Radykalne zmiany w Brukseli. Polska dostanie dużo mniej środków

Bruksela radykalnie zmienia kurs w polityce spójności. Polska ma otrzymać o prawie 1/4 środków mniej niż w poprzednim budżetowym rozdaniu.

Aktualizacja: 30.05.2018 06:09 Publikacja: 29.05.2018 21:00

Radykalne zmiany w Brukseli. Polska dostanie dużo mniej środków

Foto: Bloomberg

Komisja Europejska przedstawiła we wtorek oficjalnie to, o czym „Rzeczpospolita" napisała już wcześniej na podstawie nieoficjalnych źródeł: w nowym budżecie 2021–2027 Polska dostanie z polityki spójności 19,5 mld euro mniej, niż mamy obecnie w latach 2014–2020. – Osiem czy dziewięć krajów ma bardzo podobne propozycje ze strony KE. Na pewno się na nie nie zgodzimy. Nie tylko my, ale też wszystkie inne kraje – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Do przyjęcia nowego budżetu potrzebna jest jednomyślność. Ale zwiększenie puli pieniędzy dla Polski wymagałoby zmniejszenia dla innych. A z tym może być problem.

Centralnie z Brukseli

Generalnie propozycja KE przewiduje znaczące zmniejszenie wypłat dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a zwiększenie dla Południa oraz Bułgarii i Rumunii, czyli dwóch najbiedniejszych państw UE. Jyrki Katainen, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, tłumaczył na konferencji prasowej, że to efekt przede wszystkim brexitu (mniej pieniędzy do budżetu) oraz faktu, że państwa naszego regionu przez ostatnie lata rozwijają się bardziej dynamicznie niż pozostałe, więc i luka się zmniejsza. A fundusze liczone są głównie w proporcji do PKB na mieszkańca.

Wtórowała mu Corina Cretu, unijna komisarz ds. polityki regionalnej, która przekonywała że nowe zasady są zrównoważone i sprawiedliwe. – Proponujemy politykę spójności dla wszystkich regionów – politykę, która nie pozostawia nikogo w tyle – powiedziała.

Ale tłumaczenia komisarzy nie wyjaśniają wszystkiego. Po pierwsze, dlaczego polityka spójności cięta jest o 10 proc. i jest pierwszą ofiarą brexitu. Po drugie, dlaczego dokonywane są zmiany w alokacji funduszy między państwa członkowskie. Nawet jeśli przyjąć, że polityka spójności musi się zmniejszyć o 10 proc. (co nie jest wcale oczywiste), to przy zachowaniu obecnej metodologii Polska w nowym budżecie dostałaby 11 proc. mniej niż obecnie. Tak wynika z wewnętrznych kalkulacji Komisji, do których dotarła „Rzeczpospolita". A dostanie 23 proc. mniej, bo Komisja zmienia zasady alokacji. Do PKB dołożyła takie kryteria, jak bezrobocie młodych, zmiana klimatyczna, poziom edukacji i integracja migrantów. Zmieniała też wewnętrzne zasady przyznawania pieniędzy regionom o różnej zamożności.

Komisja Europejska dokonuje rewolucji w polityce spójności. Przestaje ona być narzędziem wyłącznie zmniejszania różnic rozwojowych między regionami bogatych i biednych państw członkowskich. Staje się zbiorem instrumentów, które mają odpowiadać na różne problemy różnych państw: gospodarcze, ale też społeczne, jak napływ imigrantów. Co więcej, Komisja mniej ufa państwom członkowskim i proponuje większy udział tych programów, które są zarządzane centralnie z Brukseli, a nie ze stolic narodowych. Radykalnie, bo aż o 45 proc., zmniejsza Fundusz Spójności, ten, z którego finansowane są największe inwestycje koordynowane przez rząd.

W liczbach bezwzględnych Polska pozostanie największym beneficjentem polityki spójności z kwotą 24,4 mld euro. Ale to wynika z prostego faktu, że jesteśmy największym z biedniejszych państw UE. Gdyby pieniądze przeliczyć na mieszkańca, to nasz wynik nie jest aż tak imponujący: zajmujemy 10. miejsce. Za państwami bałtyckimi, Węgrami, Słowacją, Czechami, ale też Chorwacją, Grecją i Portugalią.

Komisji zależy, żeby porozumienie budżetowe zawrzeć jak najszybciej, jeszcze w 2019 roku, a w praktyce na wiosnę przyszłego roku, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. – Opóźnienia podobne do tych, których doświadczono na początku bieżącego okresu programowania na lata 2014–2020, oznaczałoby, że 100 tys. projektów finansowanych z funduszy UE nie mogłoby się rozpocząć na czas, że wiele szkół potrzebujących pilnego remontu musiałoby poczekać na ten remont; że wyposażenie medyczne zostałoby dostarczone do szpitali z opóźnieniem lub że małe przedsiębiorstwa musiałyby planować inwestycje w warunkach niepewności – brzmi komunikat KE.

Mniej na obszary wiejskie

Ale tak ambitny kalendarz jest bardzo mało prawdopodobny. I ze względu na poziom skomplikowania zagadnienia, i ze względu na jego wagę polityczną. Negocjacje w tej sprawie zawsze były dramatyczne i porozumienie osiągano w ostatniej chwili, tak aby każdy przywódca mógł argumentować, że zrobił wszystko dla osiągnięcia jak najlepszego rezultatu.

Cięcia w tzw. kopertach narodowych, czyli z góry zdefiniowanych kwotach dla każdego z państw członkowskich w polityce spójności, to nie wszystko, co możemy stracić w budżecie. Jak mówi Jan Olbrycht, sprawozdawca Parlamentu Europejskiego ds. budżetu UE na lata 2021–2027, kluczowa będzie teraz walka o więcej pieniędzy z innych przegródek budżetowych. Polska i inne kraje naszego regionu tradycyjnie dostawały mniej pieniędzy z funduszy przeznaczonych na wzrost konkurencyjności czy na innowacyjność: jako słabiej rozwiniętej gospodarce trudniej nam byłoby konkurować o fundusze przyznawane na zasadzie, kto lepszy, a nie kto biedniejszy. Teraz jednak, argumentuje Olbrycht, to podejście powinno się zmienić. Bo polityka spójności przestaje być polityką tylko dla biedniejszych. Komisja musi więc pokazać, jak ułatwi korzystanie z nowych pieniędzy na obronność czy innowacyjność krajom takim jak Polska.

W najbliższych dniach Komisja przedstawi szczegóły finansowania innych części budżetu. Według naszych nieoficjalnych informacji potężnej redukcji powinniśmy się też spodziewać w funduszu rozwoju obszarów wiejskich – blisko 27 proc. Bruksela zamierza także zablokować możliwość korzystanie z nowo tworzonego funduszu stabilizacyjnego (przeznaczonego na reformy zapobiegające kryzysom) państwom, które nie są w strefie euro i których waluta nie jest powiązana z euro w systemie ERM2.

Opinia

Jan Olbrycht, eurodeputowany PO, sprawozdawca PE ds. budżetu UE na lata 2021–2027

Widać znaczące przeorientowanie w polityce spójności. Nie mówi się już o nowych państwach członkowskich i o wyrównywaniu poziomów rozwoju, ale o instrumentach pomocy państwom z różnymi problemami. To jest ewolucja nie do uniknięcia, bo jeśli różnice – dzięki polityce spójności – się zacierają, to finansowanie będzie się odbywać na innych zasadach. Ale w wykonaniu KE to nie jest ewolucja, lecz zmiana radykalna. Bo co prawda w naszym regionie dynamika gospodarcza była wyższa, ale nasz poziom rozwoju ciągle jest znacząco niższy.

Komisja Europejska przedstawiła we wtorek oficjalnie to, o czym „Rzeczpospolita" napisała już wcześniej na podstawie nieoficjalnych źródeł: w nowym budżecie 2021–2027 Polska dostanie z polityki spójności 19,5 mld euro mniej, niż mamy obecnie w latach 2014–2020. – Osiem czy dziewięć krajów ma bardzo podobne propozycje ze strony KE. Na pewno się na nie nie zgodzimy. Nie tylko my, ale też wszystkie inne kraje – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Do przyjęcia nowego budżetu potrzebna jest jednomyślność. Ale zwiększenie puli pieniędzy dla Polski wymagałoby zmniejszenia dla innych. A z tym może być problem.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Budżet i podatki
Unijne rygory fiskalne zablokują inwestycje