To może być też wielki sąd nad III RP. W tym wariancie obecna konstytucja będzie napiętnowana. Ustawa z 1997 r. zostanie osądzona za swoje grzechy (że rozwlekła, niejasno dzieli kompetencje pomiędzy prezydenta i rząd, itd.) oraz za winy nie swoje – w przekazie jej wrogów będzie się rymowała z oligarchią, korupcją i łże-elitami. Jeśli ludzie powiedzą tej konstytucji „nie", zacznie się czas pisania nowej w warunkach bezkrólewia konstytucyjnego. Dokument formalnie będzie obowiązywał jako ten, o którym wszyscy wiedzą, że „naród go nie chce". Będzie to więc sposób na odebranie legitymacji zlinczowanej ustawie. Pytanie, kto takiej konstytucji chciałby przestrzegać.

To może być też wstęp do IV Rzeczypospolitej. Konstytucja z 1997 r. miała różne fazy funkcjonowania. Za prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego była dokumentem, w ramach którego potrafili oni sobie wyrąbać niezły kawałek władzy, niezależnie od tego, czy premier był z ich partii czy nie. W ostatnich dwóch latach większość rządowa w ramach tej samej konstytucji (a czasami też poza jej ramy wykraczając) skoncentrowała najwięcej władzy w historii III RP. Ups, może już nie Trzeciej? Być może będzie jak we Francji: najpierw polityczna praktyka, potem nowa konstytucja sankcjonująca nadanie Republice nowej cyferki i ustroju.

To może być też zaledwie jeden z akcentów obchodów stulecia niepodległości. Jeśli ludzie powiedzą „tak" starej konstytucji (wiele zależy od tego, jak będzie sformułowane pytanie), zamknie to na lata dyskusję konstytucyjną w Polsce. Jeśli frekwencja będzie słaba, okaże się, że to takie samo referendum dla prezydenta Dudy jak referendum prezydenta Komorowskiego dotyczące JOW.

Jeśli jednak referendum nie zostanie upartyjnione i zakute w dyby „przekazów dnia", to może być krokiem w kierunku poważnej dyskusji o państwie. Jest jeszcze jedna możliwość: referendum wcale się nie odbędzie. W końcu stara to w Polsce tradycja, że idea dyskusji o konstytucji to pomysł na temat dla mediów na ten tydzień. Bo większości koniecznej do zmiany ustawy zasadniczej wcale nie widać.