Ranking ma znaczenie porządkowe. O prawdziwej klasie nie decydują punkty zdobywane między innymi w meczach towarzyskich, tylko najważniejsze turnieje. Pozycję reprezentacji w historii określają mistrzostwa świata, Europy i Copa America. Liczy się bezpośrednia walka na boisku. A skutecznie walczyć mogą słabsi według rankingu, co pokazała choćby Rosja.
Ranking nie mówi nic o tym, co w piłce najważniejsze, oczywiście oprócz umiejętności piłkarzy: o ambicji, pracy trenerów, przygotowaniu do każdego meczu w taki sposób, aby zneutralizować przewagi wyżej notowanego przeciwnika.
Polacy przegrali z Senegalem i Kolumbią, które lepiej zanalizowały naszą grę niż my ich. Porażka reprezentacji Niemiec jest wyjątkowo bolesnym upadkiem, bo dotyczy kraju, który od dziesięcioleci udowadnia, że ma najlepiej zorganizowany futbol na świecie. Od klubów zaczynając, po reprezentację. Odpadnięcie z turnieju już po pierwszej rundzie i w kiepskim stylu wydawało się nieprawdopodobne. Ale nawet niemieccy perfekcjoniści coś przeoczyli, a teraz zastanawiają się co. Szukają poza boiskiem.
I całe szczęście (nie dla Niemców oczywiście), bo ta sytuacja dowodzi, że nawet najnowocześniejsza technika zaprzęgnięta do pomocy trenerom, sztaby medyczne, drony rejestrujące każdy krok i oddech zawodników, a lada moment chipy, które im się wszczepi pod skórę, nie gwarantują sukcesu. Na boisko wychodzą żywi ludzie i to oni decydują.
Polscy piłkarze mieli przed mundialem bardzo dobre wyniki medyczne. I co z tego? Nie wiem, jakie mieli piłkarze rosyjscy, ale oni w swoich meczach biegali bez przerwy, a nasi bez przerwy stali.