Czy powinniśmy się bać inflacji?

Po zaskakująco długim okresie deflacji, ceny w Polsce zmieniły kierunek i na wróciliśmy na ścieżkę inflacji. Pozostaje tylko pytaniem, czy uda nam się ją kontrolować?

Publikacja: 20.01.2017 12:00

Czy powinniśmy się bać inflacji?

Foto: Fotorzepa/Mateusz Pawlak

Uczestnicy debaty otwierającej 44. Sympozjum Naukowe GAP z cyklu Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna „Sytuacja i perspektywy gospodarki Polski" nie mieli złudzeń. Jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed polską gospodarką w najbliższej przyszłość, są kwestie związane z inflacją.

- Obraz jest generalnie korzystny. Mamy zewnętrzne przyspieszenie koniunktury, a podstawy gospodarki są solidne. Mamy pole do manewru i zdolność reagowania. Nie znaczy to jednak, że nie ma powodów do zastanowienia i niepokoju – mówił prof. dr hab. Jerzy Hausner, były wicepremier i były członek RPP.

- Siłą polskiej gospodarki było to, że trzymaliśmy równowagę makroekonomiczną, której elementem była polityka monetarna dodatnich stóp procentowych. Pytanie teraz co będzie, jeśli będziemy mieli 1,5 proc. tempo inflacji przy 1,5 proc. stopach? To kluczowa zamiana parametru - trzeba się zastanowić jaka powinna być reakcja po stornie polityki gospodarczej, fiskalnej i pieniężnej – wskazywał.

Co powinniśmy zrobić? Eksperci wskazują, że z jednej strony potrzebujemy nowej strategii, ale z drugiej musimy uważać, by nie wykonywać nerwowych ruchów. W praktyce należę więc oczekiwać, że choć będziemy walczyć z nadmiernym skokiem cen, to jednak nie powinniśmy nagle oczekiwać rewizji polityki pieniężnej w kwestii stóp procentowych.

- Trudno obecnie wskazać działania, które byłyby potrzebne, jeśli chodzi o politykę pieniężną. Wychodzimy z deflacji i wchodzimy w inflację i w przyszłości będą potrzebne działania ograniczające silny wzrost cen. Ale do końca roku nie powinno się nic zmieniać. Obecny poziom stóp procentowych wydaje się całkowicie uzasadniony i jeśli nie dojdzie do silniejszego impulsu inflacyjnego, to nie powinien się on zmienić – tłumaczył prof. Jan Czekaj z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Profesor podkreślał przy tym, że prowadzona przez Narodowy Bank Polski polityka pieniężna musi uwzględniać jeszcze jeden czynnik ponad poziom cen.

- Polityka pieniężna musi także reagować na zmieniającą się sytuację budżetową. Trzeba pamiętać, że choć w zeszłym roku zanotowaliśmy deficyt niższy niż planowany, to jednak wzięło się w dużej mierze z wpływów jednorazowych takich jak np. sprzedaż pasm LTE. W tym roku nie mamy w planach podobnych transakcji. Mamy za to bardzo napięty budżet – wyjaśniał.

Ryzyko związane z pojawieniem silniejszego impulsu inflacyjnego istnieje, a jego pojawienie niesie ze sobą sporo zagrożeń. Uwagę na nie zwrócił Janusz Jankowiak, Główny Ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

- Niespodzianka inflacyjna ma szereg konsekwencji. Grozi nam coś co będzie polską wersją ilościowego luzowania polityki monetarnej. Będziemy mieli realnie ujemne stopy procentowe. W takiej sytuacji powróci pytanie o rolę Rady Polityki Pieniężnej. Będzie niezwykle ważne to, jak poradzi sobie Rada z taką sytuacją – wyjaśniał.

Czynniki lokalne to nie wszystko. Ogromny wpływ na kondycję polskiej gospodarki mają czynniki zewnętrzne i w tym wypadku także możemy mówić o sporej dawce niepewności. Oczy zwrócone są na Amerykę oraz rozpoczynającą się kadencję Donalda Trumpa na fotelu prezydenta USA. Pierwszą reakcją był szok na rynkach, który szybko jednak przerodził się w umiarkowany optymizm.

- Rynki w USA poszły w górę. Przyczyna jest oczywista. Oczekuje się, że plan Donalda Trumpa ożywi gospodarkę. To odciągnęło inwestorów od rynków wschodzących oraz skierowało ich na powrót do USA i w efekcie wywindowało wycenę dolara – wskazywał.

- Pierwsza reakcja już mija. Część inwestorów zaczęła bardziej starannie analizować, co się stanie z gospodarką amerykańską. Doszli do wniosku, że nie ma silnego związku z polityką FED, a umocnieniem dolara. W efekcie obserwujemy – ponownie – napływ kapitału do rynków wschodzących do których należy także Polska. Jest to dla nas bardzo korzystne – wyjaśniał.

- Jeśli chodzi o kapitał to mamy kontynuację trendów. Od czasu kryzysu finansowego nasz region zamiast być absorberem netto kapitału stał się jego eksporterem. Mieliśmy do czynienia z rokiem dolara, który zanotował skok do wszystkich walu świata. Zamiast spadków po wyborze Trumpa mieliśmy do czynienia z odbiciem – wtórował dr Mirosław Gronicki, b. Minister Finansów.

- Ożywienie gospodarcze jest faktem. Prawie we wszystkich krajach świata rośnie akcja kredytowa, co jest bardzo dobrym symptomem. Trzeba pamiętać, że ostatni kryzys mocno odbił się na bankach, które – pomimo działań banków centralnych – wstrzymywały się z pożyczaniem pieniędzy. Teraz się zmienia – wskazywał prof. dr hab. Andrzej Sławiński, dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP.

Pozostaje tylko pytanie, kiedy wspomniane ożywienie dotrze nad Wisłą i zobaczymy je w wyraźnym odbiciu w poziomie inwestycji. Ostatni rok był okresem pełnym negatywnych sygnałów w tej kwestii. To ma się jednak wkrótce zmienić.

- Faktycznie mamy poprawę koniunktury na świecie, a szczególnie w UE co jest dla nas korzystne. Mija niepewność związana z Trumpem oraz obserwujemy polepszenie koniunktury u sąsiadów – podkreślał Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju regionalnego. Podkreślał, że spowolnienie w inwestycjach jakie obserwowaliśmy w ostatnim okresie ma charakter przejściowy. Trend wywołany został przez proces wchodzenia w nową perspektywę dla funduszy unijnych.

- Nasz regionu przeżywa spowolnienie spowodowane przejściem z jednej do drugiej perspektywy. Fundusze unijne dodają około 1,5 pkt proc. do wzrostu PKB w naszym regionie. 1/3 wszystkich płatności z Komisji Europejskiej kierowana jest do Polski. Sytuacja już się normuje i widać już pierwsze sygnały poprawy – podkreślał.

Pozytywne sygnały mogą jednak szybko zgasnąć. Andrzej Rzońca, członek Rady Polityki Pieniężnej III kadencji 2010-16, nie krył swojego pesymizmu.

- Musze popsuć ten pozytywny obraz. Na horyzoncie rysują się poważne zagrożenia i musimy na nie zwrócić uwagę. Wciąż istnieje ryzyko twardego lądowania Chin. Cały czas nie możemy skreślić scenariusza pojawienia się kryzysu finansowego w gospodarkach wschodzących, co uderzyłoby w rozwinięte. Nie rozwiązany pozostał problem banków, które nadal nie uporały się z balastem złych długów – wyjaśniał.

- Przed nami wiele zagrożeń o których zapominamy i do których się nie przygotowujemy. Prowadzimy politykę tak jakby zawsze miałyby być dobre czasy – podsumował.

Uczestnicy debaty otwierającej 44. Sympozjum Naukowe GAP z cyklu Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna „Sytuacja i perspektywy gospodarki Polski" nie mieli złudzeń. Jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed polską gospodarką w najbliższej przyszłość, są kwestie związane z inflacją.

- Obraz jest generalnie korzystny. Mamy zewnętrzne przyspieszenie koniunktury, a podstawy gospodarki są solidne. Mamy pole do manewru i zdolność reagowania. Nie znaczy to jednak, że nie ma powodów do zastanowienia i niepokoju – mówił prof. dr hab. Jerzy Hausner, były wicepremier i były członek RPP.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
GUS: PKB bez niespodzianek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dane gospodarcze
Konsumenci ruszą do sklepów? Coraz wiekszy optymizm
Dane gospodarcze
Inflacja w marcu wyższa, niż sądzono. GUS podał nowe dane. Co drożeje najbardziej?
Dane gospodarcze
Wzrost gospodarczy Chin silniejszy od prognoz. Ale ożywienie pozostaje kruche
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dane gospodarcze
EBC nadal gotowy do cięcia stóp w czerwcu. „Mamy teraz trend dezinflacyjny”