Brytyjskie korzyści z imigracji

Intelektualny posag wnoszony przez imigrantów wiążących się z Wyspami pozwolił od 2000 r. oszczędzić 8,6 mld funtów na kosztach edukacji. Ponadto studenci zagraniczni zasilają tamtejszą gospodarkę kwotą co najmniej 26 mld funtów rocznie.

Publikacja: 12.10.2017 21:23

Brytyjskie korzyści z imigracji

Foto: 123RF

Kryzys uchodźczy i problemy społeczno-ekonomiczne trapiące rozwinięte gospodarki umożliwiły fali populizmu zdominowanie przestrzeni publicznej w Europie i USA. Nie pierwszy raz w historii winą za niepowodzenia i dolegliwości państwa obarcza się obcych.

Antyimigracyjną retorykę i związane z nią niepokoje możemy zauważyć w Wielkiej Brytanii. Theresa May w przemówieniu na kongresie Partii Konserwatywnej oskarżyła imigrantów o „zabieranie pracy Anglikom, przyczynianie się do ubożenia angielskiego społeczeństwa i osłabianie spójności społecznej". W ustach szefa rządu Wielkiej Brytanii słowa te mogą dziwić. Wśród chaosu wywołanego decyzją o brexicie nadszedł dobry moment na podsumowanie korzyści, jakie osiągnęła gospodarka tego kraju dzięki swojej otwartości na imigrację.

Mit spadku płac

Często stosowanym przez przeciwników imigracji argumentem jest spadek wynagrodzeń rdzennej ludności. Badacze są jednak zgodni, że wpływ imigracji na wynagrodzenia i poziom zatrudnienia na rynkach lokalnych jest nieznaczny. Jednocześnie gospodarka zyskuje dobrze wykwalifikowanych pracowników.

Ludzie, którzy od 2000 r. przybijają do brzegów Wielkiej Brytanii, są lepiej wykształceni niż sami Brytyjczycy. Wykształcenie wyższe ma 25 proc. imigrantów z krajów A10, czyli Polski i innych, które wraz z nami weszły do UE, i 64 proc. z UE15, czyli starej Unii. Wśród urodzonych na Wyspach współczynnik ten wynosi 24 proc.

To znacząca oszczędność z perspektywy brytyjskiego budżetu. Rzadko porusza się tę kwestię, jednak ten intelektualny „posag" wnoszony przez imigranta wiążącego się z Wielką Brytanią pozwolił od 2000 r. zaoszczędzić już ponad 8,6 mld funtów na samych kosztach edukacji. Szacuje się, że przez ostatnie 20 lat ludzie, którzy przybyli na Wyspy, wnieśli na tamtejszy rynek pracy „kapitał ludzki" wart 49 mld funtów. Przynajmniej tyle musieliby zapłacić mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa, żeby osiągnąć obecny poziom umiejętności pracowników, gdyby w latach 90. wprowadzono restrykcyjną politykę imigracyjną.

Biznes wokół szkół wyższych

Brytyjski system edukacji zyskuje nie tylko dzięki ograniczeniu strony kosztowej. Tamtejsze uniwersytety ściągają z całego świata młodych ludzi, którzy wspierają gospodarkę, wydając pieniądze na trzy sposoby: na czesne, utrzymanie i na turystykę. Zagraniczni studenci w ten sposób w 2014 r. wstrzyknęli do gospodarki brytyjskiej prawie 26 mld funtów. Szczególne znaczenie ma to dla niektórych regionów, w których większość zatrudnienia i przychodów zapewniają działające tam uczelnie.

Cała infrastruktura związana z zagranicznymi studentami daje w całym kraju pracę 234 tys. osobom. Przy utrzymaniu obecnego wskaźnika wzrostu sektora do 2019 r. może stworzyć dodatkowe 80 tys. miejsc pracy.

Ponadto spora część zagranicznych studentów decyduje się na zostanie na Wyspach po uzyskaniu dyplomu, stając się dobrze wyedukowaną kadrą zdolną do pracy w wysokoproduktywnych gałęziach gospodarki, takich jak IT czy medycyna. O niebagatelnym tego znaczeniu dla gospodarki świadczą ostrzeżenia wydawane przez przedstawicieli NHS (brytyjskiej publicznej służby zdrowia – red.) czy deweloperów, wskazujące na zgubne skutki ograniczenia migracji.

Podatkowy zastrzyk

Spójrzmy teraz na kwestię fiskalną. Interesującej analizy dokonało brytyjskie Office for Budget Responsibility (biuro analizujące finanse państwa – red.), które na podstawie trzech scenariuszy oszacowało wpływ migracji na budżet Zjednoczonego Królestwa. Zakładając ograniczenie migracji netto (napływ minus odpływ – red.) do 105 tys. osób rocznie, skutkowałoby to zmniejszeniem dynamiki PKB, obniżeniem przychodów z tytułu podatków, a w efekcie wzrostem długu publicznego do ponad 100 proc. PKB w ciągu 50 lat. W scenariuszu wysokiej migracji netto (224 tys. rocznie) pozycja budżetu zostałaby wzmocniona, a dług publiczny do 2065 r. ograniczony do 70 proc. PKB.

Według MFW i raportu Ekrame Boubtane z Paris School of Economics zwiększenie o 1 pkt proc. odsetka migrantów wśród aktywnych zawodowo przyczynia się do wzrostu produktywności o 0,5–2 proc. Dodatkowo w warunkach niskiej dzietności w Europie młody wiek imigrantów ogranicza wzrost wskaźnika obciążenia demograficznego, stabilizując tym samym cały system emerytalny.

Biorąc pod uwagę fakt, że Wielka Brytania jest zdecydowanie największym beneficjentem tzw. drenażu mózgów, a imigranci z UE w zdecydowanej większości są płatnikami netto brytyjskiego systemu socjalnego, jej decyzja o brexicie jest zaskakująca. Napływająca siła robocza uzupełnia niedobory w nisko wynagradzanych zawodach, a wykwalifikowani pracownicy są zatrudniani w wiedzochłonnych branżach, jak high-tech czy medycyna.

Argument o eksploatacji brytyjskiego systemu świadczeń socjalnych również należy uznać za niezasadny, bo w ostatnich latach prawdopodobieństwo pobierania zasiłków przez imigrantów z Europy było o 45 proc. mniejsze niż przez rodzimych Brytyjczyków. Władze i mieszkańcy powinni być świadomi znaczenia wkładu, jaki imigranci wnieśli przez ostatnie dziesięciolecia do brytyjskiej gospodarki.

Niniejszy artykuł jest zwycięską pracą przygotowaną na tegoroczną edycję Letniej Szkoły Leszka Balcerowicza zorganizowaną przez Forum Obywatelskiego Rozwoju. „Rzeczpospolita" jest patronem medialnym tego projektu edukacyjnego. Autor pracy jest studentem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Kryzys uchodźczy i problemy społeczno-ekonomiczne trapiące rozwinięte gospodarki umożliwiły fali populizmu zdominowanie przestrzeni publicznej w Europie i USA. Nie pierwszy raz w historii winą za niepowodzenia i dolegliwości państwa obarcza się obcych.

Antyimigracyjną retorykę i związane z nią niepokoje możemy zauważyć w Wielkiej Brytanii. Theresa May w przemówieniu na kongresie Partii Konserwatywnej oskarżyła imigrantów o „zabieranie pracy Anglikom, przyczynianie się do ubożenia angielskiego społeczeństwa i osłabianie spójności społecznej". W ustach szefa rządu Wielkiej Brytanii słowa te mogą dziwić. Wśród chaosu wywołanego decyzją o brexicie nadszedł dobry moment na podsumowanie korzyści, jakie osiągnęła gospodarka tego kraju dzięki swojej otwartości na imigrację.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dane gospodarcze
Polacy w lepszych nastrojach konsumenckich. Ale plany zakupowe skromne
Dane gospodarcze
Członkini RPP Iwona Duda: Nie widzę szans na obniżki stóp procentowych w tym roku
Dane gospodarcze
Popyt konsumpcyjny w górę, inflacja w dół
Dane gospodarcze
Ludwik Kotecki z RPP: Inflacja może wzrosnąć już w kwietniu-czerwcu
Dane gospodarcze
Węgrzy znów tną stopy procentowe