Złoty będzie nadal słaby w 2017 roku. Dolar się umocni

Dolar w przyszłym roku może być najdroższy od 15 lat. Na szczęście zadłużenie Polski w amerykańskiej walucie nie jest duże.

Aktualizacja: 29.11.2016 07:05 Publikacja: 28.11.2016 19:20

Foto: Bloomberg

Nasza waluta jest niedowartościowana - zgodnie oceniają analitycy. Wskazują na to raporty NBP, które pokazują rekorodową opłacalność eksportu, czy badania Banku Światowego biorące pod uwagę parytet siły nabywczej. - Takie fundamentalne niedowartościowanie oznacza, że złoty powinien zacząć się w umiarkowanym stopniu umacniać, ale nie nastąpi to szybko - zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. - Najwcześniej za kilka kwartałów - dodaje.

Dolar równy euro

Na razie czekają nas więc kolejne miesiące słabego złotego, wobec najważniejszych walut - złotego, dolara, czy franka szwajcarskiego. Wczoraj, ok. godz. 18.30, za jednego dolara trzeba było płacić 4,185 zł, zaś na koniec 2015 r. było 3,9 zł (dla przypomnienia - na koniec 2013 r. - 3 zł). Jedno euro kosztowało zaś 4,428 zł (na koniec 2015 r. - 4,42 zł, a na koniec 2013 r. - 4,15 zł), zaś frank szwajcarski - 4,121 zł (odpowiednio 3,94 i 3,38 zł).

W przyszłym roku złoty wobec tych głównych walut może dalej się osłabiać, bowiem - jak przewidują ekonomiści - dojść może do zrównania się dolara z euro. Analitycy Goldman Sachs zaliczyli osiągnięcie parytetu przez euro i dolara do grona najważniejszych idei, którymi mogą żyć rynki w ciągu nadchodzących 12 miesięcy. Eksperci Societe Generale spodziewają się, że dolar i euro mogą zrównać się kursowo już w  I kwartale 2017 r., a sprzyjać temu będą polityczne napięcia w strefie euro. - Jeśli tak się stanie, a prognozujemy, że tak, złoty straci wobec dolara jeszcze bardziej i osiągnie najsłabsze poziomy od ponad 15 lat - ocenia Cezary Chrapek, starszy analityk Citi Research.

Dług też rośnie

Słabnący złoty oznacza wzrost zadłużania zagranicznego Polski i jak ostrzegają opozycyjni politycy, staje się źródłem coraz większego ryzyka głównie dla finansów publicznych.

Jak wynika z danych NBP, zadłużenie zagraniczne Polski na koniec II kwartału wynosiło ok. 1,37 bln zł, a ciągu pierwszego półrocza w efekcie m.in. zmiany kursów walutowych zwiększyło się o ok. 25 mld zł. Z kolie zadłużenie samego Skarbu Państwa na koniec września tego roku przez słabą walutą zwiększyło się o 8 mld zł. Z szacunków „Rzeczpospolitej" wynika, że w całym 2016 r. straty z tego tytułu mogą sięgnąć nawet 13 mld zł (przy założeniu, że kurs walut na koniec roku utrzymałby się na wysokim listopadowym poziomie), co stanowioby 1,4 proc. całego długu Skarbu Państwa.

Nie spowoduje to jednak przekroczenia w tym roku limitów dla długu finansów publicznych, choć wzrosną koszty obsługi długu. W przyszłym roku mógłby być z tym pewien kłopot, ale na szczęście tylko niewielka część naszego zadłużania jest denominowana w dolarach. Jak pokazują dane NBP to ok. 11 proc. całego zadłużenia zagranicznego naszej gospodarki.

- W relacji do PKB to zaledwie kilka procent, to także niewiele w porównaniu z innymi krajami wschodzącymi - zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. - Nie obawiałbym się więc, że dla naszych przedsiębiorstw czy Skarbu Państwa, koszty obsługi tego zadłużenia mocno wzrosną. Najwięcej długów wobec zagranicy denominowanych jest w euro. I choć ta waluta też się może umacniać wobec złotego w przyszłym roku, to zmiana nie powinna by duża - dodaje Bujak.

Eksport skorzysta

Za to, zdaniem Bujaka, Polska może odczuć pozytywne skutki osłabienia się naszej waluty w postaci wzrostu konkurencyjności eksportu na „dolarowych" rynkach. - Chodzi o USA, Azję, Bliski Wschód, Amerykę Łacińską itp. W ostatnich latach eksport na takie rynki rośnie w tempie dwucyfrowy - zauważa ekonomista.

Co prawda z drugiej strony, drogi dolar to także wyższe ceny dóbr importowanych w tej walucie - głównie surowców (np. ropy, gazu), ale też wielu komponentów wykorzystywanych w produkcji przemysłowej oraz dóbr konsumpcyjnych. Ale na razie przez silnymi wzrostami cen chronią nas spadające lub utrzymujące się na niskich poziomach ceny tych surowców.

Trump - silny impuls

Impulsem do umocnienia się dolara było zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA. Od 8 listopada, czyli dnia wyborów, do poniedziałkowego popołudnia dolar umocnił się wobec wszystkich znaczących walut świata, poza funtem brytyjskim. Traciły do dolara zarówno solidne waluty takie jak jen i frank szwajcarski, jak i waluty z rynków wschodzących.

Amerykańskiej walucie ma sprzyjać wielki plan modernizacji infrastruktury, który ma wdrożyć administracja Trumpa. Plan ten, wraz z obniżkami podatków, ma być impulsem fiskalnym przyspieszającym wzrost gospodarczy oraz inflację w USA. To zaś może skłonić Fed do szybszego podwyższania stóp procentowych, a perspektywa wyższych stóp mocno sprzyja umocnieniu dolara.

Dolarowi sprzyja też słabość strefy euro. Europejski Bank Centralny, w odróżnieniu od Fedu, jeszcze bardzo długo stóp nie podwyższy. Zbliżające się referendum konstytucyjne we Włoszech, przyszłoroczne wybory we Francji, Niemczech oraz Holandii, kryzys imigracyjny i kwestia Brexitu kreują zaś polityczny niepokój skłaniający inwestorów do ostrożności wobec europejskich aktywów.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Kiedy, Twoim zdaniem, złoty ma szansę zacząć się umacniać?

Opinie

Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE

Umacniający się dolar to efekt oczekiwań, że USA staną się miejscem, gdzie warto - ze względu na spodziewaną stopę zwrotu - inwestować. Z kolei sytuacja w Europie to dynamiczne zamieszanie, nie wiadomo, co przyniesie Brexit, co z całą UE, co ze strefą euro, jakie efekty przyniesie imigracyjny chaos. Generalnie USA zyskują na inwestycyjnej atrakcyjności, a Europa traci, Szwajcaria pozostaje bezpieczną przystani, a kraje wschodząca na tym wszystkim tracą najbardziej.

Złoty w tym wszystkim jest niedowartościowany, ale widać, że ma potencjał wzrostu. My w tych latach początku wzrostu, i myślę, że zacznie się umacniać za kilka kwartałów. Skala tego umocnienie nie może być duża, ok. 2 proc. średnio w roku. Myślę, że powrót do sytuacji z 2007 r., gdy złoty był bardzo silny i wobec dolara i franka i euro, szybko się nie powtórzy.

Nie podzielam zdania, że słaby złoty jest tylko dobry dla gospodarki. Przez długie lata mieliśmy taki mit, że dobrze to wpływa na eksport. Ale trzeba pamiętać, że cała nasza gospodarka jest istotnie otwarta na import – surowców, ropy, gazu, komponentów do dalszej produkcji, które często kupujemy z Dalekiego Wschodu, więc płacimy w dolarach. Dużo część eksportu jest też kreowana przez duże firmy zagraniczne.

Cezary Chrapek, starszy analityk Citi Research

W reakcji na zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich dolar wyraźnie zyskał na wartości wobec koszyka walut. Naszym zdaniem reakcja rynkowa jest uzasadniona w świetle prawdopodobnej polityki gospodarczej nowej administracji w USA, tj. spodziewanego poluzowania polityki fiskalnej w połączeniu z bardziej restrykcyjną polityką pieniężną. Taki policy-mix doprowadzi naszym zdaniem do umocnienia dolara poniżej 1,00 wobec euro w perspektywie najbliższych 6–12 miesięcy.

Umocnienie dolara poniżej parytetu sprawi, że złoty znacznie bardziej straci wobec dolara i osiągnie najsłabsze poziomy od ponad 15 lat.

Złoty w najbliższych kilku miesiącach pozostanie słaby także w stosunku do euro. Negatywny wpływ na krajową walutę, poza umocnieniem dolara i spodziewanym dalszym osłabianiem obligacji, będą miały wpływ wciąż utrzymujące się obawy o rating kredytowy, szczególnie po obniżeniu wieku emerytalnego. Kurs prawdopodobnie utrzyma się w okolicach 4,50 zł w perspektywie kilku najbliższych miesięcy, po czym złoty stopniowo zacznie odrabiać straty. W związku z ogólną słabością złotego kurs pary frank szwajcarski/złoty pozostanie powyżej 4,00 w najbliższych 12 miesiącach.

Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych Saxo Banku

Na globalnych rynkach finansowych trwa dopasowywanie oczekiwań po niespodziewanym wyniku wyborów prezydenckich w USA. Przekonanie, że USA będą wspierać wzrost za pomocą wydatków fiskalnych zamiast dalszego luzowania ilościowego i oszczędności, wywołało silną reakcję ze strony różnych klas aktywów, w tym dolara, akcji i obligacji, które zanotowały zwyżki rentowności. Mocniejszy dolar zazwyczaj ma negatywny wpływ na sektor surowców w ujęciu całkowitym. Jednak oczekiwania związane ze wzrostem wydatków inwestycyjnych wspierają notowania metali przemysłowych i ropy. Największym przegranym są zaś metale szlachetne – mocniejszy dolar, a także rosnące kursy akcji i rentowności obligacji spowodowały, że apetyt na złoto, uważane za bezpieczne aktywo, zmalał. Fundusze ETF oparte na złocie zanotowały najsilniejszy odpływ w skali czterech tygodni od lipca 2013, a notowania złota osiągnęły poziom, przy którym zaczynają się pojawiać wątpliwości co do kontynuacji trwającego rok trendu wzrostowego. Jednak nie jesteśmy do końca przekonani, czy w 2017 dolar będzie dalej się umacniać, a rentowności obligacji kontynuować zwyżki. Jeśli tak się stanie, a inflacja będzie przyspieszać, to metale szlachetne mogą wrócić do łask.

Nasza waluta jest niedowartościowana - zgodnie oceniają analitycy. Wskazują na to raporty NBP, które pokazują rekorodową opłacalność eksportu, czy badania Banku Światowego biorące pod uwagę parytet siły nabywczej. - Takie fundamentalne niedowartościowanie oznacza, że złoty powinien zacząć się w umiarkowanym stopniu umacniać, ale nie nastąpi to szybko - zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. - Najwcześniej za kilka kwartałów - dodaje.

Dolar równy euro

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie
Finanse
Badania w czasach niepewności