W czerwcu 2013 roku, Joshua Yellin, zbudował pływający ogród na rzece Chicago, który posłużył za podstawę jego badań magisterskich, monitorujących miejskie populacje ryb.

Mimo że roślinna wyspa miała niespełna pięć metrów kwadratowych ilość ryb w jej bezpośrednim otoczeniu wzrosła o prawie 100%. Wówczas narodził się pomysł pokrycia powierzchni rzeki pływającymi ogrodami. Powstała organizacja Urban Rivers, mająca na celu poprawę warunków życia ryb, żółwi, bezkręgowców i ptaków, a także wpływ na jakość wody. W 2017 roku powierzchnię wody pokrywało już 140 metrów kwadratowych pływających ogrodów i to nie jest koniec. Twórcy twierdzą, że to dopiero pierwszy etap i wszystko jeszcze przed nimi.

Podczas użytkowania wysp pojawił się jednak nieprzewidziany problem – śmieci. Co kilka dni zespół wypływał na wodę i zbierał unoszące się odpadki. Jednak poranne sprzątanie owocowało jedynie jeszcze większą ilością brudów, które przypływały wieczorem.

„Stworzyliśmy więc zespół zadaniowy do spraw śmieci i ruszyliśmy do deski kreślarskiej. Nasz zespół stworzył prototyp zdalnie sterowanej łodzi, która była w stanie zepchnąć śmieci w  miejsce, gdzie można było je usunąć. Okazało się to nie tylko skuteczne... ale i super rozrywkowe.” - mówi  Joshua Yellin.

Obecnie grupa  Urban Rivers zbiera pieniądze, za pomocą kickstartera, na wykonanie robota w wersji 2.0. W następnym kroku, pasjonaci czystej rzeki, planują uczynienie swojego robota interaktywnym. Oznacza to, że za pomocą strony internetowej każdy będzie mógł połączyć się z robotem, by za pomocą klawiatury komputera sterować nim i pomagać przy zbieraniu odpadów. Twórcy najbardziej obawiają się aktów wandalizmu. Dlatego urządzenie zostanie wyposażone w funkcję śledzenia GPS. Na obszarze sztucznych wysp rozmieszczone są kamery obserwujące dziką przyrodę, będą one dodatkowo pilnować przemieszczającego się bota. Jeśli projekt się sprawdzi zostanie rozszerzony na inne rzeki.