Wielka fikcja – „martwe dusze" na lekcjach, fałszowanie podpisów i list obecności słuchaczy, wyłudzanie dotacji – to tylko niektóre z nadużyć w szkołach dla dorosłych. Ich skala jest alarmująca – wynika z raportu NIK, którego wyniki poznała „Rzeczpospolita".
– Należy gruntownie zmienić system organizowania i finansowania kształcenia dorosłych. Obecnie jest on kosztowny, nieskuteczny i wręcz dopuszcza patologie – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
W kraju działa ponad 3,8 tys. szkół dla dorosłych, w których kształciło się ok. 400 tys. słuchaczy. Na ich finansowanie, w tym dotacje dla placówek niepublicznych (jest ich większość – ponad 70 proc.) państwo wykłada olbrzymie sumy – w ubiegłym roku łącznie 1,2 mld zł. To oznacza, że szkoły niepubliczne, które kształcą czterech na pięciu dorosłych, otrzymują rocznie ok. 3 tys. zł dotacji na każdego słuchacza, który brał udział w co najmniej połowie obowiązkowych zajęć w miesiącu. Muszą to potwierdzać podpisy uczniów na listach obecności – to klucz do dotacji. Na tym polu dochodzi nawet do fabykowania dokumentacji.
Kontrola objęła 20 placówek (w tym 15 niepublicznych) z pięciu województw. W 40 proc. szkół były nieprawidłowości polegające na zawyżeniu w sprawozdaniach liczby uczniów, którzy uczestniczyli w co najmniej 50 proc. obowiązkowych zajęć – wytyka NIK. W 20 proc. skala nadużyć wskazywała na możliwość popełnienia przestępstwa – podaje raport.
„Obecny mechanizm finansowania szkół sprzyja patologiom, a skrajnym przypadkiem jest m.in. zapisywanie do szkół tzw. »martwych dusz«" – to NIK stwierdziła w dwóch z 15 szkół niepublicznych. Miało to miejsce w placówkach na Śląsku.