Przed wiekami był to jeden z najwykwintniejszych i najdroższych specjałów na europejskich stołach. Ale dziś grzaniec nalewany do plastikowych kubków na przedświątecznych festynach i stokach narciarskich stał się częścią kulinarnej popkultury. Co przecież nie oznacza, że skoro spowszedniał, przestał smakować.
„Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy, mroźnym śniegiem w oczy prószy, wichrem w polu gna! Nasza zima zła!" – utyskiwała Maria Konopnicka. Ponieważ jednak zwracała się do dziatwy, proponowała dla rozgrzewki ciskanie śnieżkami w plecy zimie. Dorośli hołdują innemu rozwiązaniu – kilku łykom ciepłego alkoholowego napoju. Pomijając niuanse, warianty, regionalizmy, receptura jest prosta. Na przykład, na użytek domowy, potrzebna butelka czerwonego lub białego wina (słodkiego, półsłodkiego, wytrawnego – w zasadzie bez różnicy), pomarańcza, goździki, cynamon, cukier, a jeszcze lepiej miód. Wszystko połączyć w garnku, podgrzewać powoli przez kwadrans, mieszać, nie zagotować, ponieważ grzaniec ma być ciepły, ale nie powinien parzyć języka, warg, a już broń Boże przełyku. Nalewać do kubków, filiżanek, byle nie do kieliszków, bo popękają.
Starożytny napar
Ci, którzy tak postępują, w gruncie rzeczy podążają drogą wytyczoną już w czasach antycznych. Starożytny rzymski gastronom Apicjusz, autor najstarszej znanej książki kucharskiej „De re coquinaria" (O sztuce gotowania), podaje recepturę grzanego wina: „Do dużego naczynia wlać dwie sestercje (ok. 1 litra) wina, podgrzewać na małym ogniu, dodawać stopniowo 15 funtów miodu, dobrze mieszając. Gdy na powierzchni pokaże się piana, zestaw naczynie z ognia i czekaj, aż wystygnie. W ten sposób podgrzać i ochłodzić drugi i trzeci raz, pozostawić na cały dzień do odstania. Dodać 4 uncje pieprzu, 3 skrypule zmielonego mastyksu (wysuszona żywica drzewa Pistacia lentiscus), po jednej drachmie liścia laurowego i szafranu i pięć owoców daktyli, z których pestki należy wcześniej przypiec, a miąższ namoczyć w winie i rozetrzeć w palcach. Dodać 18 sestercji (9 litrów) wina i podgrzać. Sklaruj, dodając węgiel drzewny".
Jeśli nawet nie we wszystkim, co dotyczy grzanego wina, naśladujemy starożytnych, to w jednym na pewno: Rzymianie tradycyjnie pijali je podczas święta Słońca Niezwyciężonego (Sol invictus) przypadającego 25 grudnia. Pod koniec IV w. Kościół nakazał obchodzić w tym dniu święto Bożego Narodzenia. W ten sposób chrześcijanie kontynuują tradycję bożonarodzeniowego i w ogóle zimowego grzańca.
Właściwości zdrowotne i lecznicze
Nie sposób odmówić grzańcowi właściwości ogrzewających, a jednak, jeśli wierzyć współczesnej nauce i dietetyce, picie go na mrozie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście, że grzane wino rozgrzewa organizm, ale na krótko, i tylko dlatego, że chwilowo rozszerza naczynia krwionośne. Przez kilka chwil z wnętrza organizmu do powierzchniowych warstw skóry przedostaje się bardziej ogrzana krew. Układ krwionośny to obieg zamknięty, w którym krew zatacza kolejne okrążenia. W wyniku rozszerzenia naczyń krwionośnych krew z wnętrza organizmu jest schładzana w warstwach podskórnych i znów trafia głębiej. Dzięki temu po wypiciu grzańca człowiek odczuwa nagły, chwilowy przypływ ciepła. Potem jednak następuje gwałtowne ochłodzenie, które w skrajnych przypadkach może doprowadzić do wychłodzenia organizmu i zamarznięcia. Oto powód, dla którego grzane wino najlepiej pić w domu, w kapciach, pod ciepłym kocem, przed kominkiem.