Słabszy złoty oznacza droższe wakacje

Polska waluta jest najtańsza od ponad roku. To zła informacja dla wszystkich, którzy wybierają się na wakacje – i to nie tylko za granicę. Ale gospodarce słabszy złoty nie zaszkodzi.

Aktualizacja: 03.07.2018 06:37 Publikacja: 02.07.2018 21:00

Słabszy złoty oznacza droższe wakacje

Foto: Adobe Stock

W poniedziałek za euro było trzeba zapłacić nawet ponad 4,40 złotego, najwięcej od początku 2017 r. Dolar kosztował prawie 3,80 złotego, najwięcej od czerwca zeszłego roku.

Jako bezpośrednią przyczynę przeceny złotego analitycy wskazują ryzyko rozpadu niemieckiej koalicji rządowej w związku z konfliktem o politykę imigracyjną. W weekend Horst Seehofer, przywódca bawarskiej CSU, która tworzy rząd wraz z CDU kanclerz Angeli Merkel, zagroził rezygnacją z fotela ministra spraw wewnętrznych Niemiec i z funkcji lidera partii, wskazując, że nie jest usatysfakcjonowany uzgodnieniami, które w minionym tygodniu przyjęto na szczycie UE poświęconym m.in. imigracji.

Wygranym będzie dolar

Złoty traci jednak na wartości niemal nieprzerwanie od początku roku wraz z innymi walutami państw zaliczanych do tzw. rynków wschodzących. Sprzyjają temu rosnące w USA stopy procentowe, które przyciągają kapitał na tamtejszy rynek, oraz obawy o konsekwencje napięć w stosunkach handlowych między największymi gospodarkami.

Czytaj także: Krótka ulga po zwycięstwie Erdogana

– Odwrót inwestorów od rynków wschodzących ma związek z tym, że perspektywy wzrostu gospodarczego na świecie, zwłaszcza w Europie, wyglądają obecnie dużo mniej korzystnie niż jeszcze pół roku temu, a stopy procentowe w USA stale rosną. W efekcie korzyści z posiadania walut z rynków wschodzących maleją – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. strategii dłużnych i zarządzający funduszami w Noble Funds TFI.

Jak dodaje, naszą walutę przed dalszą przeceną mogłyby chronić podwyżki stóp procentowych w Polsce, ale na to się nie zanosi. Rada Polityki Pieniężnej deklaruje bowiem konsekwentnie, że zarówno w tym, jak i w przyszłym roku pozostaną one bez zmian. W efekcie, zdaniem Raczyńskiego, kurs euro będzie powoli rósł, a pod koniec roku dojdzie do 4,45 złotego. Dolar będzie wtedy kosztował 4,05 złotego.

To jednak prognozy pesymistyczne. Większość analityków uważa, że nawet jeśli złoty w najbliższych dniach jeszcze straci na wartości, to w dalszej perspektywie powinien odrabiać straty. Ale skala tego umocnienia będzie ograniczona. „Dopóki na rynkach finansowych będzie dominowała niepewność, kurs euro zakotwiczy się w zakresie 4,34–4,40 zł. Uważamy jednak, że jeszcze w lipcu może dojść do powrotu tego kursu do przedziału 4,26–4,31 zł" – napisali z kolei ekonomiści Pekao. To jednak oznaczałoby, że złoty nadal będzie słabszy niż na początku roku.

Czytaj także: Tego lata latanie wyjątkowo tanie

Zdaniem Marcina Lipki, głównego ekonomisty kantoru Cinkciarz.pl, trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym złoty mocno zyskuje na wartości. – Jeśli stosunki handlowe na świecie nie będą się pogarszały, to Fed (bank centralny USA – red.) będzie podnosił stopy procentowe względnie szybko, a Europejski Bank Centralny wolno lub wcale w związku z tym, że gospodarka strefy euro traci impet. W takiej sytuacji dolar będzie zyskiwał wobec euro. Nie jest to też dobry scenariusz dla złotego – tłumaczy. – Gdyby natomiast pojawiły się elementy wojny handlowej, to awersja inwestorów do ryzyka będzie powodowała przecenę euro, złotego i ogólnie aktywów z rynków wschodzących. W tym scenariuszu także zyska dolar – dodaje.

Drożeje paliwo

Osłabienie złotego podczas wakacji podnosi koszty zagranicznych wycieczek. Sprawia jednak także, że rosną ceny podróży krajowych. W ubiegłym roku aprecjacja złotego łagodziła wpływ wzrostu notowań ropy naftowej na ceny paliw na polskich stacjach. Teraz ten efekt wygasa.

Jak oszacował wstępnie GUS, indeks cen konsumpcyjnych (CPI) – główna miara inflacji w Polsce – wzrósł w minionym miesiącu o 1,9 procent rok do roku, najbardziej od stycznia, po 1,7 procent w maju. Do przyspieszenia inflacji przyczynił się głównie wzrost cen paliw do prywatnych środków transportu. Podrożały one o 15,2 procent  rok do roku, po 9-procentowym wzroście w maju. Ekonomiści uspokajają jednak, że o ile w lipcu ceny paliw mogą jeszcze podbić inflację, o tyle w dalszej perspektywie będzie ona hamowała za sprawą wyhamowania wzrostu cen żywności.

Osłabienie złotego odczuwają również przedsiębiorstwa, które polegają na imporcie surowców. W czerwcu, jak sugeruje wskaźnik PMI (więcej na ten temat piszemy w ramce), koszty w polskim przemyśle przetwórczym zwiększyły się najbardziej od kwietnia 2011 r. Jak wyjaśnia publikująca ten wskaźnik firma IHS Markit, był to głównie efekt wzrostu cen metali, które spotęgowało umocnienie dolara wobec złotego.

– W warunkach niskiej inflacji osłabienie złotego ma jednak raczej korzystny wpływ na gospodarkę – ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. Jak zauważa, deprecjacja waluty powinna złagodzić wpływ pogorszenia koniunktury w Europie Zachodniej na wyniki polskich eksporterów.

Przemysł w lepszej formie

W czerwcu rozwój polskiego przemysł przetwórczego wyraźnie przyspieszył i był najszybszy od stycznia br. – sugeruje PMI. Wskaźnik ten, mierzący koniunkturę w przemyśle na podstawie ankiety wśród menedżerów firm, wzrósł w czerwcu do 54,2 pkt, z 53,3 pkt w maju. Ten odczyt przebił nawet najbardziej optymistyczne prognozy ekonomistów. Przeciętnie spodziewali się oni zniżki PMI do 53,1.

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego rozwoju. W czerwcu polski sektor przemysłowy rozwijał się najszybciej od stycznia. Przyczynił się do tego m.in. większy napływ nowych zamówień, choć głównie krajowych. „Popyt krajowy, w połączeniu z pozytywnym wpływem osłabienia złotego na wyniki eksporterów, neutralizował słaby popyt zewnętrzny" – zauważyli w komentarzu ekonomiści PKO BP.

Mateusz Sutowicz analityk rynków finansowych w Banku Millennium

Dla perspektyw złotego kluczowe są nastroje na rynkach finansowych, a te m.in. za sprawą pogorszenia perspektyw gospodarki strefy euro oraz zawirowań politycznych we Włoszech i w Niemczech są negatywne. Jednocześnie krajowe czynniki przestały łagodzić wpływ zawirowań zewnętrznych na złotego. Rada Polityki Pieniężnej w marcu wygasiła oczekiwania na podwyżki stóp procentowych w kolejnych kwartałach, które były tarczą chroniącą polską walutę przed przeceną. Dodatkowo nastąpił wzrost ryzyka instytucjonalnego w Polsce, m.in. w związku ze sporem z KE dotyczącym reformy sądownictwa.

W poniedziałek za euro było trzeba zapłacić nawet ponad 4,40 złotego, najwięcej od początku 2017 r. Dolar kosztował prawie 3,80 złotego, najwięcej od czerwca zeszłego roku.

Jako bezpośrednią przyczynę przeceny złotego analitycy wskazują ryzyko rozpadu niemieckiej koalicji rządowej w związku z konfliktem o politykę imigracyjną. W weekend Horst Seehofer, przywódca bawarskiej CSU, która tworzy rząd wraz z CDU kanclerz Angeli Merkel, zagroził rezygnacją z fotela ministra spraw wewnętrznych Niemiec i z funkcji lidera partii, wskazując, że nie jest usatysfakcjonowany uzgodnieniami, które w minionym tygodniu przyjęto na szczycie UE poświęconym m.in. imigracji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie