Sahara stała się pustynią przez ludzi

Przyczyniliśmy się do procesu niszczenia regionu, który dziś jest największą gorącą pustynią naszej planety.

Aktualizacja: 18.03.2017 06:34 Publikacja: 16.03.2017 19:37

Dowiercimy się do śladów jezior i rzek – zapowiada archeolog.

Dowiercimy się do śladów jezior i rzek – zapowiada archeolog.

Foto: shutterstock

Tak przynajmniej uważają naukowcy badający ślady kolejnych fal migracji ludności na terenie dzisiejszej Sahary. Wiemy, że jeszcze 10 tys. lat temu wcale nie było tu pustyni. Sahara była zielona, padały tu deszcze, kwitła wegetacja, mieszkali ludzie.

Później stało się coś, co w dość szybkim – jak na zmiany geograficzne – tempie odmieniło krajobraz. Dotąd naukowcy sądzili, że ze względu na niewielkie różnice w ruchu Ziemi doszło do przerwania cyklu monsunowego, który docierał nad Saharę i nawadniał ogromne jej połacie. Teraz David Wright z Narodowego Uniwersytetu w Seulu przedstawił hipotezę, że w tych zmianach mieli swój udział ludzie.

Przeciętna suma opadów na Saharze nie przekracza 20 mm na rok. – 11 tysięcy lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Było dziesięć razy więcej opadów niż obecnie – mówi Jessica Tierney z Uniwersytetu Arizony, który wykonywała pomiary śladów opadów z okresu Zielonej Sahary. Jak twierdzi Tierney, opady, wilgotność i wegetacja przyciągnęły tu ludzi – zajmujących się prymitywną uprawą roli.

Ok. 8 tys. lat temu monsuny przynoszące wilgoć znad Atlantyku zaczęły jednak słabnąć. – W ciągu 1000 lat pojawił się okres suchy, a ludzie po prostu odeszli – mówi Tierney.

Po nich przyszli kolejni – ale reprezentujący już inną kulturę – pasterze bydła. – Ten gwałtowny suchy okres oddziela dwie zupełnie odrębne kultury. Nasze dane dokumentują zmianę stylu życia i zajęcia mieszkańców na tle zmiany klimatu – mówi badaczka.

I tu pojawia się hipoteza Davida Wrighta. Archeologiczne ślady napływu społeczności pasterzy zostały nałożone na ślady zmieniającej się roślinności oraz zmiany klimatu. Nowa napływowa grupa ludzi wprowadzała nowe rośliny, bardziej odpowiadające zwierzętom, które wypasano. To – zdaniem Wrighta – odsłoniło ziemię, które teraz odbijała więcej energii słonecznej, a co za tym idzie nagrzewając powietrze. To zaś odepchnęło monsuny, zmniejszając sumę opadów. Pętla się zamknęła – mniej opadów to kolejna zmiana roślinności, a co za tym idzie, jeszcze rzadsze monsuny.

– W Azji Wschodniej mamy funkcjonujące teorie, w jaki sposób neolityczne populacje zmieniały ukształtowanie i parametry terenu w sposób tak istotny, że monsuny przestały docierać w głąb lądu – przekonuje Wright.

Jego zdaniem hipoteza antropogenicznego pustynnienia nie wyklucza wcale dotychczasowej teorii. Po prostu wzmocniła ten naturalny mechanizm.

– Wówczas na terenie obecnej Sahary istniały jeziora i płynęły rzeki. Będą ślady zmiennej roślinności. Musimy się do nich dowiercić, przeprowadzić badania archeologiczne i sprawdzić, czym tutejsi ludzie się zajmowali – mówi Wright.

na podst. ScienceAlert

Tak przynajmniej uważają naukowcy badający ślady kolejnych fal migracji ludności na terenie dzisiejszej Sahary. Wiemy, że jeszcze 10 tys. lat temu wcale nie było tu pustyni. Sahara była zielona, padały tu deszcze, kwitła wegetacja, mieszkali ludzie.

Później stało się coś, co w dość szybkim – jak na zmiany geograficzne – tempie odmieniło krajobraz. Dotąd naukowcy sądzili, że ze względu na niewielkie różnice w ruchu Ziemi doszło do przerwania cyklu monsunowego, który docierał nad Saharę i nawadniał ogromne jej połacie. Teraz David Wright z Narodowego Uniwersytetu w Seulu przedstawił hipotezę, że w tych zmianach mieli swój udział ludzie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”