– Ogień i furia, jakiej świat nie widział – powiedział prezydent Trump o tym, co spotka reżim Kima, jeśli nie przestanie grozić Stanom Zjednoczonym.
Pjongjang nie pozostał dłużny. „Dokładnie sprawdzamy operacyjny plan dokonania ostrzału rejonów wokół wyspy Guam" – poinformowała oficjalna komunistyczna agencja KCNA.
Sezon manewrów
Na wieść o szykowanym przez Koreańczyków z Północy ataku na amerykańskie terytorium (jakim jest samotna wyspa na Pacyfiku o powierzchni niewiele ponad 500 km kw.) nastąpiło tąpnięcie na większości światowych giełd. – Inwestorzy szukają bezpiecznych aktywów – stwierdzili eksperci giełdowi z Nowego Jorku. Tradycyjnie zaczęto wykupywać złoto oraz... japońskiego jena, dopóki któryś z maklerów się nie zorientował, że leżąca bliżej Półwyspu Koreańskiego Japonia jest jeszcze bardziej militarnie zagrożona niż wyspa Guam.
„Jesteśmy gotowi na walkę choćby dzisiaj" – poinformował przedstawiciel 6-tysięcznego garnizonu amerykańskiego na wyspie. Leżąca w połowie drogi między Japonią a Nową Gwineą wyspa jest amerykańską bazą, dzięki której USA mogą kontrolować rozwój sytuacji na Morzu Południowochińskim, w Cieśninie Tajwańskiej i właśnie na Półwyspie Koreańskim. W poniedziałek z Guam wystartowały dwa bombowce B-1, które przeleciały nad Koreą Południową.