W czwartek powinna była się odbyć rosyjska premiera brytyjskiej komedii „Śmierć Stalina", ale zakazano jej rozpowszechniania. Kłopoty ma także „Paddington 2".
Komedia ponoć „zawiera informacje, które mogą być uznane za ekstremistyczne, skierowane na poniżenie godności rosyjskiego (radzieckiego) człowieka" – przestrzegli członkowie rady społecznej przy Ministerstwie Kultury.
Syn i prawnuk
Komedia na podstawie dwuczęściowego francuskiego komiksu Thierry'ego Robina i Fabiena Nury'ego opowiada o brutalnej walce o władzę, jaka wybuchła na Kremlu po nagłej śmierci Stalina. – Nie, nie napluli mi w duszę. Nas...li na głowę. To jest film, który mógłby nakręcić sam Hitler – denerwował się prorządowy dziennikarz Dmitrij Stieszyn. Dla części elity urządzono bowiem zamknięty pokaz komedii w Ministerstwie Kultury, po którym jego uczestnicy zażądali, by prokuratura wymogła na ministrze niedopuszczenie jej na ekrany.
– Po nich (filmowcach z Zachodu – red.) wszystkiego można się spodziewać. Ale niech no tylko spróbują pokazać miłość między Józefem Stalinem i Nikitą Chruszczowem – odgrażał się przed wejściem na salę szef społecznej rady przy Ministerstwie Kultury Paweł Pożygajło. – Marszałek Żukow został przedstawiony jako tępy żołdak, a Nikita Chruszczow jako wiejski głupek – opowiadał jeden z uczestników pokazu.
„Półtorej godziny siedzieli na sali i oglądali komedię, która wyśmiewa Stalina, Żukowa, a nawet samego Berię. Siedzieli, pełni nienawiści, bojąc się wyjść, z żartów się nie śmieli, zerkali tylko jeden na drugiego, pilnując, by ktoś się nie zaśmiał. (...) O czymś takim można byłoby zrobić osobną komedię" – ironicznie opisał atmosferę na niezwykłej sali kinowej politolog z Petersburga Michaił Winogradow.