Ranking FIFA prawdy nie powie

Zapatrzonym w liczby, przeliczniki, procenty i ogólnie „mędrca szkiełko i oko” warto przypomnieć ostatni ranking FIFA przed rozpoczęciem mistrzostw świata: 1. Niemcy, 2. Brazylia, 3. Belgia, 4. Portugalia, 5. Argentyna, 6. Szwajcaria, 7. Francja, 8. Polska, 10. Hiszpania, 12. Anglia, 14. Urugwaj, 15. Meksyk, 16. Kolumbia, 20. Chorwacja, 24. Szwecja, 27. Senegal, 61. Japonia, 70. Rosja.

Aktualizacja: 08.07.2018 22:41 Publikacja: 08.07.2018 19:32

Ranking FIFA prawdy nie powie

Foto: AFP

Ranking ma znaczenie porządkowe. O prawdziwej klasie nie decydują punkty zdobywane między innymi w meczach towarzyskich, tylko najważniejsze turnieje. Pozycję reprezentacji w historii określają mistrzostwa świata, Europy i Copa America. Liczy się bezpośrednia walka na boisku. A skutecznie walczyć mogą słabsi według rankingu, co pokazała choćby Rosja.

Ranking nie mówi nic o tym, co w piłce najważniejsze, oczywiście oprócz umiejętności piłkarzy: o ambicji, pracy trenerów, przygotowaniu do każdego meczu w taki sposób, aby zneutralizować przewagi wyżej notowanego przeciwnika.

Polacy przegrali z Senegalem i Kolumbią, które lepiej zanalizowały naszą grę niż my ich. Porażka reprezentacji Niemiec jest wyjątkowo bolesnym upadkiem, bo dotyczy kraju, który od dziesięcioleci udowadnia, że ma najlepiej zorganizowany futbol na świecie. Od klubów zaczynając, po reprezentację. Odpadnięcie z turnieju już po pierwszej rundzie i w kiepskim stylu wydawało się nieprawdopodobne. Ale nawet niemieccy perfekcjoniści coś przeoczyli, a teraz zastanawiają się co. Szukają poza boiskiem.

I całe szczęście (nie dla Niemców oczywiście), bo ta sytuacja dowodzi, że nawet najnowocześniejsza technika zaprzęgnięta do pomocy trenerom, sztaby medyczne, drony rejestrujące każdy krok i oddech zawodników, a lada moment chipy, które im się wszczepi pod skórę, nie gwarantują sukcesu. Na boisko wychodzą żywi ludzie i to oni decydują.

Polscy piłkarze mieli przed mundialem bardzo dobre wyniki medyczne. I co z tego? Nie wiem, jakie mieli piłkarze rosyjscy, ale oni w swoich meczach biegali bez przerwy, a nasi bez przerwy stali.

Brazylia do dziś nie wie, dlaczego przegrała z Belgią. Hiszpański trener Belgów Roberto Martinez wiedział natomiast, jaką taktykę przyjąć, aby ich pokonać. Gdzie ma grać Romelu Lukaku, by ograniczyć wyjście do przodu lewego obrońcy Marcelo, a gdzie obrońca, żeby ruchu nie miał Wilian, jak ustawić Marouane’a Fellainiego i Axela Witsela, aby Brazylijczycy tracili piłkę daleko przed polem karnym. A kiedy Neymar robił te swoje fantastyczne, ale często bezproduktywne zwody, jeśli nawet udało mu się minąć jednego przeciwnika, natychmiast trafiał na drugiego. Oni na niego czekali, wiedząc, że przyjdzie sam.

Neymar stał się obciążeniem dla Canarinhos. Kiedy przed czterema laty musieli w półfinale wyjść na mecz z Niemcami bez niego, David Luiz i Julio Cesar podczas grania hymnu trzymali koszulkę z nr. 10 i nazwiskiem Neymar. Ładny gest wobec kolegi i lidera. Tyle że powinni myśleć o sobie. Przegrali 1:7.

Romelu Lukaku był zawodnikiem Roberto Martineza w Evertonie, gdzie trener skutecznie stosował swoje pomysły taktyczne. Kiedy Martinez przedstawiał plan na mecz z Brazylią, Lukaku wsparł go, mówiąc: „Sprawa jest prosta. Myśmy to już przerabiali w Evertonie”. No i udało się. Skromny trener powiedział po pokonaniu Brazylii: „Każdy plan taktyczny jest dobry, pod warunkiem że zawodnicy go zrealizują”.

W najlepszej czwórce mundialu zostały kraje o bogatej historii i kulturze futbolowej. Tylko Chorwacja doszła do tego grona.

Anglia grę w piłkę wymyśliła. 1 maja 1904 roku rozegrano w Brukseli pierwszy mecz międzypaństwowy Belgia – Francja (3:3). Przy tej okazji spotkali się sekretarze generalni federacji piłkarskich obydwu krajów. Wspólnie postanowili zaprosić do Paryża delegatów innych federacji, popierających pomysł powołania do życia międzynarodowej organizacji piłkarskiej. Z 21 istniejących wówczas federacji zaproszenie przyjęło siedem. Trzy tygodnie później, 21 maja 1904 roku, powstała FIFA. Francja i Belgia były jej akuszerami. Dziś walczą o finał mistrzostw świata.

Ranking ma znaczenie porządkowe. O prawdziwej klasie nie decydują punkty zdobywane między innymi w meczach towarzyskich, tylko najważniejsze turnieje. Pozycję reprezentacji w historii określają mistrzostwa świata, Europy i Copa America. Liczy się bezpośrednia walka na boisku. A skutecznie walczyć mogą słabsi według rankingu, co pokazała choćby Rosja.

Ranking nie mówi nic o tym, co w piłce najważniejsze, oczywiście oprócz umiejętności piłkarzy: o ambicji, pracy trenerów, przygotowaniu do każdego meczu w taki sposób, aby zneutralizować przewagi wyżej notowanego przeciwnika.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?