosunku do niego czynności prawnej (np. darowizny) dokonanej przez dłużnika na rzecz osoby trzeciej z pokrzywdzeniem wierzyciela. Do takiego pokrzywdzenia dochodzi wtedy, gdy wskutek czynności dłużnik stał się niewypłacalny. Skarga pauliańska odnosi skutek, jeżeli dłużnik działał ze świadomością pokrzywdzenia wierzyciela, a osoba trzecia o tym wiedziała lub mogła się dowiedzieć przy zachowaniu należytej staranności. Jeśli jednak osoba trzecia uzyskała korzyść majątkową bezpłatnie (a tak jest w przypadku darowizny), stan jej wiedzy jest bez znaczenia dla możliwości uznania zaskarżonej czynności za bezskuteczną. Jeżeli w chwili darowizny dłużnik był niewypłacalny, domniemywa się, iż działał ze świadomością pokrzywdzenia wierzycieli. To samo dotyczy wypadku, gdy dłużnik stał się niewypłacalny wskutek dokonania darowizny. Na mocy art. 530 kodeksu cywilnego zasady te stosuje się odpowiednio, gdy dłużnik działał w zamiarze pokrzywdzenia przyszłych wierzycieli.

Ze skargą pauliańską trzeba wystąpić w ciągu pięciu lat od daty czynności. Ten warunek Piotr R. spełnił. Fakt, że wcześniej podpisał pracodawcy oświadczenie o braku roszczeń ze stosunku pracy, był zdaniem sądu bez znaczenia. Wierzytelność powstała bowiem po dokonaniu darowizny. Nie miał też sąd najmniejszych wątpliwości, że Olgierd D. stał się niewypłacalny po dokonaniu darowizny. A że darowizna jest czynnością nieodpłatną, wierzyciel Piotr R. nie musiał wykazywać, że Paweł D. wiedział o długu ojca i o tym, że celem darowizny było uratowanie rodowej nieruchomości przed egzekucją.

W ocenie sądu I instancji obdarowany syn starał się ukryć rzeczywisty powód dokonania darowizny. Jego oświadczenia przed sądem były sprzeczne – najpierw twierdził, że w 2008 r. mieszkał w darowanym domu, potem zeznał, że w 2008 r. przebywał na stałe w innym mieście. Jeszcze surowiej sąd ocenił zeznania Olgierda D., które też często bywały sprzeczne, a poza tym tendencyjne i nieprzekonywające, bo według sądu świadek działał na korzyść pozwanego syna. Sąd uwierzył tylko w to, że w momencie dokonywania darowizny Olgierd D. nie miał żadnego innego odrębnego majątku. W ocenie sądu Olgierd D., jako osoba prowadząca działalność gospodarczą, powinien przewidzieć, że darowizna może pokrzywdzić jego przyszłych pracowników (wierzycieli) – w tym Piotra R.

Sąd okręgowy stwierdził, że dokonując darowizny, Olgierd D. działał z zamiarem pokrzywdzenia przyszłego wierzyciela i dlatego umowę darowizny uznał za bezskuteczną w stosunku do Piotra R.

Było z czego egzekwować

Pozwany syn nie zgodził się z wyrokiem. Jego zdaniem sąd popełnił błąd, uznając, że ojciec powinien z dwuletnim wyprzedzeniem przewidzieć pojawienie się własnej niewypłacalności. Tym bardziej że przyczyną tej niewypłacalności był wypadek komunikacyjny i choroba ojca uniemożliwiająca mu prowadzenie działalności, a nie podarowanie synowi części majątku. W chwili dokonywania darowizny ojciec miał inny, pokaźny majątek – był właścicielem siedmiu ciężarówek.

Sąd apelacyjny przyznał pozwanemu rację. Ponowne przesłuchanie darczyńcy potwierdziło, że w czasie dokonywania darowizny miał on nadal znaczny majątek – samochody wykorzystywane w prowadzonym przez niego przedsiębiorstwie. To, że były objęte majątkową wspólnością małżeńską jego i żony, nie pozbawiało wierzycieli możliwości uzyskania z nich zaspokojenia. Do prowadzenia egzekucji potrzebne było jedynie podjęcie dodatkowych czynności. Dlatego sąd okręgowy błędnie przyjął, że darowana nieruchomość stanowiła jedyny ważny składnik majątku osobistego dłużnika.

Cel darowizny

Drugim błędem było nieuwzględnienie motywacji darczyńcy, czyli celu dokonywanej darowizny. Oceniając zasadność skargi pauliańskiej, sąd powinien zbadać, czy, podejmując czynność prawną, dłużnik miał jakiś inny cel poza pokrzywdzeniem przyszłych wierzycieli. Jeśli nie, akcja pauliańska będzie usprawiedliwiona. Jeśli jednak kwestionowana czynność ma jakieś racjonalne uzasadnienie, a skutek krzywdzący jest jedynie dodatkowym, choć przewidywalnym, efektem tej czynności, skarga pauliańska nie może odnieść skutku.

Jak podnosili Olgierd D. i Paweł D., w ich rodzinie istnieje tradycja przekazywania rodowej nieruchomości synowi, gdy ten staje się pełnoletni. W zeznaniach przed SA potwierdził to dziadek Pawła D. i ojciec Olgierda. Innymi słowy celem darowizny Olgierda D. nie było przygotowanie swojej niewypłacalności, lecz uczynienie zadość rodzinnej tradycji. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że darczyńca nie miał wtedy kłopotów finansowych, jego przedsiębiorstwo funkcjonowało prawidłowo.

– Jedynie ukierunkowane działanie podmiotu prawa, podejmowane świadomie z zamiarem wywołania określonego skutku w postaci przyszłej niewypłacalności, realnie mogącej wystąpić, uzasadnia żądanie oparte na art. 530 k.c. Nie ma jednak uzasadnionych powodów, aby każde wyzbycie się istotnego składnika majątku traktować jako zmierzające do wywołania ustawowego skutku – pokrzywdzenia przyszłych wierzycieli – dlatego, że w przyszłości doprowadziło do niewypłacalności podmiotu dokonującego czynności – stwierdził sąd apelacyjny.

Ciężar dowodu

Sąd apelacyjny uznał, że gdyby przyjąć wnioski SO za słuszne, to każde działanie polegające na pozbyciu się istotnego składnika majątku musiałoby prowadzić do uwzględniania przyszłego powództwa z art. 530 k.c., gdyby przyszłe wierzytelności nie mogły być zaspokojone.

– Niedorzeczność takiego rozwiązania jest oczywista, jego przyjęcie prowadziłoby do paraliżu obrotu – podkreślił SA.

Trzecim błędem sądu I instancji było to, że z powodu źle rozumianego pojęcia „działał w zamiarze pokrzywdzenia". Nie zauważył, że to Piotr R. powinien był udowodnić, iż zamiarem i celem darczyńcy było przygotowanie przyszłej niewypłacalności. Tymczasem Piotr R. nie tylko przyznał w pozwie, że dłużnik miał jeszcze inny – poza darowaną nieruchomością – majątek, ale w ogóle nie zaproponował dowodów wskazujących na naganny zamiar darczyńcy.

– Rzeczą powoda było wykazanie, że zamiarem dłużnika było pozbycie się majątku, aby uniemożliwić przyszłym wierzycielom zaspokojenia ich wierzytelności. Temu zadaniu powód nie sprostał i chociażby już z tego powodu powództwo nie powinno być uwzględnione – stwierdził sąd apelacyjny.

Wyrok jest prawomocny.

Taki wniosek płynie z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 9 października 2015 r. (V ACa 263/15).

Piotr R. pracował jako kierowca w firmie przewozowej Olgierda D. do stycznia 2011 r. Przez ostatnie dwa lata przed rozwiązaniem umowy o pracę szef nie płacił mu całego należnego wynagrodzenia. Natomiast po zakończeniu umowy o pracę pojawił się u Piotra R. w domu i zażądał podpisania oświadczenia, że wszystkie jego roszczenia z tytułu stosunku pracy zostały zaspokojone. Uzgodnił z byłym pracownikiem, że wypłaci mu 6 tys. zł tytułem zaległości za 2009 r. Piotr R. podpisał podane mu oświadczenie, ale niedługo potem pozwał Olgierda D. o zapłatę zaległego wynagrodzenia za pracę, a także diet i kosztów noclegu. Na mocy prawomocnego wyroku z listopada 2011 r. Olgierd D. miał mu zapłacić ponad 99 tys. zł.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP