Od 1995 roku działa komisja, która miała rozstrzygnąć, który konkretnie obszar o powierzchni 368 ha wróci do Polski na mocy umowy o wytyczeniu granicy zawartej w 1958 roku.
Według ówczesnych ustaleń, Polska przekazała Czechom 1205 ha, zaś Czechy Polsce - tylko 838 ha, "zadłużając się" tym samym na 368 ha.
Pierwotnie Czechy zadeklarowały, że w zamian za nieoddane ziemie wypłaci Polsce ekwiwalent finansowy, ale Warszawa nie zgodziła się na to.
Wiosną tego roku Czechy ustaliły listę ziem, które miały trafić do Polski. Na przeszkodzie realizacji umowy stanął jednak sprzeciw samorządowców - pisze RMF FM. Na liście znalazły się bowiem m.in. 52 hektary lasu ze starostwa Chrastavy, które miałyby powiększyć okolice Bogatyni, czyli tzw. Worek Turoszowski.
Na oddanie tych terenów stanowczo nie chce się zgodzić starosta regionu, Michael Canov. Dowodzi, że wyznaczona do oddania Polsce część Chrastavy od tysiąca lat należy do Czech. Ponadto, jego zdaniem, z umów międzynarodowych wcale nie wynika, że Czechy są winne Polsce jakiekolwiek tereny. - Gdyby jednak rząd chciał je zwracać, to nie wyobrażam sobie, by była to część Chrastavy - oświadczył starosta Canov.