Sprzedają i ćwiczą się w biznesie

Dla tysięcy Polaków sprzedaż bezpośrednia stała się drogą do własnej firmy. Jeszcze częściej jest to szkoła przydatnej w życiu przedsiębiorczości.

Aktualizacja: 17.10.2017 11:38 Publikacja: 16.10.2017 20:14

O polskim sektorze sprzedaży bezpośredniej, w tym o możliwościach rozwoju, jakie działające w nim fi

O polskim sektorze sprzedaży bezpośredniej, w tym o możliwościach rozwoju, jakie działające w nim firmy oferują swoim sprzedawcom i konsultantom, dyskutowali w redakcji „Rzeczpospolitej” eksperci i przedstawiciele branży

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Sprzedaż bezpośrednia to cenna i dla wielu Polaków jedyna okazja, aby nauczyć się przedsiębiorczości – zgadzali się przedstawiciele branży i eksperci uczestniczący w debacie „Rzeczpospolitej" zorganizowanej w związku z VI Polskim Dniem Sprzedaży Bezpośredniej.

Jak zwracał uwagę Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, sprzedaż bezpośrednia nadrabia braki w systemie edukacyjnym, gdyż polska szkoła nie przygotowuje do wejścia na rynek pracy czy rozpoczęcia działalności gospodarczej. Dlatego też ponad 980 tys. osób zajmujących się sprzedażą bezpośrednią (nawet jeśli większość z nich traktuje ją jako zajęcie dodatkowe) zdobywa bardzo przydatne w życiu umiejętności. Uczą się m.in. budować relacje z innymi, pracować zespołowo, negocjować (co przydaje się także w życiu rodzinnym) oraz, oczywiście, sprzedawać. – Przecież przez całe życie coś sprzedajemy. Nawet nie prowadząc własnej działalności gospodarczej, sprzedajemy swoje pomysły, swoją pracę, ofertę swojej kancelarii prawnej – zwracał uwagę Jeremi Mordasewicz.

Nie bez znaczenia jest też rola sprzedaży bezpośredniej w aktywizacji osób bezrobotnych oraz biernych zawodowo. – Z naszych badań wynika, że aż dla 27 proc. osób sprzedaż bezpośrednia jest alternatywą dla bezrobocia – przypominała Ewa Kudlińska-Pyrz, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej (PSSB) i dyrektor generalna Mary Kay Polska. Zaznaczała, że ta alternatywa jest szczególnie ważna dla kobiet, które stanowią 86 proc. sprzedawców/konsultantów w Polsce. Kobiety dość łatwo wypadają z rynku pracy, np. po urlopie wychowawczym.

Być sobie szefem

Statystyki branży dowodzą jednak, iż sprzedaż bezpośrednia jest atrakcyjna niezależnie od wieku. Co prawda dominują w niej osoby w wieku 25–34 oraz 35–44 lat, które łącznie stanowią 53 proc. konsultantów i sprzedawców (Oni też najczęściej traktują sprzedaż bezpośrednią jako główne źródło dochodów). Jednak aż 16 proc. sprzedawców to młodzi ludzie poniżej 24 lat, a sporą, bo 5 proc. grupę stanowią osoby 65+.

Badania PSSB dowodzą też, że podobnie jak różne są grupy wiekowe sprzedawców i konsultantów, tak różne są też powody zaangażowania się w sprzedaż bezpośrednią. Dla młodych ludzi jednym z głównych atutów tej działalności jest niezależność i brak szefa oraz możliwość nauki przedsiębiorczości i sprawdzenia się w biznesie przy niewielkim wkładzie kapitału. Możliwość bycia samemu sobie szefem i układania kariery zawodowej na swoich warunkach cenią sobie też 25–44-latki. Z kolei dla osób 55+ sprzedaż bezpośrednia to sposób na utrzymanie aktywności zawodowej i budowania więzi społecznych.

Jak zaznaczała Ewa Kudlińska-Pyrz, do sprzedaży bezpośredniej łatwo jest wejść – firmy nie selekcjonują chętnych i w praktyce każdy może tu spróbować sił w biznesie i to przy niskim nakładzie środków. Dla wielu osób istotnym walorem sprzedaży bezpośredniej jest też elastyczność czasu pracy. – Nasze konsultantki w wieku 24–44 mówią, że najcenniejsze jest dla nich to, że mogą być z dziećmi w czasie ich szkolnych występów – mówiła szefowa Mary Kay Polska.

Dla wielu kobiet zachętą do działalności w sprzedaży bezpośredniej jest też możliwość tańszego zakupu produktów, zwłaszcza kosmetyków. Pomysł na własną firmę pojawia się z czasem.

Tak było w przypadku Anny Samsel, okręgowego menedżera sprzedaży w Avon, która zaczęła współpracę z tą firmą zaraz po maturze. – Wtedy nie miałam pojęcia, że mam w sobie ducha przedsiębiorczości – wspominała. Pomogły jej go odkryć szkolenia sprzedażowo-marketingowe organizowane dla konsultantek oraz spotkania z menedżerami firmy, które zachęciły ją do startu w biznesie, gdy była już na studiach. Początkowo działała na małą skalę, potem na coraz większą, choć przez pewien czas łączyła prowadzenie firmy z pracą w szkole.

Szansa dla pielęgniarki

Jak zwracała uwagę dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego, wśród polskich konsultantek firm sprzedaży bezpośredniej wiele jest przedstawicielek sfeminizowanych i nisko opłacanych zawodów – nauczycielek, pielęgniarek. Dla nich sprzedaż bezpośrednia to pomysł nie tylko na dodatkowe dochody, ale i na realizowanie się w biznesie. Co więcej, służba zdrowia i edukacja są doskonałym środowiskiem do budowania sieci kontaktów związanych z dodatkową działalnością. – W czasach, gdy duża część działalności gospodarczej przenosi się do internetu, zaczynamy odczuwać potrzebę bezpośredniego spotkania z realnym człowiekiem. To ważna funkcja społeczna sprzedaży bezpośredniej – zaznaczała dr Czarczyńska.

Zwracała też uwagę, że chociaż działające od lat w Polsce firmy sprzedaży bezpośredniej są przedszkolem edukacji przedsiębiorczej, to efektywność działania w tej branży jest relatywnie niska w stosunku do dużej liczby osób, które wchodzą w system. Według ekspertki, jest to m.in. efekt niskiej bariery wejścia; w sprzedaży bezpośredniej praktycznie każdy może zacząć. – Ale też każdy może się sparzyć. Tym bardziej że na początku niewiele osób traktuje swoją działalność poważnie. Brakuje im determinacji i samodyscypliny niezbędnej do sukcesu w biznesie – podkreślała dr Anna Czarczyńska.

Jak jednak zaznaczał Jeremi Mordasewicz, cenne jest już samo sprawdzenie, czy mamy predyspozycje do biznesu, a zdobyte w branży kompetencje sprzedażowe pomagają w wielu zawodach. Annie Samsel umiejętność sprzedaży i wystąpień publicznych bardzo się przydała podczas pracy w szkole, gdzie umiała „sprzedać" uczniom swoją lekcję.

– Nawet jeśli ludzie odchodzą z naszej branży, to z konkretnymi umiejętnościami. W przypadku mojej firmy jest to np. ważna dla wielu kobiet umiejętność dobrego umalowania się – dodawała Ewa Kudlińska-Pyrz. To jeden z argumentów zachęcających do sprzedaży bezpośredniej i budujących jej wizerunek.

Apel do banków i hoteli

Przewodnicząca PSSB podkreślała, że stowarzyszenie i należące do niego firmy mocno pracują nad percepcją branży i jej sprzedawców. – Dzięki m.in. kontaktom z UOKiK i współpracy z Federacją Konsumentów chcemy edukować konsumentów, jak unikać nieuczciwych sprzedawców, których staramy się usunąć z biznesu– mówiła Ewa Kudlińska-Pyrz. – Zdecydowana większość ludzi i firm działających w sprzedaży bezpośredniej jest uczciwa, ale zdarzają się takie, które psują jej wizerunek – zwracał uwagę Andrzej Nużyński, zastępca dyrektora Departamentu Analiz Rynku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wskazywał, że „ciemną stronę" branży widać w skargach zgłaszanych do UOKiK i do rzeczników konsumentów. Dotyczą one np. sprzedaży pościeli czy garnków na pokazach, gdy stosowane są agresywne metody sprzedaży czy wręcz manipulacji, a ich ofiarą padają często starsze osoby. UOKiK stara się walczyć z firmami naciągaczami, co jest jednak trudne, gdyż te zwykle szybko znikają.

Dlatego też urząd zwrócił się do Związku Banków Polskich, starając się zniechęcić banki do współpracy z nieuczciwymi firmami, które często proponują zakupy na kredyt. UOKiK stara się też edukować starszych konsumentów, docierając do nich poprzez uniwersytety trzeciego wieku i parafie.

Jak podkreślała Ewa Kudlińska-Pyrz, każda z 22 firm członków PSSB dba o etyczne działania swoich sprzedawców. Przed kilkoma laty stowarzyszenie rozesłało też list do 2000 instytucji mających kontakt ze sprzedażą bezpośrednią, w tym do banków oraz do szkół i hoteli, które wynajmują sale na pokazy. – Wiosną br. wystosowaliśmy kolejną edycję listu, tym razem do 11 tys. podmiotów, gdyż pierwsza akcja znakomicie zwiększyła świadomość osób, które, decydując o wynajmie sali, mają wpływ na działalność nieetycznych firm. Dzięki temu zmniejszamy ich możliwości dotarcia do konsumenta – zaznacza szefowa PSSB.

Sprzedaż bezpośrednia to cenna i dla wielu Polaków jedyna okazja, aby nauczyć się przedsiębiorczości – zgadzali się przedstawiciele branży i eksperci uczestniczący w debacie „Rzeczpospolitej" zorganizowanej w związku z VI Polskim Dniem Sprzedaży Bezpośredniej.

Jak zwracał uwagę Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, sprzedaż bezpośrednia nadrabia braki w systemie edukacyjnym, gdyż polska szkoła nie przygotowuje do wejścia na rynek pracy czy rozpoczęcia działalności gospodarczej. Dlatego też ponad 980 tys. osób zajmujących się sprzedażą bezpośrednią (nawet jeśli większość z nich traktuje ją jako zajęcie dodatkowe) zdobywa bardzo przydatne w życiu umiejętności. Uczą się m.in. budować relacje z innymi, pracować zespołowo, negocjować (co przydaje się także w życiu rodzinnym) oraz, oczywiście, sprzedawać. – Przecież przez całe życie coś sprzedajemy. Nawet nie prowadząc własnej działalności gospodarczej, sprzedajemy swoje pomysły, swoją pracę, ofertę swojej kancelarii prawnej – zwracał uwagę Jeremi Mordasewicz.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację