Z raportu, o którym pisze "Washington Post" wynika, że w ubiegłym roku dzieci brały udział co najmniej w 89 samobójczych atakach w Syrii i Iraku. W większości byli to nastolatkowie w wieku od 12 do 16 lat, ale zdarzały się zamachy przeprowadzane przez 8-9-letnie dzieci.
Tylko w styczniu 2016 roku co najmniej 11 nastolatków zginęło w operacjach przeprowadzanych przez Daesh. Dla porównania - w ubiegłym roku w styczniu w takich działaniach zginęło 6 nastolatków.
- Dzieci są włączane do wojennej machiny Daesh nie jako zastępcy dorosłych, ale jako pełnoprawni żołnierze - mówi Charlie Winter, jeden z autorów raportu. Winter spodziewa się, że w związku z coraz trudniejszą sytuacją Daesh w Syrii i Iraku, liczba nieletnich terrorystów będzie rosła.
Spośród 89 zamachów dokonanych przez dzieci w 2015 roku - 36 polegało na zdetonowaniu samochodu wypełnionego materiałami wybuchowymi a 18 było samobójczymi atakami przeprowadzanymi na pozycje przeciwnika, podczas których nieletni detonował ładunki wybuchowe umieszczone w tzw. pasie szahida.
Autorzy raportu alarmują, że Daesh używa dzieci do ataków terrorystycznych "systemowo", a bardzo wielu nieletnich ulega propagandzie terrorystów, którzy - zmuszając dzieci m.in. do obserwowania publicznych egzekucji "uodporniają" je na przemoc.