W czasie dwóch lat obowiązywania nowego prawa restrukturyzacyjnego otwarto 585 postępowań, co stanowi 1/3 liczby upadłości i restrukturyzacji. Celem większości z nich jest wyprowadzenie firmy z tarapatów finansowych. To pozytywna reakcja na nowe regulacje. Tak wynika z raportu przygotowanego przez Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja SA we współpracy ze SpotData. Bez niezbędnych usprawnień reforma będzie jednak niepełna.
Liderem restrukturyzacji jest Warszawa, gdzie otwarto 13,3 proc. postępowań. W sądach na Śląsku (Katowice, Gliwice i Częstochowa) otwarto 13,2 proc., a trzecim regionem jest Wielkopolska (Poznań, Gorzów Wlkp. i Kalisz) z 10,6 proc. Jednocześnie w ponad 1/4 sądów nie zakończyło się jeszcze żadne postępowanie restrukturyzacyjne. To pokazuje, że proces reform procedur naprawczych jest wciąż na wczesnym etapie. To również argument za koniecznością koncentracji restrukturyzacji i upadłości w 12 największych sądach – zamiast 30 sądów obecnie.
Brak nowego finansowania został uznany za główną przeszkodę w powodzeniu sanacji. Najwięcej zatwierdzonych układów zapadło w procedurze przyspieszonego postępowania układowego (81), a najmniej w procedurach postępowania sanacyjnego i układowego (8).
Przewlekłość procedur odwoławczych to kolejna bolączka postępowań restrukturyzacyjnych. Najdłuższe są postępowania sanacyjne i układowe, które trwają średnio ok. 250 dni (i czas ten rośnie). Natomiast przyspieszone postępowanie układowe to najczęściej ok. 110 dni. To bardzo dobre wyniki, które nie uwzględniają jednak czasu trwania procedur odwoławczych. Ich przewlekłość jest w tej chwili największą barierą postępowań restrukturyzacyjnych – wynika z raportu.
– W sumie jednak i restrukturyzacja działa skutecznie – powiedział „Rzeczpospolitej" mecenas Piotr Zimmerman, specjalista od prawa upadłościowego.